[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z całą powagą wyciągnęła do niego rękę.- Jestem pana nową guwernantką.Czy przyszedł, żeby zrezygnować z jej usług? Bonie pozwoli mu się zastraszyć.Ujmując jej palce, przytrzymał je zdecydowaniei pełnym uznania tonem, którego nigdy wcześniejnie słyszała, powiedział:- Hm.Tak.Kiedy byłem małym chłopcem, marzyłem o takiej guwernantce jak pani.- Omiótł jąod stóp do głów przenikliwym spojrzeniem, rozbierając ją wzrokiem.A może tak jej się tylko wydawało?Znowu pomyślała, że był większy, niż jej się wydawało, potężny mężczyzna o szerokich ramionach, które wyglądały dziwnie w tej idiotycznejmarynarce.W migocącym świetle świecy jegotwarz już nie wydawała się taka gładka i młoda.Jego usta okalały dwie zmarszczki, świadczące o dręczącym go rozgoryczeniu, a oczy miały ostry, przenikliwy wyraz.Nie wyglądał jak dandys.Wyglądał jak człowiek,który poznał świat i uznał go za brutalny i bezlitosny.Z przerażeniem uświadomiła sobie, że Huntington może być dla niej takim samym zagrożeniemjak Freshfield.Byli sami.Była bezbronną kobietą.A Huntington udowodnił jednym spojrzeniem, żecałkowicie i zdecydowanie był mężczyzną.Co wię-91cej, widziała wyraz jego twarzy w Hyde Parku i niemiała żadnych wątpliwości, że się zdenerwował.Rozzłościła go, zaintrygowała, ale też sprawiła, żewyszedł na głupca.Wreszcie puścił jej rękę.Z irytacją zapytał:- Dlaczego niby miałbym się uczyć flirtować?Zawsze chciałem lekko przejść przez życie.Proszęna mnie spojrzeć.- Odwrócił się do niej profilem,zaciskając usta.- Jak wyrzezbiony w marmurze.Prawie się roześmiała.Prawie.Musiała przestaćwidzieć zagrożenie tam, gdzie go nie było.Tenczłowiek być może i doceniał kobiecą urodę, aleod dawna był zakochany - w samym sobie.- Trzeba czegoś więcej niż odpowiednie ubraniai pokazywanie idealnego podbródka, żeby znalezćwłaściwą kobietę.- Uważa pani, że jest idealny? - Mogła przysiąc,że w jego oczach migotały wesołe iskierki.Zdecydowanym tonem powiedziała:- Tak czy inaczej, pański ojciec zatrudnił mniez jakiegoś powodu, i zamierzam wypełnić swoje zadanie najlepiej jak potrafię.- Jakbym nie umiał flirtować! - Zamachał z rozdrażnieniem chusteczką.- Panie przymilają siędo mnie na każdym przyjęciu.Odparła z brutalnością podyktowaną desperacją:- Wyłącznie dlatego, że jest pan dziedzicemksiążęcego tytułu.Oburzony wyprostował się.- To nieprawda! Panie lubią rozmawiać z dżentelmenem, który zna się na modzie.Zabrakło jej słów.Modzie? To, co miał na sobie, nie miało nic wspólnego z modą, lecz było całkowitym zaprzeczeniem dobrego smaku.Ale gdy-92by to powiedziała, pogwałciłaby więcej zasaduprzejmości niż dotychczas.- Mogę sobie wyobrazić, że panie rzeczywiścielubią rozmawiać z lordem, który rozumie zawiłościmateriału i koloru.- Właśnie.- Przestała się niepokoić, kiedy dodał: - Muszę pani powiedzieć, że ten kolor zupełnie nie pasuje do pani karnacji.Dlaczego wybrałapani szarość? Przez to pani skóra ma ziemisty odcień i zupełnie nie podkreśla koloru pani włosów.Zadziwiona spojrzała na swój nowiutki kostiumdo jazdy konnej.- Uważam, że jest całkiem ładny.- Ha, ha! - Jego śmiech był tak afektowany, żeaż zazgrzytała zębami.- Zabawne.Dobrze.Paninauczy mnie flirtować - chociaż wcale tego nie potrzebuję! - a ja nauczę panią, jak się ubierać.- Moje suknie właśnie się szyją, a zamówił jepański ojciec.- Wszystkie je skontroluję.Nie zamierzam sięwstydzić za moją towarzyszkę.- Nie będę pana towarzyszką.Jestem kobietą,która pomoże panu znalezć towarzyszkę.- Skoro pani musi.- Dotknął ściany.Skrzywiłsię, widząc brud na swojej białej rękawiczce; z wyrazną pogardą wyciągnął chusteczkę i wytarł palce.- To się nie uda! Absolutnie.Nie mogę uczyć sięflirtu w takich warunkach.Odezwała się wystarczająco głośno, by ją usłyszał, ale na tyle cicho, żeby jej słowa nie doszłydo uszu podsłuchujących sąsiadów.- Nikt od pana nie wymaga, żeby uczył się pan tutaj.Będę przyjeżdżać do domu jego wysokości i tamnauczy się pan wszelkich potrzebnych niuansów.93- Właśnie.- Rozejrzał się wokoło niespokojnie.- Jest pani spakowana?- Słucham? - O czym on mówił? Czy zawsze byłtaki arbitralny w rozmowie? - Spakowana? Po co?- Nie słuchała pani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]