[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ogromne brązowe oczy błyszczały w twarzy pokrytej smugamibrudu.Nie miał prawej ręki.Dana przyglądała się przez chwilę wpatrzonemu w nią chłopcu.Uśmiechnęła się. Cześć.Nie odpowiedział.Wzruszyła ramionami i odwróciła się do Benna. Chodzmy.Kilka minut pózniej wracali do Holiday Inn.W Holiday Inn pełno było dziennikarzy z prasy, radia i telewizji.Stanowili zróżnicowanąrodzinę.Rywalizowali ze sobą wprawdzie, ale ze względu na grożące wszystkimniebezpieczeństwo czuli, że stanowią jakąś wspólnotę, i zawsze byli gotowi pomagać sobienawzajem.Razem nagrywali wstrząsające reportaże.W Czarnogórze były zamieszki.Vukovar bombardowano.W Petrovo Selo ostrzelano szpital.Jean Paul Hubert rozstał się z nimi.Dostał inne zadanie i Danie strasznie go było brak. Kiedy pewnego ranka Dana wychodziła z hotelu, mały chłopiec, którego już raz widziałana ulicy, stał w alejce.Jovan otworzył Danie drzwiczki nowego land-rovera. Dzień dobry, madame. Dzień dobry.Chłopiec stał nadal w alejce, wpatrzony w Danę.Podeszła do niego. Dzień dobry.Nie odpowiedział. Jak jest po słoweńsku dzień dobry?  zapytała Dana Jovana. Dobro jutro  odpowiedział chłopiec.Dana odwróciła się do niego. Więc rozumiesz po angielsku. Może. Jak ci na imię? Kemal. Ile masz lat, Kemal?Chłopiec odwrócił się i odszedł. Boi się obcych  powiedział Jovan.Dana patrzyła w ślad za chłopcem. Nie potępiam go za to.Ja też się boję.Cztery godziny pózniej, kiedy land-rover powrócił na alejkę na tyłach Holiday Inn,Kemal czekał w pobliżu wejścia.Gdy Dana wysiadła z samochodu, chłopiec powiedział: Dwanaście. Co?  I nagle sobie przypomniała. O!Był mały na swój wiek.Dana popatrzyła na pusty prawy rękaw koszuli i już chciała go oto zapytać, ale się powstrzymała. Gdzie mieszkasz, Kemal? Możemy cię odwiezć do domu?Patrzyła, jak chłopiec odwraca się i odchodzi. Brak mu ogłady  powiedział Jovan. Może ją stracił wtedy, kiedy stracił rękę  powiedziała Dana spokojnie.Tego wieczoru w hotelowej jadalni dziennikarze rozmawiali o nowych pogłoskach natemat zawarcia pokoju. ONZ w końcu się do tego wmieszało  powiedziała Gabriella Orsi. Najwyższy czas.  Jeśli chce pani znać moje zdanie, to jest już za pózno. Nigdy nie jest za pózno  powiedziała Dana spokojnie.Nazajutrz rano nadano przez radio dwie wiadomości: że zawarto porozumienie międzyStanami Zjednoczonymi i Narodami Zjednoczonymi oraz że redakcja  Oslobodjenja , gazetywychodzącej w Sarajewie, została doszczętnie zbombardowana. Nasze biura w Waszyngtonie zajmą się porozumieniem pokojowym  powiedziałaDana do Benna. My zróbmy reportaż o zbombardowaniu  Oslobodjenja.Dana stała przed zdemolowanym budynkiem, w którym kiedyś mieściła się redakcja Oslobodjenja.Na kamerze paliło się czerwone światełko. Ludzie umierają tutaj codziennie  powiedziała Dana do obiektywu  a budynki sąniszczone.Ale ten budynek został zamordowany.Mieściła się tutaj redakcja jedynej wolnejgazety w Sarajewie,  Oslobodjenja.Była to gazeta, która miała odwagę mówić prawdę.Kiedy zostało zbombardowane główne biuro, gazeta przeniosła się do sutereny, żebyutrzymać pismo przy życiu.Kiedy nie było już kiosków, w których można by sprzedawaćgazety, dziennikarze wyszli na ulicę i sami je sprzedawali.Sprzedawali coś więcej niż gazety.Sprzedawali wolność.Wraz ze śmiercią  Oslobodjenja umarł tutaj jeszcze jeden kawałekwolności.W swoim biurze Matt Baker oglądał zagraniczny serwis informacyjny. A niech to diabli! Ależ ona jest dobra!  Odwrócił się do swego asystenta. Chcę, żebymiała swoją własną ciężarówkę do przekazów satelitarnych.Zrób coś!Gdy Dana wróciła do swego pokoju, czekał na nią gość.Pułkownik Gordan Divjaksiedział rozwalony na krześle.Zatrzymała się zaskoczona. Nie powiedzieli mi, że mam gościa. To nie jest towarzyska wizyta. Jego oczy jak paciorki skupiły się na niej. Oglądałempani reportaż na temat  Oslobodjenja.Dana przyglądała mu się bacznie. Tak? Pozwolono pani przyjechać do naszego kraju robić reportaże, a nie wydawać sądy. Nie wydałam żadnego. Proszę mi nie przerywać.Pani pojęcie wolności jest niekoniecznie zgodne z naszympojęciem wolności.Rozumie mnie pani? Nie.Niestety. Więc proszę pozwolić, że pani wytłumaczę, panno Evans.Jest pani gościem w moimkraju.Może jest pani szpiegiem działającym na rzecz swego rządu. Nie jestem.  Proszę mi nie przerywać.Ostrzegłem panią na lotnisku.My nie uprawiamy żadnej gry.Jesteśmy w stanie wojny.Każdy, kto będzie zamieszany w szpiegostwo, zostanie stracony.Jego słowa tym bardziej mroziły krew w żyłach, że wypowiedział je łagodnym tonem.Wstał. To jest nasze ostatnie ostrzeżenie.Dana patrzyła, jak wychodzi. Nie pozwolę mu się zastraszyć  pomyślała buntowniczo.Była przerażona.Matt Baker przysłał paczkę żywnościową.Było to ogromne pudło pełne cukierków,czekoladowych batoników, konserw i wielu innych niepsujących się produktów.Dana zniosłapudło do holu, żeby podzielić wszystko między dziennikarzy.Byli zachwyceni. Taki szef to rozumiem  powiedział Satomi Asaka. W jaki sposób można dostać posadę w  Washington Tribune ?  żartował Juan Santos.Kemal znów czekał w alejce.Jego cienka kurteczka wyglądała tak, jakby miała się zarazrozpaść na strzępy. Dzień dobry, Kemal.Stał w milczeniu, obserwując ją spod na pół przymkniętych powiek. Wybieram się po zakupy.Chciałbyś pojechać ze mną?%7ładnej odpowiedzi. No to powiem inaczej!  krzyknęła Dana zirytowana.Otworzyła tylne drzwiczkisamochodu. Wskakuj do wozu.Ale już!Chłopiec stał jeszcze chwilę zaskoczony, po czym wolno ruszył w stronę samochodu.Dana i Jovan patrzyli, jak gramoli się na tylne siedzenie. Znajdziesz jakiś otwarty dom towarowy albo sklep z odzieżą?  zapytała Dana Jovana. Wiem, gdzie jest jeden taki sklep. Jedzmy tam.Przez pierwsze pięć minut jechali w milczeniu. Masz mamę albo tatę, Kemal?Pokręcił przecząco głową. Gdzie mieszkasz?Wzruszył ramionami.Dana poczuła, że chłopiec przysuwa się do niej, jak gdyby chciał chłonąć ciepło jej ciała.Sklep z odzieżą znajdował się w Baa%0ńaraiji, starym krytym bazarze.Front zostałzbombardowany, ale sklep był otwarty.Dana wzięła Kemala za lewą rączkę i weszli. Czym mogę służyć?  zapytała ekspedientka. Chciałabym kupić jakąś kurteczkę dla mojego przyjaciela. Popatrzyła na Kemala.Jest mniej więcej jego wzrostu.  Tędy, proszę.W dziale ubrań chłopięcych stał stelaż z kurteczkami. Która ci się podoba?  zapytała Dana Kemala.Nic nie odpowiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl