[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OdzywaÅ‚a siÄ™ tylko wtedy, kiedy miaÅ‚apewność, że nie powie nic gÅ‚upiego.RobiÅ‚o siÄ™ pózno.Robotnicy z wolna rozchodzili siÄ™ dodomów, milkÅ‚y odgÅ‚osy piÅ‚ i mÅ‚otów.Gdy haÅ‚asy ucichÅ‚y,z wnÄ™trza mieszkaÅ„ zaczęły dobiegać dzwiÄ™ki rozmówi muzyki.- BÅ‚Ä™kitna rapsodia - powiedziaÅ‚a Sydney, przystajÄ…cpod jednymi drzwiami.- To Will Metcalf, muzyk.Gra w zespole.- Bardzo dobrze gra.Drewniana porÄ™cz schodów pod jej rÄ™kÄ… byÅ‚a suchai ciepÅ‚a.To Michael jÄ… zrobiÅ‚, pomyÅ›laÅ‚a.NaprawiaÅ‚, Å‚ataÅ‚,reperowaÅ‚, ponieważ dbaÅ‚ o mieszkajÄ…cych w tym domuludzi.ZnaÅ‚ ich i lubiÅ‚.WiedziaÅ‚, kto jest muzykiem, czyjedziecko wÅ‚aÅ›nie pÅ‚acze, kto piecze na obiad kurczaka.- Zadowolony jesteÅ›? - zapytaÅ‚a po prostu.ByÅ‚o w jej gÅ‚osie coÅ› szczególnego, coÅ›, co sprawiÅ‚o, żeprzyjrzaÅ‚ jej siÄ™ uważnie.Kosmyki wÅ‚osów opadÅ‚y jej naczoÅ‚o, na nosie miaÅ‚a drobne krople potu.- Tak, ale to ty powinnaÅ› odpowiedzieć na to pytanie.Dom jest twój.- Nie - powiedziaÅ‚a bardzo smutnym gÅ‚osem.- Wcalenie jest mój, należy do ciebie.Ja tylko podpisujÄ™ czeki.- Sydney.- No nic - nie daÅ‚a mu zacząć zdania - zobaczyÅ‚amwystarczajÄ…co dużo, żeby wiedzieć, że wszystko jest w ab­solutnym porzÄ…dku.- Szybkim krokiem przebyÅ‚a kilkaschodów dzielÄ…cych jÄ… od wyjÅ›cia.- ZadzwoÅ„, jak bÄ™­dziesz miaÅ‚ nastÄ™pne sprawozdanie.- Poczekaj - krzyknÄ…Å‚, chwytajÄ…c jÄ… za ramiÄ™ - co siÄ™i 70 KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICAz tobÄ… dzieje? Najpierw wpadasz, jakby ciÄ™ ktoÅ› goniÅ‚,a potem chcesz uciec, smutna, jakby ci ktoÅ› umarÅ‚.Nie, nikt nie umarÅ‚.Po prostu nagle uÅ›wiadomiÅ‚a sobie,jak bardzo jest samotna.Do tej pory wÅ‚aÅ›ciwie nie zdawaÅ‚asobie z tego sprawy.Dopiero teraz zrozumiaÅ‚a, że choć nienarzekaÅ‚a dotÄ…d na brak towarzystwa, to tak naprawdÄ™ niemiaÅ‚a i nie ma wokół siebie nikogo.Nie ma o kogo siÄ™ troszczyć, nie ma przyjaciół.Ludzie,którzy jÄ… otaczajÄ…, majÄ… swoje problemy i niewiele ichobchodzi, co ona myÅ›li lub czuje.WÅ‚aÅ›ciwie nikomu niejest potrzebna.Dawniej miaÅ‚a Petera, przyjaznili siÄ™, alemałżeÅ„stwo wszystko popsuÅ‚o, teraz zaÅ› nie ma nikogo.WÅ‚aÅ›nie tu, w tym domu, uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, jak ludziemogÄ… żyć razem.Nie obok siebie, tylko - razem.W swoimdomu.Bo tak jak powiedziaÅ‚a, ten dom nie jest jej wÅ‚asno­Å›ciÄ…, należy do niej tylko na papierze.- Wcale nie uciekam i nie jestem smutna - powiedziaÅ‚a- tylko bardzo siÄ™ przejęłam tym remontem.To moja pier­wsza duża inwestycja i chcÄ™ to zrobić dobrze.Dla mnie.- przerwaÅ‚a, bo wydaÅ‚o jej siÄ™, że sÅ‚yszy pÅ‚acz i woÅ‚anie- sÅ‚yszysz coÅ›?Michael nic nie sÅ‚yszaÅ‚.Od dÅ‚uższej chwili myÅ›laÅ‚ tylkoo tym, co zrobić, żeby jej nie pocaÅ‚ować.- Tutaj - wskazaÅ‚a drzwi obok - tak, sÅ‚yszÄ™ wyraznie.Teraz i on usÅ‚yszaÅ‚.Cichy, zawodzÄ…cy jÄ™k.GwaÅ‚towniezastukaÅ‚ do drzwi i zawoÅ‚aÅ‚, zaniepokojony:- Pani Wolburg, pani Wolburg! Jest tam pani?Ze Å›rodka dobiegÅ‚ ich sÅ‚aby gÅ‚os.- Mike, pomóż mi.- O, Boże.-jÄ™knęła z przestrachem Sydney, zanim KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA 71jednak zdążyÅ‚a powiedzieć coÅ› wiÄ™cej, Michael wziÄ…Å‚ roz­pÄ™d i runÄ…Å‚ na drzwi.Po chwili oboje znalezli siÄ™ w skrom­nie urzÄ…dzonym mieszkaniu.- Jestem w kuchni, Mike, dziÄ™ki Bogu.- Na po­dartym linoleum w kuchni leżaÅ‚a starsza, drobna kobieta.- Nic nie widzÄ™ - poskarżyÅ‚a siÄ™- zgubiÅ‚am okulary.- Już dobrze.- KlÄ™knÄ…Å‚ obok niej i zbadaÅ‚ jej puls,spojrzaÅ‚ w oczy.- DzwoÅ„ po pogotownie - rozkazaÅ‚ Syd­ney, stojÄ…cej już przy telefonie - nie można jej podnieść,nie wiemy, co ma zÅ‚amane.- Chyba coÅ› z biodrem - powiedziaÅ‚a staruszka pÅ‚aczli­wym gÅ‚osem.- PoÅ›lizgnęłam siÄ™, upadÅ‚am i nie miaÅ‚am siÅ‚ysiÄ™ podnieść.KrzyczaÅ‚am, ale taki jest teraz haÅ‚as, że niktmnie nie sÅ‚yszaÅ‚, dopiero teraz.Leżę tak od kilku godzin.- Na szczęście usÅ‚yszeliÅ›my.Teraz wszystko bÄ™dzie do­brze.- Michael dalej klÄ™czaÅ‚, rozcierajÄ…c jej rÄ™ce.- Syd­ney, daj jakiÅ› koc i poduszkÄ™.Sydney siÄ™gnęła po stary pled, schyliÅ‚a siÄ™ i delikatnieuniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ kobiety.- O tak, teraz bÄ™dzie lepiej.- Starannie otuliÅ‚a jÄ… ko­cem.- Zaraz przyjedzie lekarz.Po chwili w drzwiach zaczÄ™li zbierać siÄ™ ludzie.- PójdÄ™ zobaczyć, co z pogotowiem - oznajmiÅ‚ Micha­el, a Sydney przysiadÅ‚a na podÅ‚odze obok kobiety i wzięłajej rÄ™ce w swoje.- Bardzo u pani Å‚adnie, sama pani to wszystko zrobiÅ‚a?- zapytaÅ‚a z Å‚agodnym uÅ›miechem.- Zaczęłam szydeÅ‚kować, kiedy byÅ‚am po raz pierwszyw ciąży.- Pani Wolburg uÅ›miechnęła siÄ™ z trudem.- Ma pani dużo dzieci? 72 KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA- SzeÅ›cioro.Trzy córki i trzech synów.Mam też dwa­dzieÅ›cioro wnuczÄ…t - pochwaliÅ‚a siÄ™ staruszka.- PiÄ™ciorojuż jest na studiach - przez jej twarz przebiegÅ‚ skurcz bólu,ale zaraz opanowaÅ‚a siÄ™ i znów spróbowaÅ‚a uÅ›miechnąć- mieszkam sama, bo tak wolÄ™, czÅ‚owiek jest u siebie.- OczywiÅ›cie.- Lizzy, moja córka, przeprowadziÅ‚a siÄ™ do Arizony,mieszka w Phoenix, a co ja bym robiÅ‚a w Arizonie? - Przy­mknęła oczy.- Wszystko dlatego, że zgubiÅ‚am okulary,nigdy bym siÄ™ nie potknęła w okularach.SzÅ‚am sobie i za­wadziÅ‚am o tÄ™ dziurÄ™ w linoleum.Mike sto razy mi mówiÅ‚,że trzeba je wymienić.- No, przyjechali, już idÄ… - Sydney usÅ‚yszaÅ‚a za sobÄ…podekscytowany gÅ‚os Michaela.- ZadzwoniÅ‚eÅ› do mojego syna, Mike? On zawiadomiresztÄ™ rodziny.- ProszÄ™ siÄ™ tym nie przejmować, wszystko zaÅ‚atwimy.W piÄ™tnaÅ›cie minut pózniej stali w drzwiach kamienicy,patrzÄ…c na odjeżdżajÄ…cy ambulans.- DodzwoniÅ‚eÅ› siÄ™ do jej syna? - spytaÅ‚a Sydney.- ZostawiÅ‚em wiadomość automatycznej sekretarce.-WyjrzaÅ‚ przed dom.- Gdzie twój samochód?- OdesÅ‚aÅ‚am go.Nie wiedziaÅ‚am, jak dÅ‚ugo mi zejdzie,a jest strasznie gorÄ…co.Ale to nic, wezwÄ™ taksówkÄ™.- Tak bardzo siÄ™ Å›pieszysz?- Nie, ale.ChcÄ™ jeszcze pojechać do tego szpitala.WÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce do kieszeni spodni.- Nie musisz tam jechać.SpojrzaÅ‚a na niego.ZobaczyÅ‚ w jej oczach smutek i ból.Po chwili odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™, podniosÅ‚a rÄ™kÄ™ i zatrzymaÅ‚a KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA 73przejeżdżajÄ…cÄ… taksówkÄ™.Nic nie powiedziaÅ‚a, kiedywsiadÅ‚ razem z niÄ….Sydney nie znosiÅ‚a szpitalnego zapachu.Odór choroby,Å›rodków czyszczÄ…cych, leków zawsze przyprawiaÅ‚ jÄ…o mdÅ‚oÅ›ci.Poza tym wspomnienie choroby dziadka i czÄ™s­tych wizyt w klinice stale byÅ‚o zbyt Å›wieże.Izba przyjęć miejskiego pogotowia przedstawiaÅ‚a siÄ™pod tym wzglÄ™dem jeszcze gorzej.Szybko przebyli kory­tarz zapeÅ‚niony chorymi i oczekujÄ…cymi rodzinami i pode­szli do okienka.- Przed chwilÄ… przywieziono tutaj paniÄ… Wolburg - za­częła Sydney.- Tak, owszem.Jest pani krewnÄ…?- Nie, ale.- Musimy porozmawiać z kimÅ› z rodziny, pacjentkatwierdzi, że nie jest ubezpieczona.Oczy Michaela rozbÅ‚ysÅ‚y niebezpiecznie, lecz Sydneynie dopuÅ›ciÅ‚a go do gÅ‚osu.- Wszystkie wydatki zwiÄ…zane z leczeniem pani Wol­burg pokryje firma Hayward Industries - oznajmiÅ‚a i siÄ™g­nęła do torebki po kartÄ™ identyfikacyjnÄ….- Nazywam siÄ™Sydney Hayward.ProszÄ™ mi powiedzieć, gdzie jest paniWolburg? "- WÅ‚aÅ›nie robiÄ… jej rentgen.ProszÄ™ siÄ™ zwrócić do do­ktora Cohena [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl