[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W takiej atmosferze łatwiej byłopracować nad swoją duchowością, uczyć się i żyć.Uczelnia gwarantowaławszechstronny rozwój.Często wychodziliśmy wspólnie do kina czy teatru.Mogliśmy korzystać z bogato wyposażonej biblioteki, czytelni, kursówkomputerowych, atlasu do ćwiczeń itp.Ksiądz biskup Lepa, który zajmował sięw episkopacie środkami masowego przekazu, wykorzystywał swoje szerokieznajomości i koneksje.Zapraszał do nas ludzi kultury i sztuki, a przedewszystkim polityków prawicy - szlifujących nam światopoglądy.W Seminarium Aódzkim odnalazłem swoje miejsce na ziemi.Każdego dniadziękowałem Bogu, że mnie tam sprowadził.Na początku zamieszkałem w dużym, czteroosobowym pokoju, w starym skrzydle.Moim superiorem był mójrówieśnik z roku.Mieszkało tam jeszcze dwóch braci z kursu trzeciego, zktórych jeden - Jarek pochodził tak jak ja z Włocławka i po roku przerwyprzeniósł się do Aodzi.%7łyliśmy zgodnie i wesoło.Po jakimś czasie jednakzaczęła mnie martwić postawa Jarka, który coraz częściej opuszczał porannemodlitwy i spózniał się notorycznie ze spacerów.Wkrótce Jarek zrezygnował -sam lub z pomocą przełożonych (tego nigdy do końca nie było wiadomo).Podobno poznał jakąś kelnerkę.Nie sądzę, żeby mój ziomek padł ofiarąjakiegoś donosiciela (nie czuło się tutaj ich obecności).Nasz superior Darekodszedł po roku.Po jakimś czasie okazało się, iż wraz z dwoma innymikolegami przeniósł się do polskiego seminarium w Ocherlake (U.S.A.).Zrobilito w tajemnicy przed naszymi przełożonymi i biskupem, kontaktując się tylkoze Stanami, co wywołało trochę zamieszania.W drugim semestrze sam zostałem superiorem.Miałem pod sobą dwóchmłodszych kolegów z 1-go roku.Jednym z nich był Stasiu Kmiotek, któryzafascynował mnie i wszystkich, którzy choć trochę go poznali.Był on bezwątpienia niezwykłą osobowością - genialny umysł (m.in.kilka opanowanychbiegle języków) i wszechstronna wiedza, wielka kultura osobista i prawnośćcharakteru - rzadko spotykana, nawet w takim miejscu jak seminarium.Stasiustanowił żywe zaprzeczenie teorii, iż nie ma ludzi doskonałych, a przy tymcechowała go autentyczna skromność.W czasie gdy mieszkaliśmy razem tj.przez pół roku nasz pokoikowy geniusz opanował język hiszpański.Nie krył, żefascynuje go ten kraj i bardzo chciałby tam kiedyś pojechać.Tak sięszczęśliwie złożyło, iż zapoznał się wkrótce z hiszpańskim księdzem, któryprzyjechał do Aodzi, a Stasiu był jego tłumaczem podczas spotkania zbiskupem Ziółkiem.Chłopak przypadł do gustu Hiszpanowi, który poniedługim czasie zaprosił go do swojej parafii.Wizyta miała dojść do skutkupodczas najbliższych wakacji.Jednak wcześniej zdarzyło się coś, cokompletnie zdruzgotało naszego Stasia, a w konsekwencji doprowadziło dojego rychłego odejścia z seminarium.Ktoś z bliskiej rodziny obdarował gowiększą kwotą pieniędzy; było tego coś około 100 DM.Dla chłopca, który pochodził z biednej, wiejskiej rodziny była to niemal fortuna.Kwota ta byłaponadto rozwiązaniem jego największego wówczas problemu - sfinansowaniawyprawy do wyśnionej Hiszpanii.Stasiu był szczęśliwy jak nigdy dotąd iswoim zwyczajem zaczął dzielić się swoim szczęściem z innymi.Skutek tegobył taki, że ktoś go bezczelnie okradł.Podobne wypadki zdarzały się i niestetywcale nie należały do rzadkości.Pokoje na długich korytarzach były zazwyczajotwarte.Na posiłki i modlitwy chodzili zazwyczaj wszyscy, ale złodziej mógłsię łatwo zadekować i buszować po wyludnionych mieszkaniach.Potwór- nieżal nam było kolegi.Zebraliśmy większą część pieniędzy które stracił, ale niktnie potrafił zwrócić mu utraconej wiary w drugiego człowieka i podkopanychideałów, którymi wcześniej wprost emanował W rozmowie ze mną, zniezwykłą szczerością wyznał, ze on po prostu nie rozumie, jak ktoś mógłzrobić coś podobnego i to w takim miejscu Nie myślał przy tym o swojejstracie, ubolewał tylko nad sumieniem tego, który to zrobił.Przykład Stasia byłjednym z wielu klasycznych przykładów niszczenia najbardziej wartościowychjedno-stek przez samą wspólnotę.Faktem było, iż niektórzy jej członkowiemogli być równie dobrze członkami gangu czy mafii, a chwilowe zaniedbaniaw tej dziedzinie nadrabiali pospolitym złodziejstwem.W ciągu trzech lat pobytu w Aodzi spotkałem kilku byłych kolegów zWłocławka.Od jednego z nich dowiedziałem się o tym, że po 4-tym rokustudiów zrezygnował mój przyjaciel Tomek.Ożenił się ze wspaniałądziewczyną i wspólnie zamieszkali we Włocławku.Kiedy nadeszły wakacjepojechałem do nich w odwiedziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl