[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dla niego to też był szok.Poszedł nastroić pianino i nagle widzi, że pani leży napodłodze.Wybiegł przerażony i blady niczym duch, krzycząc, że ktoś panią zabił.Wie pani,zobaczył dużo krwi.Na swój sposób miała pani szczęście.Tamtej nocy wszyscy tu byli wzwiązku z badaniem przyczyn zgonu.Rozumie pani? Lekarz i policja, i cała reszta.Zabralipanią do Wandford w wozie policyjnym.- Tak, miałam dużo szczęścia.Po tych słowach wstała i otworzyła portfel.Sprzedawczyni na moment zamilkła,ponieważ w myślach sumowała kwotę za zakupy, a potem zajęła się wydawaniem reszty.- Musi pani dbać o siebie, bo wciąż, według mnie, marnie pani wygląda.Czy napewno może pani sama nieść tyle rzeczy? Ella za niedługo wróci od Frisby ego i z chęciązaniesie tę torbę do pani.- Nie jest taka ciężka, a ja muszę iść i napić się herbaty.- Mogła mi pani powiedzieć, to zaraz przygotowałabym herbatę.Woda w czajniku jużsię gotuje, pozwoli pani.- Nie, dziękuję bardzo, ale sama zostawiłam włączony czajnik.To było kłamstwo, ale musiała się stamtąd wyrwać.Cała ta gadanina, to wspominanieo ludziach, których powinna znać.Irytujące.Doprawdy irytujące.Gdyby musiała znosić tochoćby chwilę dłużej, załamałaby się i zdradziła.Siedziała w kuchni, jadła herbatniki i ser, popijając herbatą bez mleka, kiedy naglewielki, czarny kot wskoczył na murek otaczający podwórze i wszedł do domu przez otwartedrzwi.Biegł dokładnie w jej stronę, bardziej jak pies aniżeli kot.Zbliżył się i otarł o jejkostki, po czym zaczął mruczeć coraz głośniej i głośniej.- O, biedny kiciuś - powiedziała panna Mayfield, zginając się, aby go pogłaskać.-Takie miłe powitanie, a ja nie mam mleka.Podała mu okruszek sera, na widok którego pogardliwie prychnął.Znowu zaczął się onią ocierać, a po chwili oddalił się i, stojąc w pewnej odległości od niej, patrzył się najpierw zufnością, a potem jakby czegoś od niej wymagał.Trochę pomiauczał i ponownie zacząłkrążyć dokoła niej.W końcu panna Mayfield powiedziała na głos:- W porządku, widzę, że nie dasz mi spokoju, dopóki nie dostaniesz tego, co chcesz.Zdjęła mały dzbanek zawieszony na kredensie i poszła do domu obok.Drzwi otworzyła kobieta, będąca oczywiście matką dziewczyny, z którą pannaMayfield rozmawiała nieco wcześniej tego dnia.Kobieta, mimo iż teraz była wątła, kiedyśwyglądała tak samo dobrze jak córka.Panna Mayfield najpierw się przedstawiła, a potemodezwała tymi słowami:- Pani córka była bardzo uprzejma i powiedziała, że mogłybyście pożyczyć mi trochęmleka.Potrzebuję tylko odrobinę, nie dla mnie, dla kota.Wystarczyłaby symboliczna ilość.Pani Grieve lekko się wzdrygnęła.- Ach, ma pani kota? Nigdy wcześniej go nie widziałam.Mówiąc szczerze, nie bardzoje lubię.Wiem, że zabrzmi to bezsensownie, ale toleruję węże.Proszę wejść do środka.Wprowadziła pannę Mayfield do długiego pokoju, pełnego różnych przedmiotówprzywiezionych z zagranicy.Niektóre z nich były użyteczne, inne służyły do ozdoby, ajeszcze inne były po prostu ciekawe.- Wróciłyśmy dopiero tydzień temu, a już tak wiele o pani słyszałyśmy, pannoMayfield - mówiąc to, kobieta lekko się zaśmiała.- Wie pani, jest pani zupełnie inna, niżsobie panią wyobrażałam.Stawienie czoła tym okropnym psom.W badawczy sposób, wzrokiem przenikliwym, ale i serdecznym, przyjrzała się twarzyi figurze panny Mayfield.- Właśnie miałam robić sobie herbatę - kontynuowała.- Lubię ją pić wcześniej.Proszęzostać i napić się ze mną.Barbara - moja córka - poszła grać w tenisa, a kiedy jestem sama,mam skłonności do melancholii.Pani mieszka sama, prawda? Jak sobie pani radzi?Panna Mayfield otworzyła usta, aby powiedzieć: Ale ja nigdy nie mieszkałam sama ,jednak przypomniała sobie, że przynajmniej od kwietnia, w domu obok, właśnie w ten sposóbmieszkała.- Nie jest zle - odpowiedziała.- Ale oczywiście w trakcie roku szkolnego przebywamcały dzień poza domem.- Tak, i śmiem twierdzić, że kiedy wraca pani do domu, to spokój i cisza są milewidziane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]