[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wystarczy, Frances Mae - ucięła matka.- Wy, dziewczęta,pobawcie się chwilę na dworze.Chcę porozmawiać z waszymi rodzicami.Frances Mae popatrzyła na nas i ckliwy uśmieszek zamarł na jejwargach.Odesłała dziewczynki.Trip chwycił podręczną torbę-chłodziarkę, wyładowaną jedzeniem, które ze sobą przywiezli, drugą rękąujął Frances Mae za łokieć, pomagając jej brzemiennym krągłościomwtoczyć się na schody.Matka odwróciła się i weszła do domu.Trip i Frances Mae podążaliza nią, ja zamykałam tyły.Weszliśmy do gabinetu taty.Teraz Trip znalazłsię na końcu, ponieważ po drodze wpadł jeszcze do Millie, żeby zanieśćjej jedzenie.Od razu zapadł w stary, spękany skórzany fotel taty.FrancesMae osunęła się na sofę, każdym ruchem demonstrując swą ofiarę i udrękiznoszone w imię powiększenia rodziny.Ja usiadłam na krześle zabiurkiem.Matka stała.267RS- A teraz posłuchajcie - zaczęła.- Wokół tego domu nagromadziłosię ostatnio wiele zła; wiele niedobrych słów, myśli i zamiarów.Nie życzęsobie tego.Ja jeszcze nie umieram, nie zwariowałam, nie cierpię nademencję starczą.Tak więc, Trip, pragnę cię poinformować, że zmieniłampełnomocnika.Na razie czasowo, ale nie wykluczam, że pózniej uczynięto na stałe.Trip uderzył się w czoło otwartą dłonią.- Jezu Chryste, czemu? Czego Caroline ci naopowiadała?- Matko Wimbley, nie mogę w to uwierzyć.- Spokój, Frances Mae - zgasiła ją matka.- Dojdę i do ciebie, jeszczechwila.- Niczego jej nie naopowiadałam, Trip.- Teraz miałam się nabaczności.Wybór nowego pełnomocnika stanowił samodzielną decyzjęmatki.To nie ja wezwałam jej doradcę prawnego.Sama się do niegozwróciła.- Jasne - rzucił Trip.- Ciekaw jestem, jak masz zamiar zawiadywaćinteresami matki z Nowego Jorku, Caroline.No, chciałbym usłyszećodpowiedz na to pytanie.- To nie Caroline otrzymuje ode mnie pełnomocnictwo - wyjaśniłamatka - tylko jej mąż.- Boże jedyny, mamo.Wplątałaś w to wszystko Richarda? -zdumiałam się.- Owszem, zrobiłam to.Załatwiłam wszystko dziś po południu.Faksem.I wiesz, Caroline, tu muszę oddać Richardowi sprawiedliwość.Kiedy zrzuciłam ten problem na jego barki, okazał się więcej niż chętny dopomocy.Po piętnastu latach zasłużył sobie na komplement.W ten sposób268RSbędzie mógł się poczuć pełnoprawnym członkiem naszej rodziny.Wprawdzie nie jest takim mężem, jakiego życzyłabym sobie dla ciebie, aleprzynajmniej mam pewność, że nie wyrzuci mnie z mojego własnegodomu.- Boże wielki - powtórzyłam, nie wiedząc, co innego mogłabympowiedzieć.Rozejrzałam się po pokoju.Frances Mae najwyrazniej toczyła zesobą ciężką walkę, niepewna, czy ma zniknąć, umrzeć, czy siedzieć cicho.Trip wlepił wzrok w kostki swoich dłoni.Matka - roztaczając wokół siebieaurę samozadowolenia i całkowitej kontroli nad sytuacją - zapaliłapapierosa i wolno wydmuchała dym, obdarzając Frances Mae spojrzeniemKrólowej Wdowy.Nigdy nie miała kłopotów z doborem odpowiednichsłów.- Kolej na ciebie, Frances Mae - podjęła, zaciągnąwszy się dwa razy,po czym zgasiła niedopałek w popielniczce z waterfordzkiego szkła.-Wybaczyłam ci, ale okazuje się, że nie znałam wówczas wszystkichfaktów.Jesteś winna przeprosiny Caroline i mnie za to, co powiedziałaśwczoraj o Ericu.Trip, czy wiedziałeś o tym, że twoja żona nazwałamojego jedynego wnuka idiotą? %7łe powiedziała, że ma zniekształconymózg? %7łe jest głupi jak but?- O Chryste, Frances Mae, jak mogłaś wystrzelić z czymś takim?- Bo taka jest prawda, dlatego mogłam - odparowała.- Jestupośledzony, i ty doskonale o tym wiesz.Frances Mae popełniła wielki błąd, nie doceniając matczynejlojalności wobec mnie.269RS- Powinnam cię spoliczkować, Frances Mae Litchfield - ciągnęłamatka.- Ktoś powinien dać ci w twarz.Wczoraj wieczorem zachowałaśsię w sposób haniebny, jesteś niewyobrażalnie podła i przynosisz tylkowstyd naszej rodzinie.W pokoju zapanowała nagła cisza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]