[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagły wiatr zawył wśród górskich wierzchołków.Kataba-tyczny!Nagle wiatr obrócił ją o dziewięćdziesiąt stopni iKaderin, zaciskając zęby, zawisła na niepewnychczekanach. * * *Sebastian stracił oddech, kiedy zobaczył, jak wiatruderza w Kaderin i obraca nią jak lalką, zaledwie kilkametrów pod nim.Przeniósł się do niej w jednej chwili i złapał za kurtkę,ale na grań dotarł z pustymi rękoma.Spróbował jeszczeraz, ale znów wrócił z niczym.Dopiero za trzecim razem udało mu się ją złapać izabrać ze sobą.Kaderin nie skomentowała jednym słowem, że towłaśnie on ją przeniósł.ani nie wyraziła zdumienia, żestoi tu, na końcu świata, tuż obok niej, chociażwcześniej widzieli się na innym kontynencie.Dłońmi w rękawicach ciągle ściskała dwa czekany, a jejmiecz był przymocowany do wypchanego plecaka.Dobutów przypięła groznie wyglądające, ostre raki,których przednie ostrza wyglądały jak kły grzechotnika.Kiedy chwilę pózniej wiatr zamarł, przelotnie zerknęłana zbocze.- Poradziłabym sobie.- Może.- Oddychał ciężko, ale nie dał wyprowadzić sięz równowagi.- Ale dlaczego, u diabła, nie mógłbym ciczasem pomóc?Ona także z trudem łapała powietrze.- Dobrze się trzymałam moich czekanów.- Schowała je,zaczepiając o pętle zamocowane na bokach plecaka.-Zrozum jedno, wampirze, jeżeli jesteś moimprzeciwnikiem, nie możesz mnie przenosić.Jestem zastara i za silna. Stara i silna? Jej wygląd nie mógł bardziej przeczyć jejsłowom.Po raz kolejny patrzył ze zdumieniem na jejdrobną sylwetkę.Była co najmniej trzydzieścicentymetrów niższa od niego, taka delikatna, a jednakdzwigała na plecach ten nienormalnie wielki plecak.Wydawało mu się, że lada chwila bagaż ją przeważy iKaderin poleci do tyłu.Nie mógł na to pozwolić.Była zziajana po wspinaczce i wyglądałażałośnie, i tak naprawdę po co? Po nic.Przecież mógł jątu przenieść w mgnieniu oka.- Dlaczego miałabyś ze mną walczyć? - zapytałstanowczo.- Przecież o mało co nie poleciałaś wprzepaść.- Nic podobnego, w pełni polegam na moich czekanach.Wierzę, że by to wytrzymały.Wytrzymały nawet to, żejakiś wielki wampir szarpał mną jak szmacianką.Jak cisię udało dotrzeć tu przede mną? - zapytała, wciążdysząc po wysiłku.Ale tak naprawdę nie byłazainteresowana odpowiedzią, bo już myślała oczekającym ją zadaniu.- Byłeś w tym norweskimhelikopterze, prawda?- Nigdy nie byłem w żadnym helikopterze.Przeniosłemsię do ciebie.- Wampiry tego nie potrafią.- Ale ja tak.Myślę o tobie jako o miejscuprzeznaczenia.Tak samo znalazłem cię na odprawieprzed rajdem.- Kaderin nie skomentowała jegowypowiedzi, tylko odwróciła się i chciała odejść, ale onzastąpił jej drogę.- Gdybyś tylko pozwoliła sobiepomóc, dotrzymałbym ci towarzystwa.Gdybyś tylkozechciała, przeniósłbym cię na górę w jednej chwili.Tak, jak to zrobił z innymi uczestnikami, w zamian zainformacje o niej.Wzruszyła ramionami.- Lubię się wspinać.- Najwyrazniej.Wyglądasz na.zachwyconą. Słysząc sarkazm w jego głosie, poprawiła czapkę, apotem ze złością opuściła ręce.Sebastian westchnął ciężko.Czy nie obraziłem jejwystarczająco wiele razy poprzedniego dnia?- Zejdz mi z drogi.- Znów usiłowała go obejść, alezablokował ją.- Nie mam na to czasu.- Nie, muszę z tobą porozmawiać.Najwyrazniej chceszwygrać ten rajd, nieważne z jakiego powodu.A ja chcęci dać to, czego pragniesz.Więc przestań się wygłupiać ipozwól mi wygrać tę nagrodę dla ciebie.Przecież wiesz,że ci ją dam.-Chociaż jest zupełnie bezużyteczna.Ledwie powstrzymał się od złośliwego komentarza natemat działania klucza, w które wydawała się tak ślepowierzyć.- Dasz mi nagrodę? - Jej oczy zapłonęły.- Wampir oddami nagrodę?Tak, może rzeczywiście nie najszczęśliwiej to ujął.- Nie masz nawet pojęcia, jak idiotycznie brzmią tesłowa w moich uszach.Jestem dumna i niezłomna, inigdy się nie poddaję, a ty wyobrażasz sobie, żepozwolę ci dać mi w prezencie coś, co mogę samazdobyć?Stanowczo, rozmowa nie rozwijała się po jego myśli.- A teraz zejdz mi z drogi.Marnujemy czas i zaraz zrobisię tu tłoczno.Jeżeli ona mogła być bezlitosna, on także potrafił się nato zdobyć.i był na to przygotowany.- Nie ma już żadnych nagród.Ja mam ostatnią z trzech.Otworzyła szeroko usta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl