[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Skoncentrujmy się na Benie.To nie będzie dla ciebie łatwiejsze?- Tak.Proszę.- Tak więc wybrałaś się z Ruth do Tobacco Road i tam spotkałyście Bena.- Nie, na początku byłyśmy same.W piątkowe wieczory zwykle jest tam tłoczno, aleudało nam się zająć stolik w najdalszym kącie na dziedzińcu.Rozmawiałyśmy przez jakąśgodzinę, w końcu Ruth musiała iść, żeby zdążyć dojechać przed nocą do Boca Raton.%7łegnałyśmy się, kiedy jak spod ziemi wyrósł przy nas Ben.- Jak spod ziemi?- Czekał, aż zwolni się miejsce.- Pamiętasz, co wtedy powiedział?- Pozwoli pani, że się przysiądę?".- A ty nie miałaś nic przeciwko temu?- Niezupełnie.Flint prowadząca przesłuchanie wykorzystuje chwilę ciszy niczym nóż przystawionydo gardła.- W porządku, nie miałam.Rozmowa z Ruth szła mi ciężko, musiałam wysłuchiwaćjej obiekcji na temat Nowego Jorku i pracy w naszym wydziale.szczerze mówiąc, miałamdość gadania o robocie, jak na jeden dzień.A Ben sprawiał sympatyczne wrażenie, nienarzucał się, w każdym razie nie bardzo, więc pomyślałam.Owszem, nie miałam nicprzeciwko temu.- Skąd wiedziałeś, że nie jest gliniarzem?- To się wyczuwa na odległość.- Nigdy nie umawiałaś się z gliniarzami, prawda? W każdym razie nie robiłaś tego odczasu wstąpienia na służbę.Nigdy nie nawiązałaś bliższej znajomości z kolegą z wydziału.Dlaczego, Grace?- Może lepiej w to nie wnikajmy.- 171 -Ale Grace-oficer śledczy wolałaby zgłębić ten temat, gdyż głęboka niechęć Grace dozwiązków z gliniarzami i agentami płci męskiej stanowi interesujący paradoks i nadzwyczajżyzny grunt do rozmaitych wniosków.Godzi się jednak wrócić do tej sprawy kiedy indziej.- Co było dalej?- Usiadł przy stoliku i zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach, o Miami,pogodzie.niczym szczególnym.Pózniej rozmowa zeszła na temat jazzu, gdyż właśnie takąmuzykę puszczają w Tobacco Road.Pamiętam, że przyznał wtedy, iż lubi Pata Metheny'ego iKeitha Jarretta, ale zdecydowanie bardziej pasuje mu Bach.Powiedział, że jego zdaniem tojedyny kompozytor, którego utwory są zdolne przeniknąć barierę oddzielającą nasz świat odtego, co znajduje się po drugiej stronie.- Zapytał, czym się zajmujesz?- Nie przypominam sobie, ale nawet gdyby zapytał, i tak nie powiedziałabym prawdy.Jak zawsze skłamałabym, że pracuję w sektorze inwestycji bankowych.- Ale on wyznał ci, jak zarabia na życie?- Tak.Powiedział, że zajmuje się obserwacją ptaków.Rzekł po prostu: Obserwujęptaki", i myślałam przez chwilę, że kpi sobie ze mnie.Pomyślałam: Jezu, zaczyna się".Zarazjednak dodał, że znalazł okresowe zatrudnienie polegające na lataniu małym sportowymsamolotem nad mokradłami parku Everglades i filmowaniu kluczy migrujących ptaków.Tomnie przekonało.Zresztą, jak raz zeszliśmy na temat ptaków, już myślałam, że nigdy nieprzestanie o nich gadać.- Jednak zostałaś z nim?- Na kilka godzin.- Aż tak długo?- Nie miałam wtedy nic szczególnego do roboty.Jak skrzydła to wytrzymują? Kiedy samolot ważący ze trzysta ton napotyka na drodzegwałtowny wir powietrza, coś w rodzaju trąby tornada uderzającej w jego bok, po czym spadakilkadziesiąt metrów albo nawet więcej, a gdy tylko odzyskuje stateczność, wpada w drugiwir i znów zwala się ku ziemi, jakim cudem skrzydła nie odrywają się od kadłuba? Flint znaodpowiedz na to pytanie, ale pochodzi ono od Bena, a ponieważ wszystko, co się z nimwiąże, jest teraz dla niej synonimem fałszu, uznaje to wyjaśnienie za nieprawdziwe,przynajmniej do czasu.Nie ulega wątpliwości, że boeing zmaga się z turbulencjami, i to tego rodzaju, którychnie widać na radarach meteorologicznych.Nieświadom ich obecności kapitan nie jest w stanieich uniknąć, nie ma więc innego wyjścia, jak przeprowadzić przez nie maszynę.Krótki- 172 -komunikat z kabiny pilotów sprawia, że stewardesy śpieszą na swoje miejsca i także zapinająpasy.Ponad fotelem Flint otwiera się panel, zza którego wysuwają się uwieszone na końcachwęży trzy maski tlenowe przypominające trzy stryczki czekające na skazańców.- Skoncentrujmy się na swoim zadaniu, dobrze?- Błagam!- Czy Ben mógł wiedzieć, że tego wieczoru będziesz w Tobacco Road?- Wykluczone.Podjęłyśmy decyzję pod wpływem chwili.Przypadkiemprzechodziłyśmy tamtędy z Ruth w drodze do mojego hotelu i postanowiłyśmy się czegośnapić.- Więc może szedł za wami?- Dlaczego miałby to robić?- Może jedynym celem jego przyjazdu do Miami było zawarcie znajomości z tobą?Może chodziło mu wyłącznie o to?Ta ewentualność drzemie gdzieś na skraju jej świadomości już od kilku dni, podobnado wiszącej nad horyzontem chmury burzowej.Celowo nie chciała jej do tej poryrozpatrywać.- Jasna cholera! Serdeczne dzięki! Co chcesz przez to powiedzieć? %7łe od samegopoczątku byłam omotana siecią kłamstw? Otóż poważnie się mylisz.- Czyżby?- Zastanów się.Kiedy poznałam Bena, nikt jeszcze nie myślał o operacji ZieloneZwiątki".W ogóle nie byliśmy świadomi istnienia Karla Grobera.Znaliśmy się z Benem odkilku miesięcy i rozmawialiśmy już o ślubie, kiedy po raz pierwszy na scenie pojawił sięGrober i banda jego opryszków.- A kto mówił o operacji Zielone Zwiątki"?- Bo przecież ona przez niego zakończyła się niepowodzeniem, prawda?- Ach, rozumiem.Kurczowo trzymasz się tej płonnej nadziei, że Ben stał się szczuremdopiero po waszym ślubie.Wtedy ktoś zainteresowany operacją przypomniał sobie o nim i rzekł: Słuchajcie!Znamy faceta, który może zdobyć dostęp do akt operacyjnych!".A potem wykorzystali jakiśkompromitujący fakt z przeszłości, żeby go szantażować.W końcu musiał mieć jakąśprzeszłość, skoro spreparowano mu cały życiorys, prawda, Grace? Myślisz więc, że Benazmuszono do tego, żeby cię zdradził? O to chodzi? Właśnie takie wyjaśnienie ci najbardziejpasuje?- W każdy razie go nie wykluczam.- 173 -- Naprawdę?Flint wie z doświadczenia, że newralgicznym punktem niemal każdego przesłuchaniajest rozwianie ostatniego promyka nadziei.Trzeba pozwolić, żeby obiekt trochę się rozluznił,rozejrzał uważnie i zaczął się łudzić, że dostrzeżone wyjście może być dla niego szansąratunku, a potem w jednej chwili pozbawić go tej nadziei
[ Pobierz całość w formacie PDF ]