[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Był biegłym w dwóch sprawach w okręgowym.Obieprowadził Misio.- Możesz ustalić, gdzie jest teraz prokurator Misio?- Już to ustaliłem - w głosie Wielocha pojawiła się duma.- Jest w pubie John Bull.Oglądał mecz Anglia - Portugalia, a za chwilę będzie oglądał Brazylia - Francja.O ile sięwcześniej nie napompuje i żona nie będzie musiała po niego przyjeżdżać.- Kto wygrał? Anglicy czy Portugalczycy?- Portugale.W karnych.Ricardo znów bronił fenomenalnie.Pater chciał podziękować Wielochowi i go pochwalić, ale ten już się rozłączył bezsłowa pożegnania.Bez zbędnych słów.Bez szorstkiej tkliwości.Bez niepotrzebnychuprzejmościowych kontredansów.To dobrze, pomyślał Pater.Nie wiedziałbym, jak mupodziękować za przywrócenie mnie do znanego, oswojonego świata, gdzie nie mapragnień i frustracji, są za to trupy, mordercy oraz samotni policjanci w niemodnychubraniach.Wieloch nadał rzeczom właściwe proporcje.Pater sięgnął do prawej kieszeni spodni.Były tam kluczyki od toyoty.Przecieżzawsze nosił je w prawej.Gdańsk, 1.07.2006, 19:50W pubie John Bull na ulicy Zwiętego Ducha mundialowa gorączka spotęgowałazwykły letni tłok.Stali bywalcy byli zdominowani liczebnie przez nosicieli plemiennychbarw.Dumni synowie Albionu, rozwścieczeni dzisiejszą porażką z Portugalią,zamawiali dubeltowe pinty ciemnego piwa, do których następnie dolewali kieliszkiwódki Wyborowej.Tak wzmocnione piwo wypijali na wyścigi, skutkiem czegowrzask narastał, frustracja opadała, a libido pozornie potężniało.Odczuwały je przedewszystkim kelnerki, którym angielscy kibice podsuwali pod nos kartki z napisem Zróbmi loda.Kiedy stawali się coraz głośniejsi i natarczywsi, obsługa dzwoniła po strażmiejską i wtedy zapadaj spokój.Anglicy grzecznie przepraszali, płacili mandaty iprzenosili się do innego lokalu.I teraz w Johnie Bullu , po kilku kolejkach łodzi podwodnej , jak Anglicynazywali swoje drinki, nadeszła chwila, kiedy interweniował barman, na którego szyi itwarzy rozlewał się tatuaż a la Mike Tyson.Z komendą straży miejskiej łączył się właśniewtedy, kiedy dwaj pijani mężczyzni w białych czapkach ozdobionych rogami i lwemAlbionu postanowili porównać długość swojego przyrodzenia.- Ale bydło! - mruknął prokurator Krzysztof Masio do Jarosława Patera i podniósł dogóry dwa palce, jakby był prymusem, który zgłasza się na ochotnika do odpowiedzi.- Zaraz ich nie będzie - odparł Pater, obserwując, jak do lokalu wpada trzechstrażników miejskich.Barman wskazał strażnikom Anglików, po czym zajął się zamówieniem Masia, któresymbolizował gest zwycięstwa.Na ladzie, wprost przed nosem prokuratora, pojawiłysię dwa kieliszki zmrożonej cytrynowej Finlandii.- Chlapniesz, Jarek? - zapytał Masio, podsuwając Paterowi kieliszek.- Dziękuję, nie.- Pater pokręcił głową, patrząc, jak Anglicy pod eskortą usiłująstrażnikom wcisnąć kulki pogniecionych banknotów i wysyłają całusy kelnerce.- Niepiję wódki w taki upał, a poza tym muszę jeszcze gdzieś pojechać po meczu.Masio pokiwał głową ze zrozumieniem i wypił połowę kieliszka.Gdyby prokuratorod wczesnego dzieciństwa nie nosił przydomka Misio, wszyscy nazywaliby go zpewnością Kalisz.Wykazywał bowiem uderzające podobieństwo do znanegopolityka.Miał równie imponującą sylwetkę, jego twarz była równie nabrzmiała krwią,nawet włosy odznaczały się podobną gęstością i barwą.W odróżnieniu jednak odpolityka, nazwanego kiedyś pornogrubasem , prokurator nie farbował włosów ipozwalał im na powolną utratę naturalnego pigmentu.W swoim ulubionym pubiespowszedniał już nieco jako sobowtór polityka, lecz wciąż budził podziw jakodegustator trunków, któremu nadmiar alkoholu nigdy nie odbierał rozumu anielokwencji, a co najwyżej sprawiał, iż wobec dam stawał się nieco bardziej amoroso.Temunajskuteczniej przeciwdziałała jednak jego energiczna żona, która przyjeżdżała zwyklew najodpowiedniejszej chwili i zabierała męża do domu.- Wiem, że nie lubisz rozmawiać przy wódce z kimś, kto nie pije - powiedział Pater,przyjąwszy od barmana małą, brzęczącą lodem szklankę coli.- Ale wiem też, że jesteśrzadkim typem człowieka, który w największym upojeniu nie zdradzi niczego, czego niechce.- Jarek, nie podchodz do mnie jak pies do jeża - westchnął Masio i poluzował krawat.- Nie wal mi komplementów ani nie bierz mnie na żadne sztuczki.Do rzeczy, chłopie!Pytaj, o co chcesz, ja powiem, co chcę, a potem pogadamy o tym, co najważniejsze.Czylio typowaniu zwycięzcy mundialu.- Posłuchaj, Krzysztofie.- Pater nigdy nie używał przydomka Misio.- Niedawnoczytałem, że w Skandynawii można zaobserwować prawdziwy rozkwit muzyki zwanejblack metal.- %7łe co? - Prokurator omiótł spojrzeniem dziewczynę w trójkolorowym stroju, któraweszła do lokalu w towarzystwie młodego Murzyna, ubranego również we francuskiebarwy.- Muzyki pełnej treści satanistycznych - wyjaśnił Pater, przypominając sobieniegdysiejszą wypowiedz Masia, w której przypisał on Rolling Stonesom autorstwopiosenki She Loves You, Yeah, Yeah, Yeah.- A ta muzyka to jednocześnie groznasubkultura.Palenie kościołów i bezczeszczenie cmentarzy to zaledwie wierzchołek górylodowej.A dalej jest znacznie gorzej.Mordy rytualne, narkotykowe orgie, wymazywanieświadomości, manipulacje psychiczne prowadzące do samobójstwa.Skandynawskiesekty satanistyczne są nasycane treściami pogańskimi rodzimej, starogermańskiejproweniencji.Tajemne obrzędy wikingów, skalpowanie ludzi, ofiary z żywychzwierząt.- Piekło - wydukał prokurator, z wyraznym żalem oderwawszy wzrok od zgrabnejtowarzyszki Murzyna.- Wal, o co chodzi, Jarek.Prosto jak z mostu.Wiesz o tym, że i tak powiem, co będęchciał.- Prowadziłeś dwie sprawy, w których profesor Jan Czekański był biegłym.- Paterugryzł się w język, aby nie poprawić frazy prosto jak z mostu.- Co to były za sprawy ijakie ekspertyzy sporządził Czekański?- Kancelaria tajna - odpowiedział Masio po chwili, kiedy zimny łyk wódki spłynąłpowoli do jego trzewi.- Tam są akta tych spraw.Wiesz, co to znaczy? To znaczy, że te sprawy mająklauzulę ściśle tajne.I akurat o nich nie będę mówił.- Są one zamknięte czy nie?- Są zamknięte.- No to muszą być także w zwykłej kancelarii.- Pater odczul ulgę, gdy uświadomiłsobie, że materiały te są jednak dostępne i nie musi Masia o nic błagać.- Ależ oczywiście.- Masio znów zawiesił wzrok na dziewczynie towarzyszącejMurzynowi.- Wezmiesz te akta do ręki i co znajdziesz? Jedną kartkę, na której będziezapisany numer statystyczny sprawy i odsyłacz do kancelarii tajnej.Dużo sobiepoczytasz!Masio dopił wódkę i zapalił papierosa.Wpatrywał się w Patera uporczywie i niecoironicznie.To mogło oznaczać do ut des, daj mi coś, a ja ci w zamian też coś dam.Z całąpewnością nie chodziło o pieniądze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]