[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mmm.tak.Dziewczynka zobaczywszy, że doszłam do siebie, puściła Rintę i szybko schowałaza Lisa.- Powiedziała waraaka - uprzejmie odgryzłam się, a potem zapytałam: - co turobisz?!- Co za różnica dla ciebie! Jakie w ogóle masz prawo mieszać się w moje sprawy?!- W twoje???- W moje!!! To mój wampirzonek, wydałam na niego ghyrową sumę, a ty sięwtrącasz, łamiesz moje zaklęcie, przeszkadzasz mi zdobyć dośw.Zamachnąwszy się, uderzyłam ją w policzek:- Jak śmiesz! - mój głos zniżył się do wściekłego szeptu.- On jest żywymrozumnym stworzeniem, a ty zdobywasz na nim doświadczenie?! Jesteś potworem!- Szurgaanha!!! To wampirzy pomiot.Nie wiem, co chciała jeszcze powiedzieć, ale moja świadomość została zalanaprzez zimną falę wściekłości.* * *Koniki polne cykały.Właśnie zaśpiewał słowik.Oj, ale głowa mnie boli!!! Powoliotworzyłam oczy.Nade mną rozpościerało się wieczorne niebo.Zanucićprzeciwbólowe zaklęcie czy jednak nie trzeba? Wszystko jedno, to nie pomoże.Ostrożnie spróbowałam siąść.Wagurc ta hrantla! Jestem rozebrana i przykrytasamym płaszczem.Co się stało?Na wszelki wypadek podsunęłam płaszczyk wyżej i rozejrzałam się.Na szczęściedzieci w zasięgu widzenia nie dostrzegłam (sądząc po dobiegających mnie myślach,łapali koniki polne gdzieś wśród traw).Tylko Lis i Błyskawica patrzyli na mnieobrażonymi spojrzeniami.Ruszyłam do Lisa i wyciągnąwszy z torby zapasowe ubranie, założyłam je.Tak.Teraz można wyjaśnić, co tak właściwie się stało.Wyciągnęłam rękę, pogłaskałam k'jarda po pysku, kiedy ten nagle potrząsnął głowąi spojrzał na mnie wzrokiem pełnym obrazy: Dlaczego mi nie powiedziałaś?!Zająknęłam się: Nie powiedziałam?! O czym?! Nie okłamuj mnie!!!- Oj, Irna, ocknęłaś się! - Nieoczekiwanie zabrzmiał za moimi plecami głosikKselii.Odwróciłam się.Kolanka dziewczynki były pomazane ziemią, a za jej plecamizamarł już znany mi chłopiec.- Ocknęłam się - ponuro potwierdziłam, a potem zapytałam chłopca: - jak sięnazywasz?- Kernas.Coś w Belorii rozmnożyło się podejrzanie dużo Kernasów na jeden łokiećkwadratowy.- Kselia, może ty wyjaśnisz mi, co się stało?- W sensie?! - spojrzała na mnie zdziwiono-niewinnym wzrokiem.- Gdzie podziała się Rintka?- A - roześmiała się ona.- Ta wiedzma? Kiedy się przemieniłaś.- Jak to przemieniłam?! Nie jestem zmiennokształtna!Dziewczyna wybałuszyła oczy:- O niczym nie wiesz??? Nikt cię nigdy nie wyprowadził z równowagi?- Nie.- Pamiętasz - powoli zaczęła dziewczynka - Jak Alan przekształcał się w wilka?Chodzi o to, że kobiety-wampiry też mogą się przekształcać.Ale w odróżnieniu odmężczyzn, zmieniają wygląd tylko jeśli się rozzłoszczą.- Tak? I w kogo się przekształcam? Też w wilka? To znaczy w wilczycę?- Dlaczego w wilczycę? - wzruszyła ramionami Kselia.- W latającegokrokoskrzela.Spojrzałam na nią:- W kogo???Myślę, że nawet wykładowcy magicznych stworzeń nie słyszeli o takimstworzeniu!Dziewczynka poczerwieniała:- No.Nie wiem, nie wiem, jak to prawidłowo nazwać.Pokrótce.W to.Podniosła ręce na wysokość oczu, połączyła dłonie, a kiedy je rozłączyła naodległość ramion, między jej palcami pojawił się obraz całkowicie dziwacznegostwora.Mmm tak.A więc to tak.Prócz krokoskrzelem inaczej nie nazwiesz.Czuję, że opowieść o tym, gdzie podziała się Rintka będzie długa.- Ogólnie rzecz biorąc - wesoło opowiadała Kselia - kiedy ta wiedzma zobaczyła,w kogo się przemieniłaś, zdecydowała, że chcesz ją przestraszyć iluzją i próbowała jązdjąć.Oczywiście nic jej nie wyszło, za to ty rozzłościłaś się jeszcze bardziej igłośno zawyłaś!!!To mogę też wyć?! Zadziwiające, jak to możliwe, że Doliny nadal stoją na swoichmiejscach?- W tym momencie - kontynuowała dziewczynka - Kernas doszedł do siebie,wiedzma się przestraszyła, wskoczyła na konia i pojechała.Jeszcze przez kilka minutpolatałaś, powyłaś, potem uspokoiłaś się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]