[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Dałaś bejowi dokładnie to, czego chciał, nie ujawniając rzeczy,których nie musiał wiedzieć – dodał, kiedy odwróciła się i spojrzała nań wciemności szeroko otwartymi oczami.211Jej zęby błysnęły bielą, kiedy się uśmiechnęła.– To wyzwanie sprawiło mi przyjemność.– Podeszła do niego wolno.–Pomogło nam, że uważali nas za małżeństwo.Rzeczywiście, choć jemu wcale nie pomagało, kiedy musiał słuchać, jakinni mężczyźni ją komplementują, a potem gratulują mu zdobycia takiegoskarbu.Była skarbem pod wieloma względami.tyle że nie lego skarbem.To wspomnienie go rozkojarzyło.Kiedy znów skoncentrował się nabieżącej chwili, odkrył, że Emily znalazła się bliżej niego, zbyt blisko.Pulsmu przyspieszył, cala uwaga skupiła się na niej i nie był w stanie tego po-wstrzymać.Emily stanęła tuż przy nim, chwyciła go za kurtkę munduru i uniosła kuniemu twarz.Złapała i uwięziła jego spojrzenie.Przez jakiś czas trwali w milczeniu, apóźniej, uśmiechając się delikatnie, Emily cichym, uwodzicielskim głosemwymruczała:– Kiedy zinterpretowałeś mój pociąg do ciebie jako efektTL Rniebezpiecznych przeżyć.– Opuściła wzrok na je go usta, zwilżyła językiemdolną wargę, a potem znów spojrzała Garethowi w oczy.– Czy nie przyszło cido głowy, że możesz się mylić?Mylić? Jego umysł, zaprzątnięty innymi sprawami, potrzebował chwili,żeby zrozumieć sugestię.Usiłując pojąć, do czego ona zmierza i z jakiegopowodu, Gareth zaczął marszczyć brwi.Emily uniosła ręce i zrezygnowała z prób znalezienia właściwych słówna to, by mu wytłumaczyć, jak nietrafnie zinterpretował jej motywy.Zawszewierzyła, że czyny mówią głośniej niż słowa.Powiodła dłonią z jego piersi na212ramię i dalej, na kark, wspięła się na palce, jednocześnie przyciągając dosiebie jego głowę, i pocałowała go.Przywarła wargami do jego ust, nie uwodzicielsko, lecz z dyktowanympewnością siebie wyczekiwaniem.Dopiero co spędzili wieczór, udającmałżeństwo – bez wysiłku, bez sztuczności, przekonująco.Ani chybi terazmusiał już rozumieć, że istniało tylko jedno wytłumaczenie tego stanu rzeczy,jeden powód, dla którego tak wyśmienicie odegrała swoją rolę w owej grzepozorów.Pocałowała go, pozwalając, by wszystko, co wiedziała, w co wierzyła,co czuła, wezbrało w niej i przelało się w niego.By ją poprowadziło,wyzwalając ich oboje.By go skusiło.Zachęcająco rozchyliła wargi i zadrżała, gdy skorzy stał z zaproszenia,gdy zacisnął dłonie na jej talii i prze jął dowodzenie, zagłębił się w jej usta,dał jej wszystko, o co prosiła.Wszystko, czego pragnęła.Samego siebie.W dyskretnej ciemności, w ciszy nocy.TL RPocałunek przedłużał się, pogłębiał, ich zmysły sięgały coraz dalej,szukając.Pragnąc.Odchyliła głowę, łapczywie nabierając tchu.Peleryna ześlizgnęła się,kiedy Emily oplotła ramionami jego szyję.Zamknął dłonie na jej piersiach.Władczo.Namiętnie.Ugniatał, aż jęknęła, potem zaś walczyła, by wyciszyć westchnienia,kiedy schylił głowę i dotknął wargami jej szyi, dłońmi nadal czyniąc magię.Poruszył się, zmienił pozycję, posterował Emily do tylu, aż oparła sięplecami o ścianę obok drzwi.Przyparł ją do muru, wędrując dłońmi po jejciele, rozpalając ją coraz mocniej.213Rozkoszowała się tymi doznaniami.Później wymamrotał coś mrocznie,szarpnął w dół poluzowany raptem stanik jej sukni, odsłaniając jedną pierś, iprzylgnął ustami do jej ciała, a ona krzyknęła.Bez tchu.Rozpaczliwie.Ten sugestywny dźwięk wprawił noc w drżenie.Wbił się w duszęGaretha niczym setka sztyletów, każdy u nurzany w pożądaniu i tęsknocie.Gareth tęsknił.Choć rozpalony, coraz bardziej natarczywy, nadewszystko tęsknił za tym, by ją mieć.Jednak owo „mieć" obejmowało terazznacznie więcej aniżeli tylko tyle, by ją posiąść.Chciał znacznie więcej.Od niej, z nią.Dla niej i dla siebie.Trzymając w ramionach jej gibkie ciało, muskając wargami delikatnąskórę, odurzony jej smakiem, nie potrafił myśleć o niczym innym, nie znałniczego innego poza tym pragnieniem, potrzebą, tęsknotą.Wabiły go wzgórki jej piersi, sprężyste, nabrzmiałe pod jego dotykiem, ztwardymi, ściągniętymi sutkami.Schylił głowę i sięgnął ustami.Pożerał.TL RLgnęła doń, dobywające się z jej ust ciche dźwięki ponaglały Garetha,coraz bardziej prowokacyjne, poruszały go głęboko, na jakimś pierwotnympoziomie, do którego nikt poza nią nigdy nie zyskał dostępu.Nie odrywając ust od jej piersi, chwycił nogę Emily pod kolanem iuniósł tak, że oplotła mu udo.Odnalazł jej wargi i nakrył swoimi, wiodącdłonią po jej udzie, aż przez warstwy sukni ujął jej pośladki.Zatchnęła się, kiedy je ścisnął, a potem zaczął gładzic Ich pocałunek stałsię chciwy, złakniony, gorączkowy, kiedy Gareth dalej pieścił i ugniatał.214Nie sposób było oprzeć się owej potężnej mieszaninie głodu, pożądania,namiętności, eskalującej potrzeby Napierała na niego, przekazując mu towszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]