[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odmówiłam bowiem przywilejuprzeżuwania jego strawy.Chessa nie była zaskoczona.- Och, ja chyba też podziękowałabym za ten zaszczyt!- Mówiono mi, że twój ojciec był niegdyś starcem zgrzybiałym jak ten tu król Olric.Wszyscyskaldowie śpiewali o jego przemianie, dokonanej za sprawą czarownika Hormuza.Co o tym wiesz?Jesteś wszak Hormuzowym dzieckiem, czyż nie?- Tak, pani.Widzisz więc, że tak naprawdę nie jestem księżniczką.Król przyjął mnie za własnącórkę w wyrazie wdzięczności dla maga, gdy mój ojciec zniknął bez śladu pomiędzy cieniamizrodzonymi z własnej magii, zabłąkany w królestwie, którego nikt z nas nie jest w stanie odwiedzić ani pojąć.- To bzdury - powiedziała królowa.- Olric, czy wiesz, że ona nie jest księżniczką? Czemu więcją tu sprowadziłeś?- Szkoda, że kiedy wyznawałam prawdę o moim pochodzeniu wyspiarzom z Hawkfell, kazałamwyprowadzić Ragnora i Kereka z izby.W moich żyłach nie ma ani kropli królewskiej krwi.Ragnorze, Kereku, czy słyszycie? Jestem tylko zwykłą kobietą z gminu.Teraz więc musicie mniewypuścić!- W oczach świata ta dziewczyna jest księżniczką, pani - sprzeciwił się Kerek.- Czy wiesz, żediuk Rollo zażądał jej na żonę dla swojego syna, Williama Długiego Noża?- Teraz nie byłby już tak chętny, Kereku!- Mylisz się, księżniczko.Wciąż jesteś córką króla Irlandii, choć nie pochodzisz z jego lędzwi.- To wszystko wymaga namysłu - orzekła królowa i pociągnęła długi łyk wina z kielicha, którypostawili przed nią wojowie z jej eskorty.- Mam nadzieję, że nie zatrułeś mojego wina? - zwróciłasię do króla, który ze smakiem wyjadał z półmiska kawałki gruszek smażonych w miodzie.- Nie, wino nie jest zatrute, chyba że ktoś inny wpadł na ten pomysł.Nie spodziewałem się twojejwizyty przy tym stole, więc można wszystko spokojnie jeść i pić.Ta dziewucha jest stworzona dorodzenia dzieci.- Król spojrzał na Chessę.- Obmacał ją, matko.Pocierał łapami jej brzuch i tyłek, ustami marniał przy jej piersiach, a onamu na to pozwoliła, chociaż to ja mam być jej mężem.Gdybym zaś ja zażądał od niej takiegoposłuszeństwa, chybaby mnie zabiła.- Tak, tak, Ragnorze, a teraz zamilcz, dziecko - powiedziała królowa.Król kiwnął palcem w stronę steku z dziczyzny, który jakimś cudem wciąż utrzymywał się na tacychyboczącej się na krawędzi stołu.- Podaj mi to! - rozkazał i jedna z nałożnic natychmiast zdjęła mięso z talerza, odcięła kęs iwsadziła sobie do ust.Chessa odwróciła wzrok, zanim dziewczyna wyjęła przeżutą masę, by wsunąć ją do ust króla.Królowa postąpiła tak samo.- Niech ci zabandażują dłoń, Ragnorze - poradziła synowi.- Krew kapie do półmiska z rzepą.Księżniczko, masz się stawić w moich komnatach o świcie.Nie waż się przedtem opuścić pałacu.Wyniosłym krokiem królowa opuściła komnatę wraz ze swą zbrojną świtą.Król cmoknął zapetytem i mlasnął.- Jeszcze jeden kęsek tego dzika! Kerek zwrócił się do Chessy:- Księżniczko, odprowadzę cię do twojej sypialni.Gdy odchodzili, król zawołał jeszcze:- Zanim odwiedzisz królową, stawisz się u mnie! Nie zapominaj, że jestem tu panem.Ja tu rządzę!Ragnorze, idz do medyka, niech opatrzy ci rękę.Kiedy wreszcie wyszli z sali biesiadnej, Chessa zaczęła swobodniej oddychać.- Cóż to za osobliwy dwór, Kereku!- Teraz rozumiesz, jak bardzo jesteś tu potrzebna, prawda? Jeśli Ragnor wstąpi na tron, sascykrólowie błyskawicznie mu go odbiorą!- Mam szczerą nadzieję, że władcy Sasów utną mu głowę i podadzą ją na uczcie na półmisku, jaktamte steki z dzika. Kerek przywołał na twarz grymas niewinnie skrzywdzonego dziecka, lecz zmilczał.Przydrzwiach komnaty sypialnej, przeznaczonej dla Chessy, życzył jej spokojnej nocy i przyciszonymgłosem wydał jakieś rozkazy dwóm wartownikom, strzegącym dostępu do sypialni.Chessa ułożyła się na spoczynek w łożu o wysokich brzegach, podciągnęła aż pod brodę puszystąfutrzaną narzutę i postanowiła w ciszy i spokoju zastanowić się nad sytuacją.- Ingurd? Jeszcze tu jesteś? Możesz już wyjść.- Ale.Kerek zakazał mi oddalać się z tej komnaty.Mam trzymać się blisko ciebie, pani, jakcień.Powiedział nawet, że.- No dobrze, ale gdzie zamierzasz spać? Nie, nie na podłodze! Powiedz wartownikom, żebyprzynieśli ci jakiś siennik.Ingurd otworzyła usta ze zdumienia.Siennik! Coś miękkiego między nią a twardą podłogą? Nawetnie potrafiła sobie wyobrazić takich luksusów.Cóż - pomyślała - nowa pani to przecież księżniczka.Osoba tak wysokiej pozycji z pewnością cieszy się łaską bogów i to daje jej prawo do wszelkichzachcianek.Ułożyła się na sienniku - po raz pierwszy w życiu leżała na czymś miękkim! - i uznała, żeksiężniczka wcale nie jest jędzą, choć słyszała na własne uszy, jak książę Ragnor krzyczał tak doKereka.Chessa poruszyła się lekko, wymacała zarys noża, który owinęła w chustkę, i wetknęła go podpoduszkę.Jutro rano postara się ukradkiem przymocować sztylet do łydki.Oczami wyobrazni przywołała obraz Cleve a w brudnych łachmanach, z potarganą i posklejanąkrwią i brudem złotą czupryną i jasnym zarostem pokrywającym policzki.Jakże on śmierdział!Wydał jej się piękniejszy niż wtedy, gdy żegnała go na wyspie przed niefortunną wyprawą doYorku.W czasie żeglugi do Yorku postanowiła, iż jeśli go odnajdzie, zrobi wszystko, by został jejmężem.Nie zasługiwał, by pędzić samotne życie z dala od niej.On po prostu jeszcze nie pojmował,jakie ma szczęście.A teraz sama była więzniem.Musiała przestać marzyć o Clevie i o tym, jak go uszczęśliwi, gdyjuż będą małżeństwem.Musiała ułożyć jakiś plan!Zasnęła z obrazem Cleve a przed oczami.Dobrze, że chociaż Kiri była teraz szczęśliwa i nic jejnie groziło.Odzyskała swojego pierwszego tatusia.14Komnaty królowej strzegło trzech wartowników.Chessa skinęła im głową i zaczekała, ażotworzą przed nią masywne drzwi.Gdy tylko przekroczyła próg, strażnicy ponownie je zamknęli.Królowa posłała po nią, ale Chessa sama chciała się spotkać z panią tego zaniku, gdyż jejzachowanie poprzedniego wieczoru zaciekawiło ją i zafascynowało.Ale teraz, gdy spełniłapolecenie władczyni i przybyła, stwierdziła, że przestronna jasna izba jest zupełnie pusta.Nigdyjeszcze nie widziała tak czystej, nieskazitelnie wysprzątanej komnaty i tak olśniewająco białychścian.Nie dopatrzyła się ani jednej smużki brudu, ani jednego pyłku kurzu na sprzętach skromnych,acz eleganckich - niewielkim łożu, krześle, mosiężnym trójnogu z niewielką fajerką ani narozłożystym kufrze, stojącym u stóp posłania.To były jedyne meble w komnacie oświetlonejsłońcem, które wpadało przez trzy wysokie okna.W przeciwległej ścianie dostrzegła małe drzwiczki.Podeszła i nacisnąwszy klamkę, znalazła się w niewielkim ogrodzie, otoczonym ze wszystkich stronstrzelistymi murami.I tu panował nieskazitelny porządek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl