[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SkrÄ™ciÅ‚u wylotu ulicy.Na chodniku jack russell dreptaÅ‚ w kierunkuskweru.Za platanem przechadzaÅ‚a siÄ™ starsza pani z mÅ‚odymmężczyznÄ….DochodziÅ‚a czwarta, kiedy wyjechaÅ‚a na drogÄ™ numer jeden,tÄ™, która biegÅ‚a wzdÅ‚uż oceanu.W dali wyÅ‚aniaÅ‚y siÄ™ z mgÅ‚yfalezy, niczym ciemna koronka z ognistym obrzeżem.O zmroku dotarÅ‚a do miasteczka, które wyglÄ…daÅ‚o jak wymar­Å‚e.ZaparkowaÅ‚a na parkingu przy plaży i przysiadÅ‚a na opus-255 toszaÅ‚ym molo.Ciężkie chmury przesÅ‚aniaÅ‚y horyzont.Gdzie­niegdzie różowe smugi dogasaÅ‚y na niemal już czarnymniebie.Wczesnym wieczorem pojechaÅ‚a do Carmel Valley Inn.Recepcjonistka wrÄ™czyÅ‚a jej klucze do bungalowu nad zatokÄ…Carmel.Lauren wyjmowaÅ‚a rzeczy z torby, gdy pierwsze bÅ‚ys­kawice rozdarÅ‚y niebo.WybiegÅ‚a z domku, żeby przestawićwóz pod wiatÄ™, wracaÅ‚a już w strugach deszczu.OtuliÅ‚a siÄ™szlafrokiem z grubego frotte, zamówiÅ‚a kolacjÄ™ i usiadÅ‚a przedtelewizorem.Na kanale ABC trafiÅ‚a na swój ulubiony film, AnAffair to Remember.PozwoliÅ‚a siÄ™ ukoÅ‚ysać dzwoniÄ…cym o szy­by kroplom deszczu.Kiedy Cary Grant zÅ‚ożyÅ‚ wreszcie poca­Å‚unek na ustach Deborah Kerr, mocno przytuliÅ‚a poduszkÄ™ dopiersi.Deszcz ustaÅ‚ nad ranem.Krople wody spadaÅ‚y z drzeww rozlegÅ‚ym parku, nie pozwalajÄ…c Lauren zmrużyć oka.UbraÅ‚asiÄ™ wiÄ™c, zarzuciÅ‚a na ramiona kurtkÄ™ i wyszÅ‚a.Samochód Å›cigaÅ‚ siÄ™ z ostatnimi minutami tej dÅ‚ugiej nocy,Å›wiatÅ‚a padaÅ‚y na biaÅ‚o-pomaraÅ„czowe sÅ‚upki sygnalizujÄ…cekażdy wiraż wykutej w skaÅ‚ach drogi.W dali Lauren dostrzegÅ‚aposiadÅ‚ość i zjechaÅ‚a na ziemnÄ… drogÄ™.ZaparkowaÅ‚a na poboczuza zakrÄ™tem, ukrywajÄ…c samochód za szpalerem cyprysów.Stanęła przed kutÄ… w żelazie zielonÄ… bramÄ….Obok kłódkispinajÄ…cej Å‚aÅ„cuch wisiaÅ‚a tabliczka z adresem i telefonemagencji nieruchomoÅ›ci w rejonie zatoki Monterrey.LaurenprzeÅ›lizgnęła siÄ™ przez szczelinÄ™ miÄ™dzy skrzydÅ‚ami bramy.RozejrzaÅ‚a siÄ™, podziwiajÄ…c urok tego zakÄ…tka.Szerokie pasyjasnobrÄ…zowej ziemi, na której rosÅ‚y pinie i sosny, sekwoje,granatowce i drzewa chleba Å›wiÄ™tojaÅ„skiego, zdawaÅ‚y siÄ™ opa­dać aż do oceanu.PodążyÅ‚a kamiennymi schodkami.GdyznalazÅ‚a siÄ™ w poÅ‚owie drogi, dostrzegÅ‚a po prawej stronie256 zaniedbane rozarium.O park od dawna nikt siÄ™ nie troszczyÅ‚,ale różnorodność unoszÄ…cych siÄ™ w powietrzu woni przywoÅ‚y­waÅ‚a niezliczone wspomnienia.Wysokie drzewa koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™na lekkim wietrze wczesnego ranka.MiaÅ‚a przed sobÄ… dom o zamkniÄ™tych okiennicach.PodeszÅ‚abliżej, wbiegÅ‚a po schodach na werandÄ™ i zatrzymaÅ‚a siÄ™.Możnaby pomyÅ›leć, że ocean chciaÅ‚ skruszyć skaÅ‚y, na które faleciskaÅ‚y splÄ…tane algi.Wiatr rozwiewaÅ‚ jej wÅ‚osy, wiÄ™c od­ruchowo odrzuciÅ‚a je do tyÅ‚u.OkrążyÅ‚a dom, szukajÄ…c sposobu dostania siÄ™ do Å›rodka.DotykajÄ…c palcami fasady, natrafiÅ‚a na deszczuÅ‚kÄ™ pod jednÄ…z okiennic.WyciÄ…gnęła jÄ…, a wtedy drewniane skrzydÅ‚o od­chyliÅ‚o siÄ™, zgrzytajÄ…c na zawiasach.Lauren przywarÅ‚a twarzÄ… do szyby.PróbowaÅ‚a unieść ok­no, cierpliwie nim poruszajÄ…c, aż zamek odskoczyÅ‚ i od­blokowaÅ‚ mechanizm.Teraz już nic nie staÅ‚o jej na prze­szkodzie.Zamknęła okiennicÄ™ i okno od Å›rodka.ZnalazÅ‚szy siÄ™ w ma­Å‚ym gabinecie, kÄ…tem oka spojrzaÅ‚a na łóżko i zaraz wyszÅ‚a.Wolno przemierzaÅ‚a przedpokój, za którego Å›cianami każdepomieszczenie skrywaÅ‚o jakieÅ› tajemnice.Lauren zastanawiaÅ‚asiÄ™, czy to gÅ‚Ä™bokie przeÅ›wiadczenie zrodziÅ‚o siÄ™ w niej podwpÅ‚ywem opowieÅ›ci, której wysÅ‚uchaÅ‚a w szpitalnym pokoju,czy może wynikaÅ‚o z wczeÅ›niejszych przeżyć.WeszÅ‚a do kuchni i jej serce uderzyÅ‚o jeszcze mocniej rozejrzaÅ‚a siÄ™, ocierajÄ…c oczy, w któiych wezbraÅ‚y Å‚zy.StarywÅ‚oski ekspres do kawy, stojÄ…cy na dużym stole, wydaÅ‚ siÄ™ jejdziwnie znajomy.Niepewnie wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™, podniosÅ‚a eks­pres, pogÅ‚adziÅ‚a go i odstawiÅ‚a na miejsce.Kolejne drzwi otwarÅ‚y siÄ™ na salon.Fortepian drzemaÅ‚w mrocznym pokoju.NieÅ›miaÅ‚o zbliżyÅ‚a siÄ™ do niego, usiadÅ‚a257 na taborecie, a jej palce same dotknęły klawiatury, by zagraćpierwsze takty Claire de LunÄ™ z Werthera.UklÄ™kÅ‚a na dywaniei przeczesaÅ‚a palcami jego dÅ‚ugie weÅ‚niane wÅ‚osy.KrążyÅ‚a po caÅ‚ym domu, weszÅ‚a na górÄ™, obiegÅ‚a wszystkiepokoje.I stopniowo wspomnienie domu zaczęło siÄ™ przeradzaćw terazniejszość.Nieco pózniej zeszÅ‚a na parter i wróciÅ‚a do gabinetu.Spoj­rzaÅ‚a na łóżko, wolno zbliżyÅ‚a siÄ™ do szafy i wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™.Ledwie jÄ… dotknęła, gaÅ‚ka zaczęła siÄ™ obracać.Oczom LaurenukazaÅ‚y siÄ™ dwa lÅ›niÄ…ce zamki maÅ‚ej czarnej walizki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl