[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale istnieją również racje praktyczne, tłumaczące samotny wyjazd artysty.Fernandą ma przecież dojechać razem z Brakiem w połowie sierpnia.8tego miesiąca Pablo pisze do niej list, z którego wynika, że bardzo jużczeka na jej przyjazd.Przytoczmy jego treść, pisaną kulawą ortogra-fią.Chociaż żył z Francuzką, która nie umie ani słowa po hiszpańsku, -Picassonie poczynił żadnych postępów w języku francuskim.Nie robił też w tymkierunku większych wysiłków.Jak najwięcej czasu chce poświęcić sztuce. Moja droga Fernande,pierwsze z całego dnia, nie miałem listu od ciebie tego ranka też nie.Miejmy nadzieję, że tego popołudnia będę szczęśliwyW liście, który otrzymałem dziś rano od Braque'a [dowiedziałemsię], że K[ahnweiler] przyjechał już do Paryża, mam więc nadzieję, żew ciągu kilku dni już tu będziecie.Jest tu trochę chłodniej a wieczorem ma się dość upału.Nie troszcz się bardzo o pieniądze, załatwimy to.Jedz tym samym pociągiem, którym ja pojechałem, jest najlepszy.Myślę teraz, że przyjedziesz wkrótce, Braąue mi powiedział, że przyjedziecie w przyszłym tygodniu.>Moja rodzina są w Mahoń już od jakiegoś czasu.Dobrze zrobisz, jeśli zabierzesz parasolkę, jeśli zechcesz wychodzićza dnia.Małpka jest zabawna, daliśmy jej pokrywkę od pudełka z białego że-laza i spędza cały dzień na przyglądaniu się sobie, jest bardzo inteligent-na.Praca idzie mi dobrze, zawsze pracuję nad tymi samymi rzeczami.Zciskam cię i zawsze kochamPablo"Ten list, nieco chłopięcy w tonie i dość oschły, mimo formułki koń-cowej, nie zdaje się odzwierciedlać gorących uczuć.Nie dysponujemyjednak wcześniejszymi listami do Fernandy, trudno więc wypowiadać się0 jakiejś zmianie uczuć Pabla.W czasie pięciu tygodni spędzonych samotnie w Ceret czuje się, jak można domniemywać, bardzo dobrze.Słyszy język kataloński, długo w noc przesiaduje na tarasach kawiarni, ocienionych gigantycznymi platanami.Wszystko przypomina mu kraj rodzinny.Ma ponadto wokół siebie przyjaciół: oprócz Manola i Totote, Havilandabędącego uosobieniem wesołości, kompozytora Deodata deSeverac1 wielu artystów przybyłych z Paryża.Gdy zbierają się w Grand Cafe,rzucają się w oczy wszystkich.Mężczyzni ubrani w żywe barwy, kobietyszokują mieszkańców Ceret gołymi nogami bez pończoch.Zdarza się też,że niektórzy przychodzą w groteskowych maskach, a zwłaszcza Pablo,który namiętnie lubi przebieranki.Bywa też, że Pablo rysuje osoby lubzwierzęta na marmurowych blatach stolików kawiarnianych.Udaje musię nawet rysować do góry nogami, i gdy rysowana osoba siada naprzeciw niego, widzi swój portret prawidłowo.Początkowo mieszka kilka tygodni w hotelu Canigou i chodzi praco-wać do atelier Manola.*Następnie przenosi się do wielkiego domu Havi-landa, usytuowanego w pięknym parku, nawadnianym górskim poto-kiem.W Ceret Picasso przeżywa szczęśliwe dni i rad byłby przedłużyć swójpobyt o miesiąc lub dwa, lecz na początku września pospiesznie opuszczamiasteczko i wraca do Paryża.Co się stało?21 sierpnia wybuchł w Paryżu skandal.Skradziono z Luwru Giocon-dę.Wszyscy zostali o tym poinformowani, a muzeum na tydzień za-mknięto.Ponadto przypomniano sobie, że pewien awanturnik nazwi-skiem Gery-Pieret ukradł z Luwru w 1907 roku dwie iberyjskie rzezby, ibyć może za pośrednictwem Apollinaire'a sprzedał je Picassowi.Niewy-kluczone, że wiedział o zainteresowaniach malarza sztuką prymitywną.Co więcej, ukradł jeszcze jedną statuetkę w maju 1911 roku.Mieszkałwtedy u Apollinaire'a, którego, z braku pieniędzy, poprosił o gościnę.W rewanżu miał służyć poecie jako sekretarz".Po zniknięciu Mony Lizy, 28 sierpnia zjawiła się w redakcji ParisJournal" Gery-Pieret z ukradzioną rzezbą, którą przechowywał u Apolli-naire'a, czyniąc go w ten sposób mimowolnym paserem.Oczywiście,sprzedaje swoje rewelacje redakcji dziennika.Nazajutrz gazeta publikujepełen oburzenia artykuł, który piętnuje skandaliczną łatwość, z jaką by-le kto może wynieść z Luwru cokolwiek zechce.Po wystawieniu w lokalugazety rzezby na widok publiczny redakcja uroczyście przekazuje dziełodo muzeum.Tymczasem Gery-Pieret opowiada,"jak to wcześniej wyniósł z Luwrudwie inne rzezby i sprzedał je amatorom sztuki.Dziennik natychmiastopublikował tę wiadomość.Szybko powiadomiony o wszystkim, przeby-wający w Ceret Picasso w lot rozumie, że znalazł się w sytuacji nie do po-zazdroszczenia i że w najlepszym wypadku grozi mu oskarżenie o paser-stwo.Co gorsza, może też zostać oskarżony, że sam zlecił tę kradzież.Wiadomo było bowiem, że jest żarliwym wielbicielem sztuki prymitywnejswego ojczystego kraju.Nie może siedzieć spokojnie w Ceret.Musidziałać.W szalonym pośpiechu wraca z Fernandą do Paryża.W swych wspomnieniach Fernandą opowiada, że ledwie przyjechali,oboje przypadkiem spotkali Apollinaire'a, który był w stanie bli-skim obłędu.Tak naprawdę to Picasso natychmiast po powrocie pospie-szył na ulicę Gros do Guillaume'a, by wspólnie obmyślić taktykę działa-nia.Pablo zabiera Apollinaire'a na plac Clichy. Widziałam ich razem pisze Fernandą. Dwa dzieciaki skruszone, przerażone, zamyślająceucieczkę za granicę.To dzięki mnie nie oszaleli naprawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]