[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Spróbuj jeszcze raz, Klaryso.Popatrzyła na nich z desperacją.— To proste.Jaką nazwę nosił sklep z antykami w Maidstone?— Nie miał nazwy — odrzekł Hugo.— Tego typu sklepy nie mają nazw w rodzaju “Panorama” czy “Muszelka”.— Boże, daj mi cierpliwość! — mruknęła Klarysa przez zaciśnięte zęby.Wolno i wyraźnie, robiąc przerwę po każdym słowie, zapytała raz jeszcze: — Jak brzmiał napis nad drzwiami?— Napis? Tam były tylko nazwiska właścicieli: Sellon i Brown.— Nareszcie! — wykrzyknęła triumfalnie.— Tak mi się właśnie zdawało, ale nie byłam pewna.Sellon i Brown.A ja się nazywam Hailsham–Brown.— Przyjrzała się im kolejno, ale na żadnej twarzy nie dostrzegła błysku zrozumienia.— Wynajęto nam ten dom za psie pieniądze! A od innych ludzi, którzy oglądali go przed nami, żądano astronomicznych sum.Teraz rozumiecie?— Nie — odparł Hugo.— Jeszcze nie, złotko — dodał Jeremy.— Jestem ciemny jak tabaka w rogu — westchnął sir Rowland.Na twarzy Klarysy malowało się skrajne podniecenie.— Wspólniczką pana Sellona jest kobieta z Londynu.Dzisiaj ktoś tu telefonował i prosił panią Brown.Nie Hailsham–Brown, tylko Brown.— Teraz widzę, do czego zmierzasz — rzekł wolno sir Rowland.— A ja nie — oświadczył Hugo.Popatrzyła na nich z uwagą.— Dziewczyna jak łania, łania jak dziewczyna… Niby to samo, a jednak co innego.— Czy ty nie masz gorączki? — spytał z troską Hugo.— Ktoś zabił Olivera — przypomniała im bezlitośnie.— I nie był to żaden z was.Ani ja czy Henry.I dzięki Bogu nie Pippa.Więc kto?— Pewnie jest tak, jak powiedziałem inspektorowi — zasugerował sir Rowland.— To robota kogoś z zewnątrz.Ktoś śledził Olivera aż tutaj…— Tak, ale dlaczego? — Nie uzyskawszy odpowiedzi, snuła dalej swe spekulacje: — Kiedy zostawiłam was dziś przy bramie, wróciłam przez ogrodowe drzwi i zastałam w salonie Olivera.Zdziwił się na mój widok i spytał: “Co ty tu robisz?”.Pomyślałam wtedy, że chciał mnie zdenerwować, ale może wcale nie udawał zaskoczenia? — Patrzyli na nią z uwagą, ale dalej nic nie mówili.— A nie udawał, gdyż spodziewał się zastać tu panią Brown, wspólniczkę pana Sellona.Sir Rowland pokręcił wolno głową.— Czyżby nie wiedział, że Henry i ty wynajęliście ten dom? Miranda też nie wiedziała?— Miranda kontaktuje się z nami wyłącznie za pośrednictwem prawników.Ani ona, ani Ołiver nie musieli wiedzieć, że tu mieszkamy.Właściwie jestem pewna, że Costello nie miał o niczym pojęcia, lecz szybko się opanował i wymyślił pretekst, że chce porozmawiać na temat Pippy.Potem udał, że wyjeżdża, ale wrócił, ponieważ…Urwała, gdyż z hallu nadeszła panna Peake.— Polowanie w toku — oznajmiła ze śmiechem.— Zajrzeli już pod łóżka, a teraz buszują na zewnątrz.Klarysa obrzuciła ją bacznym spojrzeniem.— Panno Peake, czy pamięta pani, co Oliver Costello powiedział przed wyjściem?Ogrodniczka patrzyła na nią tępym wzrokiem.— Nie mam bladego pojęcia.— Czyż nie powiedział: “Przyszedłem zobaczyć się z panią Brown?”.— Chyba tak.A bo co?— Ale nie chodziło mu o mnie.Panna Peake wciąż uśmiechała się jowialnie.— Cóż, jeśli nie, to nie wiem, o kogo.— O panią — rzekła z emfazą Klarysa.— Bo to pani jest panią Brown, prawda?Rozdział XXIPanna Peake była tak zaskoczona, że w pierwszej chwili nie wiedziała, jak zareagować.Kiedy wreszcie zdecydowała się mówić, kompletnie zmieniła ton i sposób bycia.Porzuciła dawną jowialność i serdeczność, nabrała powagi.— Sprytnie to pani wymyśliła.Tak, jestem panią Brown.Tymczasem Klarysa myślała intensywnie.— Była pani wspólniczką pana Sellona.Odziedziczyła pani po nim ten dom razem z całym interesem.Z jakiegoś powodu szukała pani lokatora, a właściwie lokatorki o nazwisku Brown.Nie przewidywała pani trudności, to dość popularne nazwisko.Ale ostatecznie stanęło na Hailsham–Brown.Nie mam pojęcia, dlaczego chciała pani postawić mnie w świetle reflektorów, a sama przyczaić się w cieniu.Nie rozumiem, czemu…Pani Brown alias panna Peake przerwała jej stanowczo:— Charles Sellon został zamordowany.Co do tego nie ma wątpliwości.Zdobył coś wyjątkowo cennego, nie wiem, w jaki sposób, i nawet nie wiem, co to takiego.On zawsze był bardzo… — zawahała się — skryty.— Tak, słyszeliśmy — przyznał sucho sir Rowland.— Cokolwiek to było, został z tego powodu zabity.A jednak morderca nie odnalazł tej rzeczy, prawdopodobnie dlatego, że Sellon nie trzymał jej w sklepie, tylko w domu.Domyśliłam się, że zbrodniarz prędzej czy później zjawi się tu i zacznie szukać.Chciałam się na niego zaczaić i dlatego potrzebowałam fałszywej pani Brown.Sir Rowland wydał okrzyk oburzenia.— A nie martwiło pani, że pani Hailsham–Brown, niewinna osoba, która nie wyrządziła pani żadnej krzywdy, może znaleźć się w niebezpieczeństwie?— Miałam na nią oko, czyż nie? Nawet czasem was to złościło.Tamtego dnia, kiedy zjawił się ów człowiek, który zaoferował horrendalną cenę za biurko, z pewnością byłam na dobrym tropie, chociaż mogłabym przysiąc, że nie ma w tym biurku nic godnego uwagi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]