[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież ten, kto zamordował dziewczynę we Władku,był także mordercą z Jelitkowa.W tym momencie pojawiła sięmyśl, która sprawiła, że zaczerwienił się ze wstydu.Mielnik niemógł zamordować Seredy, ponieważ w momencie jej śmierci jużnie żył! Chyba że.Chyba że Pater zupełnie się myli.Taki sam wzór tatuaży,zbliżony wiek dziewczyn i podobieństwo miejsc, gdzieznaleziono zwłoki, a także sposób, w jaki zadano śmierć wJelitkowie i we Władku, mogą być wynikiem zbieguokoliczności.Tyle że takim przypadkom niepodobna dać wiary. Pozostawała jeszcze jedna możliwość.Pater obsesyjnie trzymałsię hipotezy, że morderca działał sam.A przecież w Jelitkowieznaleziono dwa ciała.Pozostawienie dwóch ciał na plaży byłopewną trudnością dla kogoś działającego w pojedynkę.Coinnego, jeśli działali we dwóch, a jednym z nich był Mielnik.Dlaczego więc zginął? Może ten drugi zaplanował zabójstwoSeredy, a Mielnik miał już dość.Albo targały nim wyrzutysumienia i został uciszony raz na zawsze.Pater trzymał się tej myśli, dopóki nie zaczął przeglądaćnotatek pozostawionych przez ufoludka.Oczy piekły go tak, jakby właśnie wtarł w nie sobie mielonypieprz.Po raz trzeci czytał zdanie po zdaniu, akapit po akapicie,nerwowe, lekko pochylone pismo.Ciekawe, czy nauczyciel ztakim charakterem pisma może uczyć rysunku technicznego?Chyba że bardzo zdziwaczał od sprawy Jelitkowa, jakprzypuszczał Brzyski.Musiałem spłacić dług.Można tak powiedzieć.Tak.Niewiedziałem, jak się do tego zabrać.Musiałem się w nie wcielić.Krążyłem ulicami, które kiedyś świetnie znałem, chodziłemśladami tych dwóch dziewczyn.Poznałem rozkład dnia, ulubioneknajpy i przyjaciół.Wiedziałem, że nie mogę zawieść.To jeszcze o niczym nie świadczy.Podobnie jak powycinanenekrologi i artykuły.Wstał, podszedł do korkowej tablicy ipopatrzył na zdjęcie wiszące na ścianie.Swoje zdjęcie.Niemusiał wracać do stołu.Tego fragmentu nauczył się już napamięć.Pański kolega taki roztargniony.Zostawił notes - powiedziaław drzwiach. - Kolega? - Czuję ciarki między łopatkami.- No, ten komisarz.Ten szpakowaty.Nie dałem nic poznać po sobie.Udałem, że pomyliłem piętra.Nie miałem odwagi zabrać ze sobą notesu, choć zżerała mnieciekawość, by przejrzeć policyjne notatki.On na pewno tropił ich mordercę.Na parterze, gdy wychodziłemz windy, minąłem się ze szczupłym, szpakowatym mężczyzną,który spojrzał na mnie bardzo uważnie.Spuściłem oczy.Wyszed-łem z bloku i zacząłem biec w stronę najbliższego przystanku, doktórego zbliżał się autobus.Przez mgłę niepamięci powoli wracały wspomnienia sprzedczterech lat, ale Pater wciąż nie mógł sobie przypomniećspotkania przy windzie. Może to nie byłem ja? Ale jeśli nie ja,to kto? Tyle wtedy się działo.Zdarzyło się zbyt wiele, byzapamiętał takie szczegóły.Tamten brak precyzji sprawił, żeśledztwo utknęło wówczas w martwym punkcie.%7łe zawaliłsprawę i roztrzaskał na kawałki swoje prywatne życie.Ponownie zaczął czytać i skrzywił się.Nie mógł odpędzićmyśli, że zapiski Mielnika są mieszaniną chaotycznychwspomnień, niezdrowej egzaltacji i rozpaczy.To nie była dobraliteratura.A mimo to Pater nie żałował, że przyleciał doWrocławia.Wreszcie natrafiłem na to zdjęcie.Dobra ostrość i wyraznydrugi plan.Nowoczesne cyfrówki jednak niekiedy sięsprawdzają.Dwie wyzywające, pewne siebie, pełne życia,uśmiechnięte blondynki i ktoś jeszcze.Ktoś, kto stał się mojąobsesją.Raz jeszcze ruszył w stronę korkowej tablicy i zdjął z niejprzyszpilone zdjęcie.Nie patrzył na dziewczyny pozujące fotografowi.Wpatrywał się w postać ukrytą za filarem.Za kilkagodzin to zdjęcie trafi do technikóww laboratorium, którzy powiększą odbitkę i postarają sięwyciągnąć z niej tyle, ile się da.Ktoś, kto stał się moją obsesją.W telefonie rozległ się Dym na wodzie.%7łarówa.NaczelnikCichowski dzwonił z prywatnego telefonu.- To on? - zapytał bez wstępów.- Nie, szefie - odparł Pater.- Ale warto było tu się zjawić.- Mów jaśniej! - Cichowski warknął.- Mielnik nie ma z Jelitkowem nic wspólnego.To znaczyma.On nie zabił Bagińskiej i Lisowskiej.On na własną rękętropił mordercę.- A co on ma z tym wspólnego?- Najpewniej kochał się kiedyś w matce jednej z tychdziewczyn.Pochodził z Wybrzeża.Stara sprawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl