[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znasz go? Tak.To mój były student. %7łartujesz?  Phil jest wyraznie podekscytowany. Teżjest archeologiem? Skończył studia doktoranckie w Manchesterze. To czemu wylądował tutaj?Erik wskazuje ręką Ruth, która kuli się za biurkiem, jakbychciała się za nim ukryć.200  Ją zapytaj. A co ty masz z tym wspólnego, Ruth? Wiesz przecież, że pomagam policji w śledztwie. Wiadomo mi tylko o kościach.Proszono cię o eksperty-zę.Ruth zdaje sobie sprawę, że tak właśnie postrzega ją Phil.Jest specjalistką od kości, czyli od spraw nudnych i mało waż-nych, chociaż użytecznych.Nie pcha się na scenę, jak Shona.Zawsze stoi z boku. Ruth podała policji nazwisko Cathbada  ze złościąoświadcza Erik. Cathbada?  Phil zaczyna się gubić. Erik zna Michaela Malone'a pod takim właśnie przy-domkiem  przejmuje inicjatywę Ruth. Od dawna są zaprzy-jaznieni.Phil, całkiem już zbity z tropu, spogląda to na Ruth, toznowu na Erika. Naprawdę?  pyta. Przyjaznisz się z nim? Owszem  syczy Erik. I zrobię wszystko, by odzyskałdobre imię.Pędzi do drzwi i wpada na studenta Ruth, uprzejmegoChińczyka o nazwisku Tan, który nie posiada się ze zdumie-nia, słysząc na wejściu stek norweskich przekleństw. Masz gościa, Ruth  mówi Phil. Zobaczymy się póz-niej.Oby nie, myśli sobie Ruth. Proszę wybaczyć  zwraca się do studenta. Porozma-wiajmy o pańskiej dysertacji.Proszę mi przypomnieć, czegodotyczyła.201  Zagadnienia rozpadu  mówi pan Tan.W drodze do domu Ruth ponownie musi stawić czoło tłu-mowi reporterów.W wiadomościach nie podają żadnych no-wych szczegółów. Policja uzyskała zgodę na pozostawieniew areszcie czterdziestodwuletniego Michaela Malone'a z Bla-keney na kolejne dwadzieścia cztery godziny.Wyłącza radio.Ciągle odczuwa niepokój w związku z za-trzymaniem Cathbada.W przeciwieństwie do Erika nie uważa,aby Malone był jedynie kozłem ofiarnym, ale nie potrafi teżuznać go za mordercę.Mimo to nie jest wykluczone, że towłaśnie on jest autorem listów.Erik nawet ich nie czytał.Niepoznał więc ich erudycyjnego, posępnego tonu. Ona leżytam, gdzie ziemia spotyka się z niebem.Tam gdzie korzeniewielkiego drzewa Yggdrasil dosięgają nowego życia.Stałasię idealną ofiarą.Krew na kamieniu.Szkarłat na bieli.Przypomina jej się Cathbad w fotelu czarodzieja, z poły-skującymi dookoła łapaczami snów.Potrafi go sobie wyobra-zić w roli autora listów.Ale żeby uprowadził i zamordowałmałą dziewczynkę? Jest przecież ojcem przyrodniej siostryScarlet, więc okrutny postępek wobec małej wydaje się tymbardziej niewyobrażalny.Także wobec Delilah, którą przecieżkiedyś kochał.A sprawa Lucy Downey sprzed lat? Ruth widzi młodegoCathbada w rozwianej, fioletowej opończy, jak wzywa swoichzwolenników, by przeciwstawili się policji oraz ekipie archeo-logów.Nachodzi ją wspomnienie Cathbada stojącego we-wnątrz drewnianego kręgu z uniesionymi rękami oraz morzapieniącego się wokół jego stóp i wszystkich druidów garnących202 się do swego przywódcy w obawie przed falami.Widząc toprzed laty, miała wrażenie, że Cathbad siłą ducha powstrzymafalę, że morze się cofnie, a przecież po chwili i on musiał sal-wować się ucieczką na wyższy teren i podkasać fioletowąszatę.Czy ten właśnie człowiek  imponujący zapaleniec, alew gruncie rzeczy jakże śmieszny  mógłby stać się mordercą?Zaledwie kilka miesięcy po zamieszaniu przy obronie kręguuprowadzić i zamordować Lucy Downey?Gdy Ruth dociera do Słonych Błot, jest już po przypływie.Ptaki wracają, by szukać pożywienia, a ich białe pióra błyskająw ostatnich promieniach zachodzącego słońca.Widząc to,myśli o Davidzie i o tym, jak zmienił się wyraz jego twarzy,gdy podjął temat ptasich migracji; i o Peterze, który smutnostwierdził, że po prostu pragnął tu wrócić.Wspomnienia.Petera poznała, gdy nie miała jeszcze trzy-dziestki.Dostała właśnie pracę na Uniwersytecie PółnocnegoNorfolku, kipiała energią i entuzjazmem.Peter, który prowa-dził badania historyczne na Uniwersytecie Wschodniej Anglii,dowiedział się pocztą pantoflową o pracach wykopaliskowych.Pewnego dnia przyjechał po prostu z plecakiem i karimatą, byzapytać, czy nie potrzebują dodatkowych rąk do pracy.Dro-czyli się z nim trochę, że jest mieszczuchem  przecież pocho-dzi z Wiltshire, na dodatek pięć lat spędził w australijskimbuszu.Zmiali się też ze słomkowego kapelusza, którego rondochroniło przed słońcem jego bledziutką twarz, no i z niezna-jomości archeologicznej terminologii.Dla niego plejstocen byłzawsze  plajtocenem , a epoka brązu i epoka żelaza203 następowały po sobie w dowolnej kolejności.Jednak kręgieminteresował się obsesyjnie, z otwartymi ustami słuchał opo-wieści Erika na temat ofiar i rytuałów.To on odnalazł pierw-szy dębowy pal, który wyłonił się, gdy odpływ morza wypłu-kał wokół niego piasek.Peter gorączkowo kopał u nasady palai w trakcie tej pracy zaskoczył go przypływ.Wtedy na ratunekpospieszył mu Erik.Właśnie tamtego wieczoru uświadomiłam sobie, że go ko-cham, wspomina Ruth.Zawsze darzyli się sympatią, razempracowali przy odkrywce i śmieszyły ich te same rzeczy.Magda, żona Erika, wkrótce to zauważyła i tak wszystko or-ganizowała, by jak najczęściej przebywali razem.Któregośdnia wróżyła jej z ręki i oświadczyła, że w jej życiu niedługopojawi się wysoki nieznajomy o rudych włosach.Kiedy in-dziej Ruth skaleczyła się, a Peter pomógł jej przy opatrunku dotyk jego dłoni przyprawił ją o dreszcze.A gdy wieczoremsiedzieli przy ognisku  tego dnia, kiedy nieomal zatopiła gofala przypływu  spojrzała na Petera i postanowiła: to musistać się dzisiaj, właśnie dzisiaj.Niewiele brakowało, żebyzginął, więc szkoda trwonić darowany czas.Pamięta uśmiech,który zakwitł wtedy na jej twarzy, bo moment, w którym pod-jęła tę decyzję, był zarazem podniosły i radosny.W pewnejchwili ich oczy się spotkały.Peter zaproponował spacer iwspólne zbieranie kopru morskiego.Magda zadbała o to, bynikt inny do nich nie dołączył.Poszli razem aż do morza, pro-wadzeni szumem fal.Szli tak w ciemności, uśmiechając się dosiebie, aż trafili prosto w swe objęcia.204 A teraz, wchodząc do domu, zastanawia się, czy rzeczywi-ście chce, aby Peter wrócił do jej życia.Po niedzielnym space-rze dwukrotnie telefonował, ale nie spotkali się ani razu.Mieszka w pobliżu, mogłaby więc w każdej chwili zadzwonići umówić się na drinka, lecz wie, że tego nie zrobi.Nie mapewności, co Peter rozumie przez  powrót.Czy chce wrócićdo niej? A jeżeli tak, to czy ona tego chce? Zerwała tę relację ityle razy wszystko przemyślała, a teraz miałaby zaczynać odnowa? Tylko dlaczego ten obecny, nieco zgorzkniały Peterwydaje jej się bardziej atrakcyjny niż tamten nadskakującychłopak sprzed lat?W mieszkaniu ponuro tyka zegar, a od strony mokradeł do-biega krzyk mew.Panuje niemal zupełna cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl