[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyglądał się jej ukradkiem.Miała na sobie suknię z czarnej krepy zakończoną stójką.Naszyjnik ze starego złota wdzięcznie podkreślał czerń stroju.Krótkie, gładko zaczesane ciemne włosy.Nie oddała ani jednego spojrzenia.Zastanawiające.Czyżby się kogoś obawiała? Czy wiedziała, że ktoś z obecnych na sali widzów bacznie obserwuje każdy jej ruch, każdy jego ruch? Prawdopodobnie tak.Najważniejsze, że odpowiedziała na jego ogłoszenie, że mógł ją jeszcze raz zobaczyć.Jego ciekawość pozostała niezaspokojona, ale teraz przynajmniej wiedział, że Daphne Theodofanus — alias Mary Ann — jest tutaj, w Londynie.Teraz przynajmniej mógł mieć nadzieję, że będzie mu dane dowiedzieć się czegoś więcej.Jednak inicjatywę należy oddać w jej ręce.Jego zadaniem jest czekać i być posłusznym.Sir Stafford odkrył nagle, że z jej pojawieniem życie stało się bardziej zajmujące.Było to lepsze niż siedzenie godzinami na nudnych politycznych konferencjach.Wszak ktoś najwyraźniej dybał na jego życie.Dwie próby zabójstwa w przeciągu paru zaledwie dni.Wprawdzie w dzisiejszych czasach kierowcy jeździli bardzo nieostrożnie, ale Stafford nie miał wątpliwości, że ktoś usiłuje celowo usunąć ze świata jego skromną osobę.Kiedy orkiestra skończyła utwór, kobieta obok niego odezwała się.Nie odwróciła się w kierunku Stafforda, nie dała do zrozumienia, że mówi do niego.Po prostu westchnęła i rzuciła w przestrzeń uwagę; tak, jakby mówiła do siebie.— Młody Zygfryd — powiedziała i westchnęła ponownie.Program skończył się marszem ze Śpiewaków norymberskich.Kiedy przebrzmiały entuzjastyczne oklaski, widzowie zaczęli opuszczać miejsca.Stafford czekał w nadziei, że Mary Ann da mu jakiś znak, ale na próżno.Dziewczyna wstała z fotela, naciągnęła szal i szybkim krokiem ruszyła w stronę głównego przejścia.Po chwili stracił ją z oczu.Kiedy wrócił do domu, nastawił ekspres i usiadł przy biurku przyglądając się programowi z Royal Festiyal Hall.Z rozczarowaniem stwierdził, że prócz dopisku ołówkiem, który zauważył już wcześniej, program nie zawierał żadnej wiadomości dla niego.Tylko na jednej stronie, u góry spisu punktów programu nakreślono coś, co trudno było zauważyć.Nie były to litery ani nawet cyfry, jedynie linijka złożona z nut.Fragment partytury.Wyglądało to tak, jakby ktoś w pośpiechu zapisał urywek muzycznej frazy.Przez chwilę Stafford miał nadzieję, że wiadomość napisano atramentem sympatycznym.Nieśmiało, jakby wstydząc się swej romantycznej natury, przytrzymał kartkę nad płomieniem, ale bez rezultatu.Ze złością cisnął program na biurko.Był wściekły.Całe to zamieszanie, te tajemnicze randki! Cały wieczór spędził siedząc obok niej, nie odezwawszy się ni słowem, choć na myśl przychodziły setki pytań.I co? I nic.Wrócił do punktu wyjścia.Ale przecież chciała się z nim spotkać.Po co? Jeżeli nie chciała z nim rozmawiać, nie dała dalszych wskazówek, po co w ogóle przychodziła na spotkanie?Spojrzał bez celu na półkę, gdzie trzymał sterty tanich kryminałów i książek science–fiction.W życiu nie zdarzają się fantastyczne przygody, pomyślał gorzko.Trup w każdej szafie, tajemniczy telefon, piękna kobieta w roli szpiega.Może nie wszystko jeszcze zostało powiedziane? Następnym razem, pomyślał, sam wezmę sprawy w swoje ręce.W jej grze równie dobrze było miejsce dla dwojga.Wypił kolejną kawę i podszedł do okna.Otworzył program jeszcze raz.Spojrzał na dziwną wiadomość i prawie bez udziału woli zaczął nucić zapisany motyw.Miał dobry słuch i bez trudu umiał śpiewać z nut.Muzyczna fraza wydała mu się znajoma.Zanucił jeszcze raz, nieco głośniej.Zaraz, zaraz.Co to jest? Tam, tam, tam tam ti–tam.Tam.Tam.Skądś znajome.Odłożył program i sięgnął po zaległe listy.Kilka zaproszeń.Z ambasady amerykańskiej, od lady Athelhampton, na przedstawienie dobroczynne z udziałem Ich Królewskich Mości.Odłożył je na bok.Wątpił, czy zdecyduje się przyjąć któreś z nich.Zamiast tracić czas w Londynie, lepiej pojechać do ciotki Matyldy.Obiecał jej, że wpadnie.Bardzo lubił cioteczkę, ale odwiedzał ją z rzadka.Mieszkała w jednym ze skrzydeł pięknie odnowionego zabytkowego dworu, który odziedziczyła po swoim dziadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl