[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądało to tak, że za każdym razem,gdy tylko komuś udało się wykpić teorie Lenny ego, pojawiało się coś, co przemawiało za tym,że jednak są prawdziwe.Gdyby ktoś mnie zapytał wtedy, kiedy poznałam Lenny ego, czyuważam, że byłby w stanie wywołać tak wielkie zamieszanie, odpowiedziałabym, że nigdy wżyciu. Muszę mówić donośniejszym głosem, Lo powtarzał. Doktor Lund wszystko sobieprzywłaszczył.Zachowuje się tak, jakby to był jego pomysł. Ale przecież tak czy inaczej chodzi o zbawienie naszych dusz& Prawda, kochanie? zapytałam. Oczywiście, że tak!Wściekł się jeszcze bardziej, zaczął wykrzykiwać, że czasu jest coraz mniej i że on idoktor Lund powinni pracować ramię w ramię.Nie chciał nawet robić tego co zwykle.Był takzestresowany, że nie mógł& Wiesz, co mam na myśli.Powiedział, że koniecznie musi znowuzobaczyć się z tym Montym i zacząć planować, w jaki sposób ponownie wkraść się w łaskiwielkich graczy.Wspomniał, że na jego ranczu jest już wielu takich posłańców jak Monty;wydaje mi się, że zastanawiał się, jak ściągnąć ich jeszcze więcej.W końcu sobie poszedł.Właśnie zbierałam rzeczy, żeby wrócić do mojego mieszkania,gdzie miał przyjść następny klient, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.Pomyślałam, że to możeLenny, któremu zrobiło się żal czasu zmarnowanego na gadanie.Otworzyłam drzwi i zobaczyłamkobietę.Od razu się domyśliłam, kto to.Rozpoznałam ją po piesku, Snookie.Była jeszczechudsza niż w telewizji, zupełnie jak jakaś anorektyczka.Miała zupełnie inną minę niż wtedy, wprogramie doktora Lunda.Nie powiedziałabym, że była wściekła ani nic w tym rodzaju, ale w jejoczach było coś, co znaczyło: Nie próbuj ze mną zadzierać.Zmierzyła mnie wzrokiem pewnie zastanawiała się, co takiego Lenny we mnie widzi a potem od razu przeszła do rzeczy. Od jak dawna to robicie?Powiedziałam jej prawdę.Skinęła głową, po czym wepchnęła się do pokoju. Kochasz go? spytała.Mało nie parsknęłam śmiechem.Wyjaśniłam jej, że Lenny jest tylko jednym z moichstałych klientów.Nie byłam jego dziewczyną, kochanką ani nikim takim.Oczywiście wiem, żewielu moich klientów jest żonatych, ale to ich sprawa.To jakby ją trochę pocieszyło.Usiadła na łóżku i poprosiła o drinka.Podałam jej to samoco Lenny emu.Powąchała i przełknęła wszystko jednym haustem.Mało się nie zakrztusiła, spororozlało jej się na brodę, ale wcale się tym nie przejęła, tylko zatoczyła krąg ręką i powiedziała: To wszystko, co robiliście& Ja za to płaciłam.Nie wiedziałam, jak zareagować.Słyszałam, że to ona trzyma u nich kasę, ale nie miałampojęcia, do jakiego stopnia.Postawiła psa na łóżku obok siebie.Obwąchał pościel, po czympołożył się na boku, jakby zamierzał zaraz zdechnąć.W tym motelu nie wolno było trzymaćzwierząt, ale uznałam, że nie muszę jej tego mówić.Zapytała, co lubił Lenny, a ja powiedziałam prawdę.Stwierdziła, że przez te wszystkielata przynajmniej nie ukrywał przed nią żadnego dziwacznego zboczenia.Potem spytała, czywierzę w to, o czym opowiada że te dzieci są Jezdzcami Apokalipsy.Odparłam, że nie jestempewna, w co wierzyć.Skinęła głową, wstała i wyszła.Nie odezwała się już ani słowem.Wyczuwałam w niej ogromny smutek.Jestem pewna, że to ona opowiedziała dziennikarzom z The Inquirer o mnie i o Lennym.Reporter zjawił się u mnie już następnego dnia.Udawałzwyczajnego klienta.Na szczęście miałam się na baczności, ale i tak jeszcze długo potemwłóczyło się za mną stado fotoreporterów.Poszłam potem do Denishy i powiedziałam jej, że Lenny jest moim klientem.Nie byłazaskoczona.Jej nie sposób niczym zaszokować.Wszystko już widziała.Pewnie chciałabyświedzieć, co teraz myślę o Lennym.Mówiłam już, że wszyscy oczekują, że będę o nimopowiadała jako o potworze, ale on taki nie był.Był po prostu mężczyzną.Może opowiem o nimdokładniej, kiedy w końcu zgodzę się napisać tę książkę, o którą błagają mnie ci wszyscywydawcy, ale na razie nie mam nic więcej do powiedzenia. Poniższy artykuł autorstwa Vuyo Molefe popularnego blogera i niezależnegodziennikarza ukazał się 30 marca 2012 roku w sieciowym czasopiśmie Umbuzo.Ciała wracają do domu, czyli ludzkie koszty katastrofy Dalu AirDo odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy maszyny Dalu Air w Khayelitsha został jeszczecały dzień, ale fotoreporterzy już krążą po okolicy.Przywiezieni autobusami robotnicy wpośpiechu grodzą teren wokół wzniesionego w błyskawicznym tempie pomnika; przypominaczarną szklaną piramidę i wygląda tak, jakby przeniesiono go z planu jakiegoś drugorzędnegofilmu science fiction.Dlaczego właśnie piramida? To dobre pytanie, ale pomimo mnóstwaartykułów piętnujących taki właśnie wybór żaden z moich rozmówców nie wyłączając RaviMoodleya, radnego Kapsztadu, który zamówił projekt, oraz samej artystki Morny van der Merwe nie potrafił udzielić mi na nie odpowiedzi.W okolicy roi się także od łatwo rzucających się w oczy kobiet i mężczyzn wjednoznacznie kojarzących się garniturach i kostiumach, ze słuchawkami w uszach.Obserwująmnie i pozostałych przedstawicieli prasy z mieszaniną pogardy i podejrzliwości.Wśród wielkichi wspaniałych, którzy mają zaszczycić jutrzejsze uroczystości, znajdują się Andiswa Luso,najprawdopodobniej kolejna przewodnicząca młodzieżówki Kongresu Narodowego, oraz JohnDiobi, popularny nigeryjski kaznodzieja i zarazem biznesmen, silnie powiązany z kilkomaamerykańskimi megakościołami, w tym także tymi spod skrzydeł doktora Theodore a Lunda,który zyskał światowy rozgłos, głosząc, że Troje to w rzeczywistości żeńcy Apokalipsy.Krążąpogłoski, że Kiobi wraz ze swoimi partnerami wyznaczył wysoką nagrodę za odnalezienieKennetha Oduaha, pasażera maszyny Dalu Air, uważanego powszechnie za Czwartego Jezdzca.Pomimo że zarówno Urząd Lotnictwa Cywilnego Republiki Południowej Afryki, jak i KomisjaBezpieczeństwa Transportu Publicznego stwierdziły, że nie ma najmniejszej szansy, byktórakolwiek z osób obecnych na pokładzie samolotu mogła przeżyć katastrofę, plotki onagrodzie zapoczątkowały niemal coś w rodzaju histerycznego polowania, w którym zjednakowym zapałem uczestniczą i miejscowi, i turyści.Fakt, że na pomniku umieszczono takżenazwisko Kennetha mimo że we wraku nie znaleziono ani śladu jego DNA wywołał ostrąreakcję wielu nigeryjskich chrześcijańskich ugrupowań religijnych.Między innymi dlategowładze zdecydowały o zastosowaniu szczególnych środków ostrożności.Ja jednak przyszedłem tu nie po to, żeby robić sobie wrogów z ochroniarzy albo prosićrozmaite VIP-y o wywiad.Dzisiaj nie interesują mnie ich historie.Levi Bandah (21 l.) z Blantyre w Malawi czeka na mnie przed wejściem do świetlicy wMew Way.Trzy tygodnie temu przyjechał do Kapsztadu, by odszukać szczątki swojego brataEliasa.Jest przekonany, że Elias jest jedną z ofiar katastrofy, które zginęły na ziemi, kiedyrozpadający się samolot przeorał straszliwą bruzdę przez gęsto zaludnioną okolicę.Eliaspracował w charakterze ogrodnika, utrzymując w ten sposób liczną rodzinę w Malawi.Kiedyprzez ponad tydzień nie dawał znaku życia, Levi domyślił się, że wydarzyło się coś niedobrego. Codziennie przysyłał nam SMS, pieniądze docierały regularnie raz w tygodniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]