[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli tak się stanie, chcę, żeby pan przy tym był i natychmiast goaresztował.Billy głaskał aksamitne nozdrza swojej klaczy.- Chce pan, żebym użył dziewczyny jako przynęty?- Może jej pan używać, jak pan chce, panie Darling.Mam innąprzynętę, ona jest tylko małym zabezpieczeniem.Bezduszne słowa Winsteada wzbudziły w Billym niechęć.- Czym ten dzieciak tak sobie u pana zaszkodził, szeryfie? -zapytał, zniżając głos.- Przejął transport złota dla ministerstwa finansów.Transport, zaktóry byłem osobiście odpowiedzialny.- Zrobił z pana idiotę, co? No faktycznie, żaden mężczyzna niezniósłby takiej zniewagi, nawet Jankes drwił Billy.- Do czegojestem panu potrzebny? Dlaczego sam go pan nie aresztuje? Ma panprzecież do swojej dyspozycji całą armię sędziów i detektywów, żenie wspomnę o tych zdolnych młodych zastępcach.Machnął ręką w stronę czterech mężczyzn.Patrzyli na niegowzrokiem pełnym nienawiści.- Możecie odejść.Spotkamy się przy koniach rzucił w ichstronę Winstead.- Sir, moim zdaniem to niemądre.- To rozkaz.Zastępcy usłuchali.Czmychnęli ze stajni, niczym mali chłopcy,których skarcono.Drew z trudem powstrzymał się przed pójściem wich ślady.- Zostań - rozkazał Billy.- Może szeryf okręgowy nie chce miećświadków, ale ja owszem.Billy zawsze uważał Winsteada za bardzo bezpośredniegoczłowieka, ale dziś otaczała go aura tajemniczości.- 56 -Propozycja- Czym to zlecenie różni się od innych? Dlaczego wyciągnąłeśmnie z łóżka w środku nocy, aby o tym rozmawiać? Przecieżrobiliśmy to już ze sto razy.Powiedz, kogo chcesz mieć, a ja ci godostarczę.- Tym razem nie chcę, żebyś mi go dostarczał.Billy wiedział, że dreszcze, przechodzące go po plecach, niemiały nic wspólnego z tym, że był bez koszuli.- Jestem łowcą głów, nie płatnym zabójcą.- Już drugi raz w ciąguostatnich dwudziestu czterech godzin musiał tłumaczyć tę różnicę.- Zabiłeś Estesa.- Po tym, jak strzelił mi w plecy - odparł z goryczą.Winstead westchnął.- Nie mówię, że masz go zabić z zimną krwią.Zawsze poaresztowaniu może zdarzyć się.wypadek.Więzniowie czasamispadają z koni, ot, choćby w czasie przeprawy przez rzekę.- Dławią się suszoną wołowiną - podpowiedział Billy.- Właśnie! - krzyknął Winstead, ignorując sarkazm Billy'ego.- Otakie detale mi chodziło.- A co ja z tego będę miał?- %7łycie.Twoje życie za jego.Oczy Winsteada nagle stały się zimne.Mówił poważnie.Zmiertelnie poważnie.- Jeśli odrzucisz propozycję, moi zastępcy jeszcze dziś odwiozącię do Santa Fe.Staniesz przed sądem za zabicie Juana Estesa.Prawdopodobnie cię powieszą.- Rozumiem, że ława jest po twojej stronie.- Bądz spokojny, wyrok już zapadł.Napięcie stawało się nieznośne.Męczącą ciszę przerwał Billy.- Idz do diabła, Winstead.I wez ze sobą swoich zastępców powiedział i ruszył w kierunku drzwi.- Zaczekaj! -zawołał Winstead.Desperacja w jego głosiezdradzała, że nie ma zaufania do swoich ludzi.- A jeśli tym razemzaproponuję ci coś więcej niż amnestię?Billy nie zatrzymał się.- A jeśli obiecam odznakę, o której zawsze marzyłeś?Billy przystanął i powoli się odwrócił.Na wyciągniętej dłoniWinsteada błyszczała gwiezdzista odznaka.Billy wiedział, że znajduje- 57 -Propozycjasię równie daleko, jeśli nie zupełnie poza jego zasięgiem, jak gwiazdana niebie.W tym momencie nienawidził Winsteada bardziej niżkiedykolwiek.- A co mi z twojej odznaki? Obaj wiemy, że moim pierwszymzadaniem po nominacji byłoby aresztowanie braci i doprowadzenieich pod szubienicę.- Mogę zagwarantować amnestię nie tylko tobie, ale i twojejrodzinie.Oczywiście pod warunkiem, że na przyszłość będąprowadzić te.swoje interesy gdzieś na południu, z dala od naszejokolicy.- Winstead podał mu odznakę.- No dalej, wez ją.Przymierz,czy to twój rozmiar.Billy wziął odznakę, choć czuł na sobie ciężki wzrok Drew.Kiedy zacisnął pieść, w kciuk wbiło mu się ostrze zapięcia.Po palcuspłynęła kropla krwi.Winstead wsadził ręce do kieszenie kamizelki,próbując zachować resztki uroku.- Wiesz, że nie lubię się czepiać.Za dobre wyniki wypłacamnagrodę w wysokości pięciuset dolarów.- Tysiąc powiedział Billy, nie mrugnąwszy nawet okiem.-Pięćset zaliczki.Winstead przez moment się wahał, w końcu podał mu rękę, aleBilly nie raczył nawet na nią spojrzeć.Szeryf sięgnął więc do teczki iwyjął z niej płócienną sakiewkę.- Dostaniesz na piśmie uniewinnienie dla ciebie i braci, aledopiero po zakończeniu zadania.Billy rzucił sakiewkę Drew.Winstead zapiął teczkę.Jegonerwowe ruchy zdradzały, że chciałby jak najszybciej zakończyć tennieczysty interes.- Ostatnio widziano go w okolicy Eulalie.Jeden z moichzastępców dowiedział się, że jego banda ukrywa się na wzgórzuniedaleko Calamity.Zorganizowałem transport złota na piątek rano.Konwój zatrzyma się na noc w Eulalie, złoto zamkną w skarbcu FirstNational Bank.Słyszałem, że to urocze miejsce.Drew zbladł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]