[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwiatło na koniec widzenia to potwierdzenie powołania, dokładnie tak, jakmówił Tymoteusz: zapewnienie, że teraz, pogodziwszy się w pełni z przeszłością, jeszcze lepiej będę mógł służyćBogu jako mnich.Francis osunął się na krzesło, ale kiedy zdobyłem się na odwagę.i spojrzałem na niego, zobaczyłem, że choć jestwyczerpany, patrzy na mnie przyjaznie.W końcu nawet się uśmiechnął.- A więc tak ostatecznie widzisz swoją sytuację, co?- Tak, ojcze.- A potem dodałem.- Wybacz mi, proszę, że w chwili wzburzenia nazywałem cię Francisem.Ale Francis, już nie zastraszony, ale emanujący aurę, pewności, zbył przeprosiny niedbałym machnięciem ręki,jakby moje przewinienie było zbyt błahe, by o nim wspominać.- Nie masz wątpliwości, że się nie mylisz? - dopytywał się.-%7ładnych wątpliwości?- Nie, ojcze.Teraz żadnych.- Och, Jonatanie, Jonatanie - westchnął ciężko Francis.- Czy kiedykolwiek wyleczysz się z tej nieznośnej arogancji? -Wpatrywałem się w niego, a on dodał niedbale.- Twoje nowe powołanie jest najwyrazniej autentyczne.Musiszniezwłocznie opuścić zakon. Część drugaRZECZYWISTOZ POZA WIDZENIEM Słusznie lub nie, [prawdziwi mistycy] są przekonani, że kontaktowali się z obiektywną rzeczywistością, z naj-wyższą duchową Mocą, kryjącą sig poza światem naszej powierzchownej świadomości.Jeżeli mają racjg, musimywłączyć to ich przeczucie w nasz osąd rzeczywistości; oznacza to, że rzeczywistość jest duchowa."w.R.INCEDziekan Katedry św.Pawła w latach 1911-1934Mistycyzm w religii Rozdział pierwszy [Mistycy] są przekonani, że ich kontakt z Bogiem jest doświadczeniem autentycznym.Jeśli tuzin prawdomów-nych ludzi mówi mi, że wspięli się na Matterhorn, rozsądek nakazuje wierzyć, że jest to możliwe, nawet jeśli istniejemałe prawdopodobieństwo, bym sam tego dokonał."w.R.INGEDziekan Katedry iw.Pawia w latach 1911-1934Mistycyzm w religiiIPoczątkowo Francis odmówił dyskutowania na temat swego osądu, a kiedy oszołomiony błagałem go o wyjaśnienie,po prostu kazał mi wracać do łóżka w lecznicy.W końcu uległ.Dał mi znak ręką, żebym został na miejscu, po czympowiedział:- Punkt zwrotny nastąpił wtedy, kiedy zrozumiałem, że muszę zbadać twoje pierwotne powołanie do życiazakonnego.- Tak, ale.- Cicho! - uciął Francis, zdradzając wyczerpanie.- Jeśli chcesz usłyszeć wytłumaczenie, nie irytuj mnie, wpadając miw słowo!- Bardzo przepraszam - powiedziałem natychmiast.- Proszę, mów dalej.Francis odczekał, aż się uspokoi, po czym kontynuował:- Twoje pierwotne powołanie było o tyle ważne, że jego autentyczność nie ulegała wątpliwości.Sam powiedziałeś napoczątku tej rozmowy, że dary Ducha rozpoznaje się po owocach, a mówiąc językiem ludzi świeckich, aby poznaćpudding, należy go zjeść.Zostałeś121 wybitnym mnichem, twoje zdolności jako przewodnika duchowego spotkały się z uznaniem zarówno w zakonie, jaki poza nim.Najwyrazniej Bóg powołał cię, byś mu tak służył, toteż odniosłem wrażenie, że jeśli zdołam odkryćsposób, w jaki powołał cię do życia w zakonie, zdołam też rozpoznać, czy teraz powołał cię do jego opuszczenia.Podejrzewałem, że to nowe powołanie, jeśli miało być autentyczne, powinno przybrać formę przeciwną do tej starej.Francis przerwał, ponownie zmagając się z wyczerpaniem, ale tym razem go nie rozproszyłem i po chwili mówiłdalej:- Twoje powołanie do życia w zakonie nie przybrało postaci widzenia, ale w przeciwieństwie do tego, co sądzi wieluludzi świeckich, boskie powołanie zazwyczaj nie ujawnia się w formie zjawisk parapsychicznych czynadprzyrodzonych.O wiele częstsze są przypadki ludzi, którzy zostają zamknięci w psychicznym imadle, a Bógdokręca śruby.Tak było z tobą.Prowadziłeś tragiczne życie osobiste, które tak bardzo się wykoleiło, że poczułeś, iżjedyna nadzieja na przetrwanie to służenie Bogu w zakonie.- Wydawało mi się logicznym, że jeśli Bóg powołał cię do życia w zakonie, zamykając cię w psychicznym imadle,jego pierwszy krok, gdyby zechciał dać ci znać, żebyś zrzucił habit, polegałby na poluzowaniu śrub i uwolnieniu cię.Jak sam powiedziałeś, twoje powołanie do zakonu miało dwa aspekty.Po pierwsze, chciałeś pozbyć się ciężaru winyi rozwinąć się duchowo, co było niemożliwe w życiu świeckim.Po drugie, myślałeś, że zdołasz ubić interes zBogiem, by zapewnić dzieciom bezpieczeństwo.Pierwszy aspekt doprowadził cię do zakonu, drugi cię w nimtrzymał.Niezależnie od tego, jak ciężkie miałeś życie, nie mogłeś odejść.Musiałeś pozostać mnichem.Nie miałeśwyboru.- Kiedy jednak osiągnąłeś rozwój duchowy, jaki nie byłby możliwy poza klasztorem, zakon stał się w twoim życiuzbędny.Mogłeś służyć Bogu w życiu świeckim, a zatem Bogu pozostawało tylko zdjąć rozmaite więzypsychologiczne, które przykuwały cię do klasztoru.- Ojciec Darcy umarł, a tym sposobem zostałeś wyzwolony spod nadzoru mentora.Nie zostałeś naczelnym opatem,a ten zawód kładł kres wszelkim, jakże ludzkim ambicjom wspięcia się na wierzchołek drzewa fordytów.W końcu,co najważniejsze, podczas kłótni z Martinem wyszło na jaw, że twoja tak zwana transakcja z Bogiem była iluzją.- Wszystkie te ciosy spadły na ciebie w ciągu miesiąca, a jednocześnie nękały cię pomniejsze kłopoty: powtarzającesię trudności z celibatem, niefortunne urodziny, negatywny wpływ wojny na twoją128 społeczność i pracę.Odnoszę wrażenie, że zostałeś bezlitośnie wmanewrowany w miejsce, gdzie cię znokautowano:Martin ostatecznie zniszczył twoją potrzebę pozostawania w zakonie.- Byłeś jednak dobrym mnichem.Zwykła sumienność nakazywała ci walczyć z tym systematycznym niszczeniemdawnego powołania.Tak więc po nokaucie nowe powołanie należało wyrazić w języku, którego nie mógłbyś błędnieodczytać: zesłano ci widzenie.- Tak.- Francis westchnął, jak gdyby temat widzenia nadał stanowił dla niego twardy orzech do zgryzienia.-Niemożliwe jest ustalić z całą pewnością, co się działo podczas tego twojego widzenia, a trudność wzmagadodatkowo fakt, że ty i ja reprezentujemy dwa całkowicie odmienne typy religijne.Nie jestem mistykiem.Bogapotrafię rozpoznawać tylko za pomocą rozumu i logiki.Co się tyczy filozofii, mam najwyższy szacunek dlaidealizmu platońskiego, ale jest to szacunek dla kolorów człowieka ślepego od urodzenia: kiedy wieluprawdomównych ludzi mówi mi, że kolory są piękne, wydaje mi się rozsądnym wierzyć im.Dlatego, jeśli chodzi oneoplatoński mistycyzm, gotów jestem wierzyć w jego symboliczne środki wyrazu, które mistyk rozpozna bez trudu,ale dla mnie jest to tylko obcy język, którego się nigdy nie nauczę.- W gruncie rzeczy jestem pragmatykiem ze szkoły Williama Jamesa.Dostrzegam chęć wierzenia, przyznaję, żemoże ona odnosić dobroczynny skutek i konkluduję, że istnieje forma prawdy religijnej oparta na moimsubiektywnym doświadczeniu.Mówiąc grubiańsko, jestem chrześcijaninem, bo chrześcijaństwo przynosi mikorzyści: pozwala mi prowadzić szczęśliwe, produktywne, duchowo zadowalające życie.Intelektualnie mogędostrzec absolutne, obiektywne prawdy kryjące się za platońską zasłoną twego filozoficznego podejścia do Boga, alenie jest to moje doświadczenie.Mogę jedynie powiedzieć, że takie podejście przynosi ci korzyści, więc jest dlaciebie prawdziwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl