[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy się przygląda z tego punktu widzenia życiu kulturalnemuepoki nabiera ono niemal demonicznego charakteru.Wydaje się, że oto właśnie idzie, aby coś tu dojrzanym nie zostało; wydaje się, iż nie-świadomość, bezwiedność staje się coraz szczelniejszą, systematycz-niejszą, a przedstawiciel zbiorowej woli, której potęga jest nieobliczal-NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG186na, jest istotą coraz mniej zdolną zdobyć się na jakąkolwiek bądz wolę.Od strony materialnych swych podstaw kultura nowoczesna jest jakimśskomplikowanym skłębieniem machin, które zahaczają wzajemnie osiebie, uderzają o siebie potwornymi skrzydłami, wyrywają sobie wza-jemnie swe żelazne członki, druzgocą je.Jest to jakaś gotycka architek-tura automatów, apokaliptyczna walka stalowych ' żelaznych potwo-rów, które niweczą się wzajemnie, w dziwny, bajeczny sposób zrastająsię z sobą i zdaje się, że cały nasz glob stanie się tylko polem walkiścierających się z sobą demonów.Przedpotopowe potwory stały siężelazem i stalą, uderzają na siebie elektrycznością i ogniem.W skłę-bieniu ich potwornych cielsk, w cieniu ich skrzydeł, pod gradem sypią-cych się z nich ruin coraz bardziej do maszyny podobnym stać się masam sprawca tego pandemonium, człowiek.Gdy zamiast zastanawiaćsię nad tą sprawą z tej strony, wniknąć w nią usiłujemy od strony świa-domości, dzieje się rzecz nie mniej dziwna: co nie jest maszyną tu,staje się upiorem.Dusza usiłuje wymknąć się własnemu swemu dziełu mechanizmowi, stwarzanemu przez się i nieustannie komplikowane-mu, usiłuje go zaprzeczyć we własnych swych oczach, nie widzieć go.Zbiorowa nieobecność, kłamliwe i systematyczne alibi lub nieludzkihuk warczących rozpędowych kół, między tymi dwoma ostateczno-ściami ginie, znika, wymyka się nam dziejowa wola.Pozostaje tłumcoraz bardziej rozprószonych, coraz bardziej nie ufających sobie wza-jemnie jednostek lub grup ich.W głębi dusz nawet, w samem we-wnętrznym życiu oddzielne sfery myślenia i czucia izolują się wza-jemnie, usiłują o sobie nie wiedzieć okłamać jedna drugą, przemycićcoś przed sobą.Poza olbrzymim cielskiem cywilizacji ukazuje się nie-raz jako jej władca leniwy żak, usiłujący uwolnić się od kary przezzniszczenie dzienniczka swojej konduity. Dlaczego kłamiemy dzisiajwszyscy pytał się Dostojewski.Bywają chwile, gdy zdaje się, żejedynym cementem, spajającym współczesne kulturalne życie jest po-trzeba wzajemnego pobłażania dla indywidualnych i zbiorowych złu-dzeń.Ciężar życia, które Staje się coraz uciążliwsze, gdyż bardziej na-tężone staje się jakąś winą, którą zwalają na siebie wzajemnie naro-dy, grupy, klasy, stany społeczne.Wzrastający niepomiernie i bez-wiednie zakres ludzkiej.odpowiedzialności i zadań, które ma dzwignąćwola, ukazuje się wszystkim bez wyjątku niemal uczestnikom potężne-go dzieła, jako spadająca na n ich z czyjejś winy krzywda.Sprężynąniemal najsilniejszą działalności umysłowej staje się to wyszukiwaniewinowajcy, swarliwe przewalanie z jednych barków na drugie tegoNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG187coraz bardziej rosnącego ciężaru.Wydaje się, że nikt nie ma odwagiwziąć na siebie odpowiedzialność wobec bezwładności i lenistwa zaten bezmiar pracy i wysiłku, który dzwigać musi ludzkie plemię.JakieśEldorado biernego używania zarysowuje się niewyraznie na dnie dusz izestawiając z nim twardy i mozolny żywot, pytają się one, kto sprawiłto piekło, kto winien? Całe życie umysłowe gatunku wydaje się jakąśpotworną grą w chowanego i jakiś Rabelais naszej doby mógłby nakre-ślić obraz Panglossa, który wreszcie chwyci samego siebie na gorącymuczynku wytwarzania własnego dumnego losu i jednym wybuchempotężnego, lazarońskiego śmiechu zgasi tę całą opętaną fantasmagorięmięśni i żelaza.Nie można powtarzać dość często, że swobodnym sta-nie się, może się stać tylko taki typ człowieka, który sięgnie jako poswą odpowiedzialność i po swój ideał po ten właśnie twardy i nadludz-ki sposób życia.Ale w atmosferze kulturalnej rodzenie się tego typuprzesłania mgła, powstająca z zaznaczonych powyżej dążeń apokalip-tycznej ciuciubabki.Ktoś musi być winien; konieczność świadomegowysiłku jest powszechną krzywdą i czyjąś winą tak brzmią hasła.%7łycie odczuwa się dziś głównie w formie, że ktoś czy coś nie daje namżyć i pierwszym naszym dążeniem jest odgadnąć, znalezć, kogo mamyubezwładnić, gdzie i kogo sparaliżować.Nienawidzące się wzajemnieatomy woli, lekceważące się wzajemnie myśli, przemycane i ukrywaneprzed samymi sobą stany dusz oto rzucające się w oczy rzeczywisto-ści psychologiczne chwili.Gdy się szuka szerokiego planu działania,potężnej i współczesnej, to jest dzisiejszym stanem życia zdolnej wła-dać wiary wydaje się samo usiłowanie paradoksalnym.Wiara wydajesię dziś tylko środkiem, który uwalnia od tego życia, pozwala zmniej-szać jego ciężar.Wiarą nazywa się dziś pewien indywidualny sposóbuzasadnienia własnego rozbicia.Gdziekolwiek rozlega się dziś głębszygłos nawoływać zdaje się zawsze do jakiegoś odstępstwa wobecstworzonego przez człowieka świata.Propagowane są dziś tylko różnepostacie załamania woli.Na próżno.Kto nie zdoła żyć świadomie napoziomie przez pracę i wolę ludzką osiągniętym, zostanie usuniętyprzez tych, co żyją na tym poziomie bezwiednie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]