[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego urażona duma powinna zmusić godo walki ze mną.Przez chwilę milczała.SR - Czy byłoby tak zle, gdyby Louisa była córką Jego Wysokości?Złość ściskała mu wnętrzności.- Przez wiele lat żyłem z przekonaniem, że jestem oszustem,nieprawowitym spadkobiercą księcia i takim samym wicehrabiego.Wiedziałem,że jestem owocem nielegalnego związku, wzgardzonym przez Kościół iznienawidzonym przez przyzwoitych ludzi.Byłem symbolem wszystkiego tego,co jest złe w naszym społeczeństwie.Nie obarczyłbym tym brzemieniemnikogo, a zwłaszcza Louisy.- Ona jest już dorosłą kobietą.Poradzi sobie.- Czyżby? Nie wyobrażam sobie ciebie mówiącej jej, że twój brat jestwyrachowanym nikczemnikiem, który potrzebuje jej tylko dla politycznejkorzyści.Spojrzała w dal.- Bo to nieprawda.A jeśli prawda, to złamie jej serce.- Właśnie.Dlatego nie chcę, żeby o tym wiedziała.Raczej ich rozdzielę.Mogę grać rolę okropnego, nadopiekuńczego brata, jeśli przez to Foxmoor dasobie spokój.- A jeśli nie zrezygnuje? - Kiedy zmarszczył brew, szybko dodała: -Oczywiście chodzi mi o zaloty do niej.- Jeśli nie zrezygnuje, zapłaci za to głową.- Spojrzał na nią srogimwzrokiem.- A jeśli pomożesz mu, przyrzekam, że ty też.- Nie mam powodu, by mu pomagać, jeśli to oznacza krzywdzenie twojejsiostry - dodała smutnym głosem.- Niezależnie, czy w to wierzysz, czy nie,zawsze chciałam tylko dobra Louisy.- To dobrze.Ale cała ta rozmowa pozostawiła niemiły posmak w jego ustach, któregonie zdołały zatrzeć nawet wyszukane potrawy.Regina coś przed nim ukrywała.Czuł to, ale nie miał pojęcia, co to mogło być.SR Jego niepokój nie zniknął nawet wtedy, kiedy przyjęcie skończyło się iwsiedli do jego powozu.Oboje byli nieco podchmieleni szampanem, a onazmieniła swoją cienką jak pajęczyna suknię ślubną na onieśmielający strójpodróżny.Kostium w kolorze brzoskwiniowym był zapięty pod samą szyję nie-zliczoną liczbą pętelek, a na górze wykończony falbaniastym kołnierzem.Strójzdawał się krzyczeć  Nie dotykać!".Może nie zmartwiłoby go to tak bardzo, gdyby nie zajęła miejscanaprzeciw, zamiast obok niego.To nie wróżyło dobrze.Chcąc ją trochę rozluznić, sięgnął do kieszeni i wyciągnął to, co Louisadała mu wcześniej.- Proszę - powiedział pośród turkotu toczących się kół powozu, kładąckopertę na kolanach Reginy.- Louisa prosiła, żeby ci to dać, kiedy wyruszmy.Myślę, że to jakieś kobiece nonsensy na powitanie cię w rodzinie.Ale jego gest wydawał się bardziej ją zmartwić, niż uspokoić.Drżącymidłońmi włożyła kopertę do torebki.- Dziękuję.- Nie przeczytasz?- Przeczytam pózniej.- Możesz to przeczytać teraz.- Wolę prywatność, kiedy czytam listy.Musisz to wiedzieć.- Rozumiem.- Ale nie rozumiał.Czy tak wyobrażała sobie ichmałżeństwo: sztywne i formalne? Nie podobało mu się to, ale jak mógł tozmienić?Przez jakiś czas jechali w krępującej ciszy, zanim zapytała:- Dokąd jedziemy?- To niespodzianka.- Spodoba mi się?- Mam taką nadzieję.Będziemy tam mogli być sami.- Jak długo?SR - Tak długo, jak tylko zechcemy.Wciągnęła głęboko powietrze i spojrzała na swoje dłonie.- Nie jedziemy nigdzie.daleko, prawda? To wzbudziło jego niepokój.- Co masz na myśli?- Czy będzie tam służba, która będzie przesyłać mi korespondencję?- Jeśli sobie tego życzysz.Do kogo będziesz wysyłać wiadomości?- Chcę, żeby Cicely wiedziała, gdzie jestem, gdyby musiała mnie znalezć.- Dobrze.- Jej pytania i dziwna zależność od kuzynki drażniły go.-Możesz jej wysyłać wiadomości, jakie tylko chcesz, pod warunkiem, że nieplanujesz się z nią spotykać.- Spojrzał jej prosto w oczy.- Boisz się zostać zemną sama?- Nie, oczywiście, że nie - odpowiedziała cicho.- Więc co jest nie tak? Mniej się drażniłaś ze mną, gdy nie byliśmyzaręczeni niż teraz, kiedy jesteś moją żoną.Zmusiła się do uśmiechu.- Każda kobieta jest zdenerwowana w dniu swojego ślubu.- Mam na to doskonałe lekarstwo.- Sięgnął na druga stronę powozu ipociągnął ją na swoje kolana.- Marcusie! - próbowała się wyślizgnąć.- Jest widno!- Już prawie zmierzch.Poza tym, jesteśmy małżeństwem.- Zanim zdążyłazaprotestować, pocałował ją namiętnie.Początkowo opierała się przedodwzajemnieniem pocałunków, ale niedługo odezwała się jej wrodzonazmysłowość.Kiedy jej ramiona w końcu oplotły jego szyję, wyraził swoje zadowoleniei pocałował ją z siłą godną tygodniowego oczekiwania.Nie pozbawiłby jejdziewictwa w powozie, ale mógł ją do tego dobrze przygotować.Dojadą do celuw ciągu zaledwie kilku godzin, które dadzą mu mnóstwo czasu, by wzbudzić jejgłód i złagodzić dziewicze obawy.SR Jeżeli będzie w stanie wytrzymać tak długo.Po każdym pocałunkunastępował kolejny, gorętszy, do czasu aż poczuł, że umrze, jeśli wkrótce nieposmakuje jej słodkiego ciała.Nachylił się, by całować jej szyję, wtem coś ukłuło go w oko.- Co, do diabła! - zaklął i cofnął się.Nadział się na jej pozorniekoronkowy kołnierzyk.- Co to jest?- To kreza - odparła oburzona.- Ma w środku drut i dzięki niemu ładniesię układa.- To jest niebezpieczne - wymamrotał.- Nie chcesz, żebym cię dotykał?Odpowiedziała melodyjnym śmiechem.- Kiedy to zamawiałam, nawet o tym nie myślałam.W La BelleAssemblee* nazwali to najelegantszym i najbardziej nowatorskim strojem dopowozu, jaki pojawił się od dłuższego czasu.Nie zgadzasz się ze mną?- To mi dopiero nowatorstwo- Pomyślałam, że wygląda uroczo.- Uroczo drakońsko, być może.W jej oczach pojawił się błysk.- A więc jest doskonały dla żony Wicehrabiego Dragona.Lekko się doniej uśmiechnął.- Dla Wicehrabiny Dragon.Pasuje do ciebie.Tylko ty mogłaś wybraćubranie zaprojektowane tak, by torturować mężczyznę.Zmarszczyła brew.* La Belle Assemblee - magazyn o modzie dla kobiet (przyp.tłum.).- Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że możesz mnie zaatakować zarazpo wejściu do powozu.- A więc nie znasz zbyt dobrze swojego męża.- Lekko ugryzł ją w ucho.-Widzę, że od tej pory będę musiał pomóc ci wybierać suknie.Bo nie zamierzamcierpieć tortur za każdym razem, kiedy będę próbował cię pocałować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl