[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy słońce go zabije - Stefanpoinformował ją ponuro.- Okay, to jest plan.Ja będę ci mówiła, gdzie kreatura sięznajduje, a ty będziesz strzelał, jednocześnie zaprowadzę Aidana dosamochodu.Następnie uciekniemy stamtąd tak szybko jak się da ibędziemy mieli nadzieję, że go zostawimy z tyłu.To najgorszy plan, jaki kiedykolwiek w życiu słyszałem.Mimokrytycznej sytuacji, w jakiej się znalazł, dało się wyczuć nutkęhumoru w jego głosie.Stefan parsknął głośno.- To na pewno najgorszy plan, jaki kiedykolwiek słyszałem.Niejesteś wystarczająco silna, żeby zataszczyć Aidana do samochodu.Imamy mało możliwości, bo prawdopodobnie nigdy nie strzelałaś zpistoletu.- Cóż, nie usłyszałam żadnego wybitnego planu od żadnego z was- parsknęła.- Czy to nie zabawne jak mężczyźni trzymają się razem,nawet jeśli nie słyszą siebie nawzajem?- O czym ty mówisz? - Stefan nerwowo spoglądał w lusterkawsteczne za szybą wprost na niebo.- Nie ważne.Skręć w tą drogę.On jest w pobliżu oceanu, nie,odwrotnie, w dół wzgórza.Jest w pobliżu.- Ledwo mogła oddychać,powietrze tak było pełne zła teraz.- Wampir też jest gdzieś blisko.Mogę go wyczuć.Wracaj, cara, wracaj.Dawało się wyczuć błaganie w Aidanagłosie.On cię szuka, Aidan.Mogę wyczuć jego zadowolenie.Myśli, żewie gdzie jesteś.Jest pod postacią ptaka, nie, czegoś innego i jestranny.Znosi go na jego prawą stronę.Aleksandra przetarła skronie;komunikacja psychiczna z opóźnieniem, ale jednak zabierała sporoenergii.W głowie jej dudniło, uda ją paliły, jakimś sposobemodczuwała tam rany.Wracaj, Aleksandra.On wyczuje twoją obecność.Dlategotriumfuje.Wywabił cię z bezpiecznego miejsca.Rób co mówię!Aidan umieścił jedną rękę ostrożnie na głębokim rozcięciu naswojej skroni, a drugą ponad raną na swoim udzie, z której odpływałajego witalna siła.Stracił tak dużo krwi; cenny płyn połączył się z- 101 -Mroczny blaskziemią, przesączając się do gleby.Zapach krwi mógł zwabić wampirawprost do niego, ale on też mógł poczuć zapach wampira, był taksilny, jak zakłócenie w naturalnej harmonii ziemi.Nie potrzebowałostrzeżenia Aleksandry, by wiedzieć, że wampir był blisko.Ten tutajposiadał więcej mocy niż Yohenstria a jego zdolności do tworzeniailuzji były bez zarzutu.Aidan walczył z innymi tak silnymi, ale nigdynie odniósł takich ran.Z Aleksandrą tak blisko, nie miał wyboru,musiał walczyć i zwyciężyć.Nawet gdyby poszedł do ziemi, wampirprawdopodobnie znalazłaby go przed świtem.Zmusił swojeprotestujące ciało do ruchu, stanął na nogi.Wypchnął ból ze swojegoumysłu.Odepchnął myśli od Aleksandry daleko.Mógł zrobić tylkojedno, pokonać wampira.Stał bardzo spokojnie.Oczekiwał.Po prostuczekał.- 102 -Mroczny blaskROZDZIAŁ 7Wiatr wiał od strony zatoki.Fale odbijały się o skały.Na niebiejaśniały gwiazdy.Noc wydawała się taka piękna, jakby próbowałaukryć przewrotne i obłąkane stworzenie Nonsferatu.Aidan zwróciłtwarz ku wiatru robiąc głęboki wdech, by wyczuć sytuacje istniejącątej nocy.Wampir był wysoko skanując drogę w nadziei, że bryzgi isól ukryją jego zapach.Był ranny, krwawił, ten ślad łatwo był dowyczucia.Słabł od straty krwi.Kły wydłużyły się mu w ustach jaktylko wyczuł ludzki zapach.Zakażona krew byłaby ostatnią rzecząktórą zechciałby, ale bez świeżej krwi umrze.Aidan już dużo lat temuobiecał, że nigdy nie dotknie żadnej rodziny, zamierzał dotrzymać tejobietnicy.Alex jest zbyt słaba.Jej próby uratowania go skłaniałydziewczynę do dużego niebezpieczeństwa.Nie miała żadnego pojęciao następstwach tego, co może stać się z nimi oboma, jeżeli on straciją.Aidan już dawno pogodził się ze śmiercią, witając świt jakozjawisko nieuniknione i konieczne dla niego, ale teraz nie mógłpożegnać się ze swoim życiem, przecież szczęście uśmiechnęło się doniego.Walczył.Potrafiłby obronić Alex i Stefana od własnej głupoty.Wziąłby ze sobą wampira pod promienie słońca, gdyby to był ostatniaopcja.Aidan podniósł się z ziemi, to bardziej zwiększyło krwotok zgłębokich ran na biodrze i czole.Strumień spływał z jego szyi poramieniu i klatce piersiowej.Fale słabości nadciągały.Przetarł oczy iręce z krwi, mrugnął, by skoncentrować się.Aidan cierpliwie czekał,nie mając drugiego wyjścia.Musiał wołać wampira do siebie.Wielkatusza, strojąc grymasy rzuciła się na jego głowę, pokazując małe ostrezęby.Zawisła w kilku jardach nad ziemią, zbliżając się w jegokierunku, dumnie krocząc do niego.- Chodź, chodź tu, Ramon… Czy będziemy dalej grać wdziecinne gry? Podejdź do mnie jako facet albo nikt.Zaczynam sięmęczyć od twojej głupoty.- Aidan mówił miękko, jego głos zmuszał ihipnotyzował.- Dziś twoje sztuczki ci nie pomogą.Jeżeli chcesz dalejwalczyć, to teraz tu.Spotkaj się ze swoją śmiercią jako mężczyzna.-- 103 -Mroczny blaskJego złote oczy złapały światło gwiazd i zaczęły płonąć czerwonympłomieniem, zaiskrzyły jak rubiny, dokładnie krew na jego twarzy.Tusza zadrżała i zaczęła się zmieniać, przekształcając się w istotę zostrymi pazurami, jak brzytwa i dziobem.Istota ruszałaś się bokiemzbliżając się do Aidana chowając swoją twarz.Aidan zostawałnieruchomy jak statua, wycięta z kamienia.Na jego twarzy tylkomigotały oczy palące śmiertelną decyzją.Pewny wzrok Aidanazatrzymał istotę, nastraszywszy go, ale sytuacja nagle się zmieniła -wysoki, chudy, blady mężczyzna z zimnymi bezlitosnymi oczami.Ramon ostrożnie oceniał Aidana.- Wątpię byś miał racje tym razem, Aidan.Jesteś poważnie ranny.Jestem silniejszy i zabiorę kobietę ze sobą.- To jest niemożliwe Ramon.Możesz dalej krzyczeć jak osioł, aletobie i tak nikt nie uwierzy nawet ty sam.Chodź do mnie i przyjmijnasze prawo, wiesz, że musze to zrobić.Dopuściłeś się przestępstwawobec fizycznej nietykalności.- Ja mam władze a ty jesteś słaby i do tego przegrany! Twojeżycie było poświęcone w błędnym kierunku.Gdzie są ci za którychwalczysz, by ochronić od takich jak ja? Ludzi których chronisz,wetknęliby ci nóż w serce, gdyby wiedzieli o twoim istnieniu! Twoiwłaśni ludzie potraktowaliby cię jak gatunek ludzki, nie szukalibyjakiego jesteś pochodzenia, żywiliby się tobą.Zostawiliby cię tu, wtym miejscu.Dołącz do mnie, Aidan.Mogę ci pomóc.Dołącz abędziemy rządzili tym miastem.Czy nie sądzisz, że zasłużyliśmy nato? Możemy mieć wszystko bogactwo, kobiety.Możemy tu rządzić.- Mam wszystko czego kiedykolwiek pragnąłem, staryprzyjacielu.Podejdź do mnie wiesz, że musze.Twoja śmierć będzieszybka i bezbolesna.- Musi zrobić to szybko.Czas uciekał.Jego krewkapała na ziemie a potężna siła szybko słabła.Wampir podszedł bliżej, próbując zmylić Aidana iluzją, kierującwprost w ciało Karpatianina.Aidan wciąż zostawał nieruchomy,obsiany czerwony gwiazdami złote oczy ani przez sekundę spuszczałyszarą twarz Ramona.Wampir zaczął pierwszy.Nagle, Aidan poczułjak Alex zlewa się z nim, oddając własne siły, odwagę, wiarę w niego,w jego świadomości.To był bezcenny prezent, łowca wykorzystał goz cała szybkością na która go było stać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]