[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odsunął się od niej, patrząc na nią płomiennym wzrokiem.- Dobrze, udowodnij.- Co? - wyszeptała, kompletnie oszołomiona.- Udowodnij, że jesteś na tyle zepsuta, by wyjść za takiego człowieka jakja.Wczoraj to ja musiałem cię uwieść, sama to musisz przyznać.Przyszłaś domojego łóżka, bo byłaś zalana, a pózniej żałowałaś.- 293 -SR- Nieprawda.- Zachowałaś się tak, jak się zachowałaś.- Poszukał wzrokiem jej twarzy.- Ale jeśli za mnie wyjdziesz, chcę być przekonany, że wiesz, co robisz.Udowodnij więc, że robisz to z własnego wyboru.Patrzyła na niego zaskoczona.Uwiedzenie Daniela oznaczało odrzuceniewszelkich reguł.Była pewna, że Dobrze Ułożona Młoda Dama nigdy nieuwodzi żadnego mężczyzny, nawet jeśli ten mężczyzna jest jej własnym mężem.A już na pewno nie uwodzi mężczyzny, który nim nie jest.Ale przed nią stał człowiek, którego kochała, i jeśli był to jedyny sposób,by mu udowodnić, że do siebie pasują, nie zamierzała się wahać.Gdyby jeszcze wiedziała, jak to zrobić, żeby się nie zachować jak żałosnacnotka.Było znacznie łatwiej pozwalać na pieszczoty i podążać za jegowskazówkami.I przejmować inicjatywę tylko w stanie upojenia.Ale uwieść go? Co ona wiedziała na temat uwodzenia mężczyzny, którynajwyrazniej zamierzał się jej oprzeć.Wygięła wargi w ponurym uśmiechu - widział wyraznie, jak bardzo jestspeszona.- Więc jednak nie jesteś grzeszna i niemoralna.Wzmocnił tylko w tensposób jej postanowienie.- Jak mało mnie znasz - wypaliła.Wyjęła szpilki z włosów i pozwoliła, byz brzękiem spadły na podłogę niczym krople deszczu.Kryjąc zażenowanie,potrząsnęła głową, by włosy opadły jej na ramiona.- Trudno to uznać za przejaw zepsucia - wychrypiał Daniel, patrząc na niąpożądliwym wzrokiem.Mówił prawdę.Jeśli zamierzała go uwieść, musiała być śmielsza.- Nie, ale to już tak.- Próbując się nie rumienić, sięgnęła do zapięciasukni, której wszystkie guziczki i haftki na szczęście były z przodu.Zawahałasię i obnażyła przed nim dekolt- 294 -SRA potem pochwyciła jego sceptyczne spojrzenie i to wystarczyło.Przełykając ślinę, pozbyła się sukni, a potem halki.Gdy obie rzeczy wylądowałyna podłodze, podniosła na niego wzrok i sięgnęła do wybrzuszenia w jegospodniach.Pogłaskała go bezwstydnie.Pochyliła się szybko, by zdjąć mu buty.Pozbawienie go spodni,kalesonów i skarpetek zajęło jej więcej czasu, gdyż nie mogła zdjąć ichcałkowicie z przykutej do łóżka nogi, a jedynie zsunąć tak daleko, jak było tomożliwe.To, że stał wyprostowany niczym posąg Zeusa, pozwalając jej nawszystko i nie wykonując żadnego ruchu, zupełnie jej nie pomogło.Gdy rozebrała go całkowicie, odeszła kawałek i popatrzyła na niego tak,jak on patrzył na nią poprzedniego dnia w końskim boksie.Nie spieszyła się,celowo przedłużając jego cierpienie.Prześlizgując się wzrokiem po jegokształtnym torsie, umięśnionych żebrach i szczupłym, twardym brzuchu,zatrzymała go na jego męskości.- No, no, ale z ciebie kawał mężczyzny - powiedziała.Wymamrotał coś pod nosem, co brzmiało jednocześnie jak przekleństwo ijęk rozkoszy.- Co by z tym zrobiła zepsuta kobieta?- Jeśli zadajesz takie pytania, to znaczy, że sama nie jesteś bardzo zepsuta- wykrztusił.- To było pytanie retoryczne, Danny.Dokładnie wiem, co z tym zrobić.Pamiętała, jak wtedy położył sobie jej rękę na członku i przesunęłapalcami po całej jego długości.- Potrzebuje pieszczot, prawda?Przez chwilę pieściła go lekko, ale szybko powstrzymał jej rękę.- Do licha! Kochanie.powiedziałem, żebyś mnie uwiodła, a niedoprowadziła do szaleństwa.Mocniej!Ogarnęło ją poczucie czystego triumfu.Coś podobnego! Nie był już takobcy i zdystansowany jak jeszcze przed kilkunastoma minutami.- 295 -SR- Tak? - spytała.Jęknął na znak zgody i zaczął prowadzić jej dłoń, pokazując, co ma robić,nawet nie udając, że stawia opór.Wreszcie go zdobyła.Och tak, zdobyła go wkażdym sensie tego słowa.Miała go teraz na swojej łasce i niełasce, obserwowała emocje malującesię na jego twarzy.Mogła go pieścić i dotykać do woli.Ośmielona jego reakcją, zaczęła go pieścić szybciej.- Podoba ci się, kochany?- Och, tak, słodki Jezu.tak.Przerwała raptownie pieszczoty, nie cofając jednak ręki.- W takim razie ty mnie też dotknij.Wystarczyło tych kilka słów i już czuła na sobie jego dłonie, które zaczęłyją pieścić - śmiało i gwałtownie.Podniosła głowę i dotknęła ustami jego ust;odpowiedział z dziką namiętnością, omal jej nie pożerając.- Chcesz wiedzieć, jaka potrafię być zepsuta? Oczy lśniły mu z pożądania.- Na łóżko, kochanie.Już!Na dzwięk tego rozkazu przeszył ją dreszcz rozkoszy.- Myślałam, że to ja mam cię uwieść - droczyła się Helena, unikając jegouścisku.Wspięła się jednak na łóżko.- Ale to za długo trwa! - Chciał się na nią rzucić, ale upadł na materac tużobok, a łańcuch, którym był przykuty, zadzwięczał ostrzegawczo.Roześmiała się triumfalnie i już zamierzała mu uciec, ale w ostatniejchwili pociągnął ją na siebie, tak że leżała wzdłuż jego ciała.- Chciałaś się ze mną przykuć, prawda? Chciałaś się ze mną kochać?Popatrzyła na niego z uśmiechem.- Taki był mniej więcej mój pomysł - odparła.- Więc uklęknij.- W jego oczach płonęła żądza.- Teraz twoja kolej nauwodzenie.- 296 -SRUklęknij? Wystarczyła chwila, by się domyśliła, czego od niej żąda, idruga, by usiąść na nim okrakiem.Zanim jednak zaczęła mówić dalej, postanowiła go o coś zapytać.- Czy to znaczy, że jestem wystarczająco zepsuta, żeby cię zadowolić?- Wystarczająco zepsuta, żeby to zrobić dziesięć razy.Kochaj się ze mną,Heleno.Wez mnie do środka, zanim oszaleję.Gdy się podniosła i opadła na jego członek, wydał głośny jęk.Wtedy zrozumiała, że właśnie dlatego go kocha.Pozwalał jej być sobąnawet wtedy, gdy chciała zapomnieć, że jest damą.Akceptował ją ze wszystki-mi jej wadami, ciętym językiem, nieufną naturą, nawet kalectwem.Niewymagał, by ukrywała chorą nogę czy fizyczną słabość - po prostu znalazłsposób, by to zaakceptować.- Kocham cię, Danny.Zawsze będę cię kochała.Szczęście, jakie odczuwał, nadało jego twarzy niemal anielski wygląd.- Pamiętaj, że to powiedziałaś, kiedy wrócisz do Londynu na swoje bale -powiedział cicho i przyciągnął do siebie jej głowę, by złożyć na jej ustachpocałunek tak słodki i gorący, że niemal się rozpłakała.A potem zatraciła się całkowicie.Wchłonęła go głęboko w siebie,rozkoszując się każdym jego pchnięciem.Otworzyła jednak przed nim nie tylkoswoje ciało, ale również duszę.Przez całe życie jakaś jej cząstka pozostawała w ukryciu przedwszystkimi ludzmi na świecie - rodzicami, siostrami, nawet lordemFarnsworthem.A potem zjawił się Daniel i nie pozwolił, by się przed nimchowała.Pragnęła dać mu wszystko, chciała, by przejrzał ją na wylot.Nawetjeśli kiedyś coś przed nim ukrywała, teraz stanowiło to jego własność:tajemnice, potrzeby, długoletnie tęsknoty.Z każdym jego cudownympchnięciem dawała mu coraz więcej, wciągała głębiej - tego pierwszego ijedynego mężczyznę jej życia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]