X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteśmy na miejscu - zawołał Koyot i zeskoczył na ziemię.- yródło jest tam!I wskazał skałę wznoszącą się na przeciwległym skraju polanki.- Jeszcze nigdy nie piłem tak dobrej wody - dodał po chwili.- Niech żyje woda!Bartolini uśmiechnął się:- Czyżbyś i ty miał zamiar zostać Deszczowcem?***Po załataniu zbiornika i napełnieniu go świeżą wodą pięciu członków wyprawy udałosię samochodem w kierunku północnym, aby zbadać wyżynę, zamkniętą na horyzonciepasmem wzgórz.W obozie został jedynie Marcin Lebioda, który postanowił wykorzystaćwolny czas na wypranie bielizny w zródle bijącym spod skały.Skała ta odznaczała sięintensywnym kolorem marchewki, a woda miała barwę turkusu, co w połączeniu zeszmaragdem świeżej trawy dawało niezwykle miłe dla oka efekty.Nucąc najnowszy przebójzespołu The Krak Singers, pt. Dziś wieczór muszę ci kupić zielone skarpetki , Lebioda prałjedną sztukę bielizny po drugiej.Było mu przyjemnie i lekko na sercu; oglądał przecież dziwy,o jakich dawniej mógł jedynie marzyć, a ponadto cieszył się zaufaniem towarzyszy, którzy,mimo iż byli BARDZO WA%7łNYMI OSOBISTOZCIAMI, darzyli go prawdziwą przyjaznią.Skończywszy piosenkę, zaczynał ją od nowa, pozwalając sobie na zmiany rytmu i tonacji, jakoże od dziecka obdarzony był znakomitym słuchem.Dokonawszy swego dzieła, rozejrzał się dookoła, aby znalezć dogodne miejsce dosuszenia wypranej bielizny.Ku swej radości zauważył między drzewami szereg cieniutkich ilśniących strun, które odcinały się ostro na tle ciemnej gęstwiny liści.Rozwiesił więc na nichwszystkie koszule i zadowolony z siebie, powrócił do obozowiska, aby zająć sięprzygotowaniem wieczerzy.Wiedział bowiem, że koledzy wrócą ze znakomitymi apetytami.Oczywiście przyrządzenie potraw należało do Bartoliniego, Marcin musiał jednak zastawićstół, porąbać drzewo, przynieść wodę na herbatę itd., itd.Wkrótce po zachodzie słońca dał się słyszeć warkot silnika.Po chwili na polankęwtoczył się samochód, z którego wyskoczyli opaleni na brąz członkowie wyprawy.W oboziezapanował gwar.Doktorek uruchomił krótkofalówkę i nawiązał łączność z Grodem Kraka.Okazało się, że poszukiwania zbiegłych Deszczowców nie dały dotychczas rezultatu.Podobno widziano ich, gdy przedzierali się przez %7łabie Uroczysko w kierunku granicy księstwa, ale byłato wiadomość na razie nie sprawdzona.Noc zapadła szybko.Nad koronami drzew ukazała się konstelacja Oriona, na której tleszybowała kometa, opędzając się ogonem od gwiezdnego drobiazgu.Rozpalone przez Lebiodęognisko rzucało czerwone blaski na pnie ogromnych cedrów i ustawione na polanie namioty.W trakcie kolacji Marcin zerwał się od stołu i zawołał:- O jejku, zupełnie zapomniałem o koszulach.I nie tracąc czasu, pobiegł w kierunku zródła, aby przynieść wysuszoną bieliznę.Przybywszy na miejsce, spostrzegł ze zdumieniem, że wszystkie koszule leżą w nieładzie naziemi.Na szczęście nie brakowało ani jednej.Któż jednak mógł je zrzucić, skoro w obozie,oprócz niego, nie było nikogo? Nie mogła to być też sprawka wiatru, gdyż przez cały dzieńpowietrze było zupełnie nieruchome.Poważnie zaniepokojony zebrał koszule i wrócił doobozu, alby zameldować Smokowi o dziwnym wydarzeniu.Wysłuchawszy jego relacji, Smokwybuchnął gromkim śmiechem.- Ależ mój drogi - mówił, bijąc się dłońmi w kolana - to całkiem jasne.Po prostupowiesiłeś je na promykach słońca, przesianego przez liście drzew.Gdy słońce zaszło,koszule musiały spaść na ziemię.Oto cała tajemnica! Na drugi raz patrz, na czym je wieszaszMarcin poczerwieniał ze wstydu i szybko ulotnił się sprzed oczu rozbawionychtowarzyszy, aby złożyć bieliznę w przeznaczonej na ten cel skrzyni.- Daleko mi jeszcze do tego, żeby być DOSKONAAYM PODR�%7łNIKIEM - pomyślałze smutkiem.- %7łe też nie przyszło mi na myśl sprawdzić owe srebrzyste struny.Tak, tak,człowiek przez całe życie się uczy. Rozdział IXW STAREJ KOPALNIGdy Mżawka ocknął się z chwilowego zamroczenia, zadał sobie pytanie:  Jestem czymnie nie ma? Za tym, że jest, przemawiał ból potłuczonego ciała, natomiast za tym, że go niema, absolutna ciemność, otaczająca go niby pokrowiec.Mimo iż wytrzeszczał swe wodnisteoczęta, nie widział nawet palców, którymi dotykał podrapanego oblicza.Przestałem istnieć - pomyślał z lejkiem.- Oto do czego doprowadziła mnie przesadnawierność! Gdybym go nie posłuchał, siedziałbym teraz w wygodnej celi, a dozorca przyniósłbymi wiaderko duszonych dżdżownic z majerankiem.Wspomnienie posiłku wycisnęło z jego oczu kilka gorących łez.Cierpię, więc jestem - przyszło mu nagle na myśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi uĂ„Ä…Ă„Ëťytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu dopasowania treĹ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu personalizowania wyĹ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treĹ›ci marketingowych. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.