[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siwowłosaskrzatka z załzawionymi oczami podnosi z ziemi pustą butelkę i chowa ją za gors, (jeżeli zagors można uznać brzeg haftowanej poszewki na jasieczek).- Idz do sypialni PANA Rabby'ego, przygotuj łóżko - rozkazuje swojej starej niani Rudolfus -i wyrzuć gdzieś butelkę.Staruszka znika.Rudolfus idzie powoli we wskazanym jej kierunku.Trochę dziwne obcowaćz kimś, kto cię przewijał i wycierał z brody jabłka tarte z gruszkami, a nie sięga ci nawet doramienia.Dlatego nie miał nic przeciwko temu, żeby Staruszka została w domu w mieście,razem z Rabastanem, chociaż to on, Rudolfus, po śmierci ojca, był głową rodziny.- Aaaaa&Dopiero teraz zauważa, że Tan utyka i syczy, kiedy tylko musi obciążyć lewą nogę.Obejmujego mocniej i wolniej idzie.- Co jest, Tanny? Użył czegoś oprócz Cruciatusa?Bellatrix, usłyszawszy takie pytanie nawet leżąc na ziemi poprawiłaby go natychmiast, agdyby tutaj była, zmarszczyłaby gniewnie brwi.- N-nie& ale j-jeden w-w nią tr-trafił& Boli, Rudi&- Zaraz się położysz i wezwę naszego magomedyka.Kilka schodków jeszcze&Pomaga mu się wygodnie ułozyć i zdjąć buty, szatę, maskę.Tan nigdy nie był wytrzymały, astrach przed bólem i pewna bezradność to w dalszym ciągu jego największa słabość.Powód,dla którego został Zmierciożercą, przyczyna tego, że nigdy nie przestanie nim być.Rzucając ostatnie spojrzenie na brata, podciągającego sobie drżącymi dłońmi kołdrę podbrodę, Rudolfus zdejmuje z kominka wazę pełną proszku, "Incendio", wrzucając jego garść wpłomienie przenosi się do Munga i zdecydowanym krokiem kieruje się do gabinetuSmethwycka.Rozdział 28- Pani Norris go przydybała, panie profesorze.Aaził po lochach i wymachiwał&- Proszę mi ją natychmiast podać, panie Ever.Możesz już iść, Filch.Ja się nim zajmę.Severus wyciąga różdżkę z kieszeni szarozielonego szlafroka i dotyka tej, która należy domłodszego Zlizgona.- Priori Incantato!Przez chwilę przygląda się obłokowi, unoszącemu się nad złączonymi końcami różdżek,potem wpatruje się w chłopaka, jakby ten nagle zamienił się w Weasleya, Longbottoma& lubpo prostu w GRYFONA.Magnus nie ma o tym zielonego pojęcia, ale od jakiegoś czasu jest dla swojego ulubionegoprofesora kompilacją i uosobieniem jego dwóch największych wrogów ze szkoły.- Wolno wiedzieć, co chciałeś odkryć, Ever?Magnus milczy.Odpowiedz nie wchodzi w grę.Profesor Snape jest osobą, której postanowiłnie kłamać, a w tym przypadku nie da się ominąć prawdy.- Jutro i pojutrze masz szlaban z Filchem.Uprzedzę go.Masz się u niego stawić zaraz polekcjach.I ostrzegam cię, jeśli to się jeszcze raz powtórzy&Chwila ciszy.- Wracaj do łóżka, Ever.Rezygnacja w głosie Mistrza Eliksirów jest wyrażnie słyszalna.- Tak jest.Dobranoc, panie profesorze.Severus odprowadza chłopaka wzrokiem i nie może się oprzeć wrażeniu, że już kiedyświdział taki sposób poruszania się.Wie jednak, że to tylko autosugestia.Jak mogłem być do tego stopnia ślepy, na dodatek tak długo? Przeklęty Potter, czy nigdy sięod niego nie uwolnię? Prześladuje mnie nawet w MOIM własnym domu&Magnus dochodzi do wniosku, że nie znosi niektórych kotów.Co prawda do tej pory miał doczynienia tylko z Avim Danny ego i Panią Norris, ale jeżeli spędzi jeszcze jeden wieczór naszorowaniu, bez używania magii, pucharów i medali w Izbie Pamięci, pilnowany przezwyleniałą kotkę z uniesionym czujnie ogonem, zacznie przypisywać jej cechy wszystkimkugucharowatym, jakie zobaczy.Medalowi Toma Marvola Riddle a Za zasługi na poluMagii poświęca dwa razy więcej uwagi niż innym przedmiotom, ale nie myśli narażać sięFilchowi i nie zapomina o żadnym.Zatrzymuje się przed gablotą Najlepsi szukający Hogwartu poprzednie pokolenie istwierdza, że wśród uhonorowanych nie było żadnego Zlizgona, najlepszy był jakiś Gryfon.Magnus się krzywi.Wielkie mi coś."James Potter, szuka i łapie w każdych okolicznościach.Może Gryfoniwygrywali kiedyś wszystkie mecze, ale za to do Zlizgonów, od lat, należy Puchar Domów.Ato, patrząc bezstronnym okiem, jest ważniejsze.Tak.Chyba dla Hermiony& Magnus nie jestobiektywny i obiecuje sobie, że kiedyś jego nazwisko będzie się znajdowało na dwóch listachprefektów oraz pośród najlepszych szukających rocznika 1980.Kroki woznego.Pani Norris ociera się o jego nogi, podczas gdy on sprawdza, niemalwąchając, każdy po kolei puchar, medal czy inny pamiątkowy gadżet.- Ten jest brudny, Ever.Wyczyść go jeszcze raz.Magnus zerka na zegarek, powstrzymuje się siłą przed ziewnięciem, bierze szmatę, pastę izabiera znowu do pracy.Boli go ręka.Kapciogęby pan wyleniałej kocicy spogląda na niegoze złym uśmiechem pełnym triumfu.Wszyscy uczniowie, nieważne, z jakiego są domu,wiedzą, jaki z niego drań i że największą przyjemność sprawia mu wymierzanie kar.Chłopak nie rozumie, dlaczego profesor dał mu szlaban, nie ma pojęcia, dlaczego odnosi siędo niego tak, jakby był nieudanym eliksirem Longbottoma, zachodzi w głowę, jak czwartyrok Hogwartu może się przybliżać w takim tempie i dlaczego wszyscy nauczyciele zasypująich górami prac domowych.Nawet Hermiona wygląda jakoś blado, chociaż ostatnio rzadkomają okazję, by się spotkać.Ona chyba bywa w bibliotece w innych godzinach.Kiedyś, bodajże od pani Lestrange słyszał coś o magii wielowymiarowej, szkoda, że niemożna zmieścić wszystkich lekcji w jednej godzinie, zatrzymać czas dla wszystkich innychprócz siebie i porządnie przeszukać cały Hogwart.Niby jak ma znalezć jakiekolwiek tajneprzejścia, skoro na nic nie ma czasu? Kiedyś w końcu spadnie z miotły podczas meczu inawet pani Pomfrey nic na to nie poradzi&Wozny w końcu go zwalnia i poleca mu stawić się jutro wieczorem w jego biurze , o ile tomiejsce można tak nazwać.Chyba tylko Pani Norris czuje się tam dobrze, ze względu naunoszący się wszędzie zapach jej ulubionej karmy.- Czysta krew& Uuuaaa&Z obitej zieloną morą kanapy w pokoju wspólnym słychać krótki pisk, na podłogę spadagruby zeszyt z ponalepianymi różyczkami, razem z drewnianą podkładką.Magnuszorientował się, że to Sally, tylko po wyglądzie pamiętnika, jej włosy nie są związane wkucyki, tylko opadają na ramiona.Mówi szybko:- Cześć, nie chciałem się przestraszyć.- Nie przestraszyłeś mnie mówi Sally, mrugając oczami zza okrągłych szkieł po prostumyślałam, że wszyscy śpią.Miałeś szlaban?- Uhmm.Z Filchem.Dziewczyna podnosi z podłogi podkładkę oraz pamiętnik i bierze pod je pod pachę.Następniewstaje z kanapy, wsuwa stopy w granatowe pantofle i zasupłowuje mocniej pasek różowego,pikowanego szlafroczka.- Strasznie długo cię trzymał, nie wiedziałam, że jest tak pózno, - z jakiegoś niejasnegopowodu robi się czerwona - dobranoc.- Dobranoc.Kamienne drzwi na lewo, opatrzone wizerunkiem jaszczurki prowadzą do dormitoriówdziewcząt, te na prawo, z wężem, do chłopięcych.Magnus i Sally uśmiechają się do siebiepółgębkiem, potem każde z nich kładzie dłoń na drzwiach, które unoszą się do góry zhurkotem.W jego dormitorium wszyscy już śpią, Vince jak zwykle chrapie, na kołdrze Danny ego leżyzwinięty w kłębek Avicenna, Moraga i Goyle a w ogóle nie słychać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]