[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz, że czas mnie goni.Wydawało mu się, żeminęły wieki, nim wreszcie uwolnił się odWarrena, ale chyba nie było to tak długo, bo pani Ekberg właśniewynurzyła się z sąsiedniego pokoju.Potrząsnęła głową.- Przejrzałam wszystkie pokoje.Drzwi na strych są zamknięte.- A szafy?- Ani śladu Bailey czy psa.Chciałam zawołać Lucky, ale pani Molly sięboi, że to zaniepokoi starszego pana.Do diabła z nim, skrzywił się w duchu Luke.Też mu się trochę należy, bosam dobrze namieszał.Molly stała w drzwiach biblioteki.Nieruchomo, jak zamarła.W rękutrzymała coś jasnego.Popatrzyła na Luke'a.- To jej kurtka.Była w kuchni.- W takim razie musi być gdzieś w domu.- Albo na zewnątrz, nie ubrana.- Niewidzącym wzrokiem popatrzyła naciemność przebijającą przez szyby wejściowych drzwi.A wiatr ciągle się wzmaga i robi się coraz zimniej, pomyślał Luke.Jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak przerazliwie bezradny.- Zawiadomię policję - powiedział, sięgając po telefon.Wiedziała, że to jedyne wyjście, jednak nie mogła słuchać, jak Lukewyjaśnia sytuację.To było jak najwymyślniejsza tortura.Moje dziecko przepadło, bezustannie tłukła się jej po głowie tarozpaczliwa myśl.Luke odłożył słuchawkę.- 73 -SR - Będą za parę minut.Przez ten czas ja i Watkins przeszukamy ogród.-Popatrzył na panią Ekberg i kucharkę.- Rozejrzyjcie się jeszcze wokół domu.Jeśli wyszła.- Bailey nie dosięga do dzwonka - powiedziała Molly.- Musiałam jąpodsadzać.- Ruszyła do drzwi, ale Luke zatrzymał ją.- Ktoś musi zostać przy telefonie.- Powiedział to łagodnie, ale w jegogłosie zabrzmiał ostrzejszy ton.Denerwuje się.Boi się tego, co mogą znalezć.Inie chce, by przy tym była.Już sama myśl była nie do zniesienia.Nie usiedzi tu, musi działać, zająćczymś myśli.- Chcę, żeby Megan tu przyszła - wyszeptała.- Moja siostra!- Zadzwonię po nią - powiedział Luke.Niemal natychmiast był z powrotem.Posadził Molly w fotelu.- Megan już jedzie.- Pochylił się nad Molly, zmuszając, by gowysłuchała.- Chyba powinniśmy zawiadomić ojca Bailey.Potrząsnęła głową.- Molly, naprawdę uważam.- Nie.Słuchaj, nie będę siedzieć przy tym telefonie, bo nikt nie zadzwoni.Muszę iść jej szukać, już, natychmiast!- Dobrze.- Odciągnął ją od drzwi i niemal na siłę włożył na nią wełnianąkurtkę.Sam pośpiesznie narzucił wiatrówkę.Wyszli na dwór.Szła szybko.Oczami wyobrazni widziała całą scenę: Bailey wyszła nachwilę i drzwi się zatrzasnęły.Nie mogła dosięgnąć dzwonka, ale nie przyszłojej na myśl, by zastukać do okna.Usiadła więc na ziemi, chroniąc się przedchłodem w zaciszu okalających dom jałowców, by poczekać.Zaraz ją stamtądzabierze.Nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy okazało się, że małej tamnie ma.Przez długą chwilę stała jak skamieniała.- 74 -SR W tej wymyślonej przez nią sytuacji były oczywiste pewne nieścisłości.Bailey nie sięgała do dzwonka, ale mogła stukać do drzwi.Albo przybiec doLuke'a, gdy podjechał pod dom.Na dworze było jaśniej niż przypuszczała.Wydawało się jej, że minęłojuż mnóstwo czasu, ale gdy zerknęła na zegarek, okazało się, że upłynęło ledwiedwadzieścia minut.Na podjezdzie rozbłysły światła nadjeżdżającego samochodu, po chwiliprzed domem zatrzymało się czerwone BMW.Molly rzuciła się pędem.Megan,nie wyłączając silnika, wyślizgnęła się z auta i serdecznie objęła siostrę.Pocałowała ją w policzek, poklepała po plecach, by dodać otuchy.- Rodzice już tu jadą.Zadzwoniłam do nich z samochodu.Będą ladamoment.- Popatrzyła na Luke'a.- Co mogę zrobić?- Idz do mojego ojca - rzekł.- Tylko nie mów mu, co się naprawdę dzieje.Zwłaszcza gdy przyjedzie policja.Wymyśl jakąś historyjkę, cokolwiek.To chyba znaczy, że Megan mu powiedziała, pomyślała Molly.Dlategochce, by została w domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl