[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami odwiedzał ich w Polsce, razBarbara z dziećmi pojechała do niego na trzy miesiące do Dominikany.Dzieci, Zosia i Piotruś,chodziły do szkoły, gdzie zwracały uwagę swoim wyglądem.Drugie małżeństwo mieszane zawarte zostało w Skierniewicach.Bogusław %7ł.z InstytutuSadownictwa wyjechał do stanu Waszyngton w 1970 r.Poznał tam Japonkę Hitomi, która przy-jechała do USA na studia matematyczne.Zakochali się.Po stażu on wrócił do Polski, ona dorodziny w Japonii.Po paru miesiącach Hitomi przyjechała do Skierniewic, spędziła z nim trzymiesiące i wróciła do Japonii.Po dalszych paru miesiącach przyjechała na stałe do Skierniewic,przeszła na katolicyzm i wyszła za niego za mąż.Przyjęliśmy ją na etat w Instytucie, gdzie pra-cowała przy małym komputerze.W 1976 r.zaszła w ciążę i wyjechała do matki, aby tam urodzić dziecko.Po kilku mie-siącach i Bogusław pojechał do Japonii, gdzie przebywał prawie półtora roku, więcej niż rok pourodzeniu się syna.Dali mu dwa imiona: Juliusz Liczi.Pierwsze imię polskie, drugie japońskie.Aby nie być ciężarem dla rodziny żony, Bogusław przyjął jedyną pracę, jaką mógł zdobyć - na-uczyciela języka angielskiego.Wrócili w 1979 r.z małym ślicznym chłopczykiem.Jego rysybyły trochę niezwykłe, ale poza tym wyglądał jak przeciętny stuprocentowy mały Polak.Mająctrzy lata mówił trzema językami - po polsku, japońsku i po angielsku.W parę lat pózniej Hitomiwyjechała do Japonii i urodziła drugiego syna.Znowu wróciła do Skierniewic.W początkach169stanu wojennego cała rodzina wyjechała do Japonii z zamiarem pozostania tam na stałe.Wrócilijednak po kilku latach.Bogusław nie mógł się przystosować do życia w Japonii.Posyłając stażystów do Ameryki płaciliśmy za nich koszty przejazdu do miejsca pracy i zpowrotem.Jeśli chodzi o dewizy, to dostawali oni po jednej diecie.Na miejscu pracy otrzymy-wali wynagrodzenie.Profesor płacił im tyle, ile miał na ten cel pieniędzy, a wahało się to w gra-nicach od 5000 do 14000 dolarów na rok.Wiele zależało od przygotowania stażysty.Stażysta zdoktoratem zarabiał najczęściej więcej niż z magisterium.Często spotykałem się z zarzutem, że nasi stażyści są wyzyskiwani, że są zbyt nisko opła-cani.Na to zawsze odpowiadałem, że nie wierzę w filantropię.Każda rzecz idzie dobrze, jeślikorzystają z niej dwie strony.Amerykański profesor korzysta, bo płaci taniej niż swojemu, dosta-je najczęściej człowieka bardziej niż przeciętnie zdolnego, niezdolnych ludzi przecież nie wysy-łaliśmy.Poza tym nasz stażysta, nie mając na miejscu rodziny, pracuje niemalże dzień i noc.Aletenże amerykański profesor musi się też namęczyć ze stażystą, który zbyt dobrze języka nie zna,z którym trzeba spędzić więcej czasu, aby mu różne rzeczy tłumaczyć.Dla nas Wymiana jestkorzystna, bo stażysta uczy się ważnego w nauce języka, pracuje w dobrze wyposażonym labora-torium, uczy się nowoczesnych metod pracy badawczej, zawiązuje międzynarodowe kontakty iprzyjaznie.A jeśli chodzi o pieniądze, to nawet te najniższe płacone wynagrodzenia były o wielewyższe od tych, jakie otrzymywali w Polsce.Każdy ze stażystów mógł w ciągu roku zaoszczę-dzić od 3000 do 8000 dolarów.W pierwszych latach prawie każdy wracał z samochodem.Potemraczej wpłacali na samochód, który zakupywali w Polsce.Różni są ludzie na świecie.Byli wśród stażystów tacy, którzy - jakby się wydawało - wy-jechali tylko po to, aby zarobić i zaoszczędzić dolary.Postępowali prawie tak, jak bohater sztukiMrożka Emigranci , którzy, by więcej zaoszczędzić żywili się puszkami z żywnością produko-waną dla psów.Był jeden taki, który pożyczał pieniądze od Murzynów i nie oddawał, sprzedawałim tanie radzieckie zegarki za wysokie sumy.Jeden ze stażystów, bezpartyjny, namawiał robot-ników na farmie do strajku o podwyżkę zarobków, więc go z pracy natychmiast wyrzucono.Były to jednak bardzo nieliczne wyjątki.Większość stażystów zachowywała się z godno-ścią, starali się być dobrymi ambasadorami swojej ojczyzny.Prawie wszyscy usłuchali mojejrady i przed powrotem urządzali wycieczkę po Stanach Zjednoczonych, bo nie wiadomo czykiedyś tu wrócą.Zbigniew Pindel, rocznik wymiany 1960, pojechał nawet na własny koszt naHawaje.Kupił kamerę filmową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]