[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprowadziłam doktora Gedada na górę i już zaczęłam wierzyć, że mi sięupiecze, że odzyskam mamę, chociaż stracę Weseleya, kiedy drzwi do domustanęły otworem.Do środka weszła Rosaleen z talerzem przykrytym foliąaluminiową.Spojrzała na doktora Gedada, jakby zobaczyła samą śmierć.Zbladła.LRT -Dzień dobry - odezwał się uprzejmie mężczyzna.-Kim.- Spojrzała na mnie, a potem znów na niego.Nagle zrozumiała.- Jestpan nowym lekarzem.-Tak jest - odparł radośnie, cofając się na dół.Nie! - krzyknęłam w myślach.-Miło mi panią poznać, pani.-Rosaleen - odpowiedziała szybko, spoglądając znowu na mnie i na niego.-Rosaleen wystarczy.Witamy w naszym miasteczku.Uścisnęli sobie dłonie.-Dziękuję.Muszę podziękować pani i mężowi za zaoferowanie młodemuWeseleyowi posady.Rosaleen zerknęła na mnie szybko, wyraznie zakłopotana.-Cóż, bardzo nam tu pomaga - zbyła go.- Panie doktorze, co.dlaczegopan.Tamara, jesteś chora? - spytała zdumiona.-Nie, nic mi nie jest, dziękuję, Rosaleen.Panie doktorze, pozwoli pan za mną- powiedziałam szybko, ruszając na górę.-Gdzie ty idziesz?-Do pokoju mamy - odpowiedziałam najuprzejmiej, jak potrafiłam.-Chyba nie chcesz jej przeszkadzać, Tamaro.- Uśmiechnęła się do mnie, apotem spojrzała na doktora Gedada, marszcząc lekko czoło, jakby chciałazasygnalizować, że jestem dziwaczką.- Dobrze wiesz, jakie to ważne, żebydużo wypoczywała.- Spojrzała z uśmiechem na Gedada.- Ostatnio nie sypianajlepiej, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę okoliczności.-Oczywiście.- Mężczyzna pokiwał poważnie głową i spojrzał na mnie.-Cóż, może powinienem zostawić ją teraz w spokoju i wrócić kiedy indziej.-Nie! - przerwałam.- Rosaleen, mama śpi całymi dniami już od tygodnia.-Nie byłam w stanie zapanować nad swoim głosem.Skrzeczałam jak roz-strojone skrzypce.LRT -Oczywiście, to przez bezsenne noce - odparła twardo.- Może napije się panherbaty, panie doktorze? Nie uwierzy pan, ale zamiast cukru dosypałam dociasta soli.Moja mama niemal osłupiała z zaskoczenia - roześmiała się.-Chociaż nie powinna jeść ciasta na śniadanie, wiem o tym - dodała prze-praszająco.-Jak ona się czuje? - spytał doktor Gedad.- Słyszałem, że niezbyt dobrze.-Opowiem panu przy herbacie - odparła żwawo.;Mężczyzna roześmiał się i podążył za nią do kuchni.-Nie jest łatwo pani odmówić, Rosaleen.Stałam na schodach z otwartymi ustami, obserwując tę scenę.Przeczytałam oniej, ale nie wierzyłam, że doktor Gedad tak łatwo da się przekonać do po-rzucenia poważnie chorego pacjenta, który czekał na niego na górze.-Daj swojej mamie jeszcze trochę czasu na odpoczynek, Tamaro - powie-dział.- Przyjdę do niej pózniej.-W porządku - szepnęłam, usiłując powstrzymać łzy.Wiedziałam, że co-kolwiek Rosaleen mu powie, przekona go to, by nie odwiedzać mamy.Chociaż wiedziałam, co się za chwilę zdarzy, usiłowałam dołączyć do nich wkuchni.Oczywiście Rosaleen zatrzymała mnie w progu.-Jeżeli nie masz nic przeciwko, Tamaro, chciałabym zamienić kilka słów naosobności z panem doktorem na temat mojej mamy.Chcę się upewnić, żewszystko jest w porządku.Nie czuła się najlepiej przez kilka ostatnich dni.Zachłysnęłam się lekko, najpierw czując się winna, że to moja wizytaprzyczyniła się do pogorszenia stanu starszej pani.Szybko jednak poczuciewiny wyparł gniew.Nie obchodziła mnie matka Rosaleen.Byłam wściekłaza to, że odciągnęła doktora Gedada od mojej mamy.-Tak, oczywiście, rozumiem, Rosaleen.Właśnie przed chwilą usiłowałamzrobić dokładnie to samo dla własnej mamy - odparłam uszczypliwie.LRT Odwróciłam się do niej plecami, zanim zdołała cokolwiek odpowiedzieć, ipobiegłam na górę.Usłyszałam, jak zamykają się drzwi do kuchni.Poszłamdo pokoju mamy.Nadal spała, zwinięta w kulkę niczym dziecko w łoniematki.-Mamo - szepnęłam cicho, opadając na kolana i odsuwając jej włosy z twa-rzy.Jęknęła.-Mamo, obudz się.Zatrzepotała powiekami i otworzyła oczy.-Mamo, musisz wstać.Zadzwoniłam dla ciebie po lekarza.Jest tu, na dole, alemusisz do niego zejść albo przynajmniej go zawołać.Proszę, możesz to dlamnie zrobić?Znów jęknęła i zamknęła,oczy.-Mamo, posłuchaj, to ważne.Pomoże ci poczuć się lepiej.Otworzyła oczy.-Nie - wychrypiała.-Wiem, mamo.Wiem, że bardzo tęsknisz za tatą.Wiem, że strasznie gokochałaś, i teraz pewnie myślisz, że nic na świecie nie pomoże ci poczuć sięlepiej, ale to nieprawda.Możesz, jeżeli w to uwierzysz.Zamknęła oczy.-Mamo, proszę - szepnęłam ze łzami w oczach.- Zrób to dla mnie.Ale ona oddychała miarowo i głęboko, na powrót pogrążona we śnie.Klę-czałam obok niej, płacząc.Pod nami, w kuchni, Rosaleen i doktor Gedad rozmawiali.Potem otworzyłysię tam drzwi.Otarłam łzy z policzków i potrząsnęłam mamą.-Lekarz zaraz cię zbada.Musisz tylko podejść do drzwi, to wszystko.Wyglądała na zaniepokojoną, ale to dlatego, że właśnie ją obudziłam.-Proszę, mamo.LRT Nie rozumiała.Przeklęłam i pognałam na dół.Rosaleen właśnie otwieraładrzwi wejściowe.-Ach, Tamara - odezwał się doktor Gedad.- Rozmawiałem z Rosaleen ichyba najlepiej będzie, jeżeli zostawię na razie twoją mamę w spokoju iwrócę, jeżeli będzie mnie potrzebować.To jest moja wizytówka, na wypadekgdybyś musiała mnie wezwać.-Właśnie po to do pana zadzwoniłam, żeby zbadał ją pan dzisiaj.-Wiem, ale po rozmowie z Rosaleen uważam, że to niepotrzebne.Nie musiszsię niczym martwić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl