[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zakawiarnią na koszach na śmieci siedziały gołębie.Droga kończy się i wjeżdżamy na teren niezagospodarowany, gdzie leżą jakieśrdzewiejące beczki, metalowe nasady kominów, połamane płoty i rusztowania.Wśród chwastów widać poobijaną zamrażarkę.- To tutaj znaleziono Rachel.Siedziała na przednim siedzeniu dla pasażera wskradzionym samochodzie - mówi Ali, studiując szczegółową mapę policyjną.-Poprzedniego wieczoru zgłoszono kradzież tego samochodu spod sklepu należącegodo wielkiej sieci handlowej w Soho.Nad nami czyste niebo.Ostre promienie słońca odbijają się w kałużach.Wysiadłem zsamochodu i poszedłem w stronę przemysłowej zamrażarki, stąpając ostrożnie ponierównym gruncie.W odległości pięćdziesięciu metrów widać jakąś fabrykę czymagazyn.W Londynie jest wiele takich miejsc.Niektórzy wyobrażają sobie, żeludzie żyją w tym mieście w wielkim zagęszczeniu, wykorzystując każdą piędzziemi.Są tu jednak i tysiące pustych magazynów, i niezamieszkanych domów, i sporonieużytków.Nie bardzo wiem, czego mogę się tutaj spodziewać: odpowiedzi na dręczące mniepytania, świadków interesujących mnie wydarzeń? Może to śmieszne, lecz z okresudzieciństwa pozostało mi pewne przyzwyczajenie.Otóż patrząc na każdą wolną piędzziemi, zastanawiam się, co mogło w tym miejscu kiedyś rosnąć.Zmieszne sąnarzucające się człowiekowi sko-156jarzenia.Jestem bowiem w środku olbrzymiej aglomeracji, a zastanawiam się, czymożna by tutaj posiać jęczmień lub rzepak.- Dlaczego nie pamiętam niczego, co mogło się tutaj zdarzyć? - mówię głośno.- Może nigdy pan tu nie był - odpowiada Ali.- Rachel porzuciła swój samochód pięćkilometrów od tego miejsca.- Podążałbym za nią.- W jaki sposób?- Nie wiem.Wśród chwastów i rumowisk Ali znalazła ścieżkę, wyprzedziła mnie i podeszła dodrucianego ogrodzenia.Za ogrodzeniem jest tor kolejowy - Bakerloo Linę.Kiedyjedzie pociąg, ziemia drży.Po lewej stronie ogrodzenia znajduje się, przerzucona nad szynami, kładka dlapieszych.W północnej stronie częściowo widać perony stacji kolejowej Kilburn.Między torami rosną chwasty, w rowach leży pełno śmieci.To dobre miejsce na złożenie okupu.Spokojne.W zakładach fabrycznych imagazynach w nocy nikogo nie ma.Główne drogi przelotowe wiodą na północ ipołudnie.Linia kolejowa prowadzi na zachód i wschód.Po dziesięciu minutach,jadąc w dowolnym kierunku, można o wiele kilometrów oddalić się od tego miejsca.- Musisz zażądać rejestru wypadków od tutejszych komisariatów - mówię.- Chcęwiedzieć o wszystkim, co się owej nocy wydarzyło w promieniu trzech, pięciukilometrów -o włamaniach, napadach, mandatach parkingowych, rozbitych lampach,o wszystkim, cokolwiek znalazło się w rejestrach.- Czego pan szuka? - zapytała.- Powiem ci, jak znajdę - odparłem.Szpital Royal Free w Hampstead znajduje się o niecały kilometr od miejsca, gdziezostał porzucony samochód Rachel, a pięć kilometrów od miejsca, gdzie jąznaleziono.Wszedłem głównym wejściem, Ali czekała na zewnątrz.157Recepcjonistka ma około pięćdziesięciu lat i gładko uczesane rudawobrązowe włosy.Może jest pielęgniarką, lecz trudno to poznać, ponieważ nie nosi pielęgniarskiegokitla.- Jestem komisarz Ruiz.Potrzebuję informacji o kobiecie, którą przed tygodniemprzywieziono tutaj.- Zauważyłem przypiętą plakietkę z nazwiskiem kobiety.-Bardzo dziękuję, Joannę - powiedziałem.Wyprostowała się i przygładziła włosy.- Nazywa się Rachel Carlyle.Została przywieziona przez policję.Joannę podpiera głowę i patrzy na mnie.- Być może należałoby sprawdzić w komputerze - sugeruję.Lekko się zarumieniła i zaczęła pisać coś na klawiaturze.- Niestety, pani Carlyle została wypisana.- Dlaczego ją przyjęto?- Przykro mi, lecz nie mogę udzielić panu takiej informacji.- Kiedy została wypisana?- Niech popatrzę.Dwudziestego dziewiątego września.- Czy pani wie, dokąd się udała?- No cóż, jest tutaj adres.Nie jestem pewna.Wiem, o co teraz zapyta.Poprosi o urzędowy dowód tożsamości lub pismo od władz.Nie mam już odznaki policyjnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]