[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego twarde, męskieciało przywarło do jej ciała, gdy wziął ją za ręce i mocno przytrzymał,wywołując w niej szalone dreszcze gorącymi pocałunkami.109RLTMogła się bronić i protestować przeciw uwięzieniu, ale uczuciebezradności, lekko zabarwionego paniką podniecenia, a potem zatracenia, poprostu usunęło jej ziemię spod stóp.Parker miała wrażenie, że spada, i nawet nie próbowała się zatrzymać;odpowiedziała na jego atak z takim samym żarem i niezaspokojonązachłannością.Była zaszokowana łomotem własnego serca. Poczekaj wykrztusiła. Daj mi jeszcze minutkę.Mal chciał więcej i wziął więcej.Parker też.Ten pełgający, dymiący żar w chłodnym opakowaniu zafascynował go odpierwszego wejrzenia.Teraz, gdy pojawił się ogień, Mal z radością pozwoliłbysię poparzyć aż do kości.Trzymał jej ręce, żeby powstrzymać własne dłonie przed podróżą po tymcudownym ciele, żeby być pewnym, że nie straci kontroli i nie zedrze tycheleganckich ciuchów.Kiedy poczuł, że zaczyna tracić panowanie nad sobą, uniósł głowę, alenie puścił Parker, nie cofnął się ani o krok. To powinno zademonstrować, że się nie wycofam. Nigdy nie mówiłam. Zawarliśmy umowę. Co nie oznacza, że możesz. Urwała i Mal obserwował, jak sięuspokaja, odzyskuje równowagę.Jezu, podziwiał ją za to. To nie oznacza, że możesz mnie łapać, kiedy ci się podoba, alboobmacywać, gdy tylko najdzie cię chętka.110RLT Nie złapałem cię odparł i wcale cię nie obmacywałem. Zcisnąłlekko jej dłonie, żeby to udowodnić. Chociaż przyszła mi do głowy takamyśl. Tak czy inaczej, nie zamierzam.Czy mógłbyś się trochę odsunąć? Pewnie. Puścił jej ręce i cofnął się trochę. Nie będę tolerowała takiego zachowania.Nie możesz się na mnierzucać, kiedy tylko ci przyjdzie ochota. Może troszkę przesadziłem.Jestem winny. W ciemności jego oczyzalśniły jak u kota polującego na mysz. Ale, skarbie, byłaś tam razem ze mnąi myślę, że potrafisz się do tego przyznać.Parker milczała przez chwilę. No dobrze, w tym możesz mieć rację.Ale fakt, że moje ciało na ciebiezareagowało, nie oznacza.Z czego się śmiejesz? Z ciebie.Naprawdę podoba mi się twój sposób mówienia, zwłaszczagdy jesteś taka dystyngowana. Cholera, jesteś wkurzający. Prawdopodobnie jestem.Chciałem powiedzieć, że coś do ciebie czuję ichciałbym się dowiedzieć, co to.Ale możemy sprowadzić to do reakcji ciała,jeśli tak wolisz. Powinieneś wiedzieć, że traktuję związki poważnie, więc jeśli myślisz,że wskoczę ci do łóżka, ponieważ. Nie zaprosiłem cię do łóżka.Widział, jak oczy Parker nagle pociemniały, i kategorycznie zakazałsobie ponownego przyciśnięcia jej do drzwi. Zamierzasz tu stać i wmawiać mi, że nie chcesz tego, nie takie maszzamiary?111RLT Oczywiście, że chcę cię zaciągnąć do łóżka albo do jakiegoś innegowygodnego miejsca i zamierzam to zrobić.Ale nigdzie się nie śpieszę.Szybkaakcja pozbawia sytuację napięcia, a ja lubię napięcie.Poza tym trudno sięzorientować w uczuciach, kiedy jesteś zajęty tylko bzykaniem.Jego słowa były tak uczciwe i tak cholernie logiczne, że Parkerskapitulowała. To idiotyczna rozmowa. Mnie się wydaje logiczna i cywilizowana.Bardzo w twoim stylu.Chcesz, żebym powiedział, że myślę o tym, aby zedrzeć z ciebie jeden z tychfikuśnych kostiumików i sprawdzić, co masz pod spodem? Położyć na tobieręce? %7łe chcę czuć twoje ciało pod sobą, nad sobą, mnie w tobie i patrzeć ci wtwarz, kiedy się zatracisz? Kiedy ja sprawię, że się zatracisz? Tak właśnie jest,Parker, ale nie zamierzam się śpieszyć. Nie potrzebuję tego.ciebie.tego. Każdy tego potrzebuje.Ty nie potrzebujesz, a raczej nie potrzebowałaśtego ze mną.Doskonale to zrozumiałem.Ale się nie wycofam.Ponieważ toniezbity fakt, że coś do siebie czujemy, przepraszam, nasze ciała reagują nasiebie.I gdybyś nie chciała, żebym cokolwiek zrobił, spławiłabyś mnie nasamym początku.Może nawet sprawiłoby ci to przyjemność. Nie znasz mnie tak dobrze, jak ci się wydaje.Mal potrząsnął głową. Długonoga, ja tylko skrobnąłem po powierzchni i wrócę po więcej.Parker zdała sobie sprawę, że tę kłótnię chociaż nie, właściwie to niebyła kłótnia przegrała. Idę do domu. W takim razie do zobaczenia wkrótce.112RLTOdwróciła się, na wpół oczekując, że Mal znowu się na nią rzuci.Alekiedy otworzyła drzwi, czekał jak staroświecki dżentelmen chociaż onawiedziała, że to tylko poza dopóki nie weszła do środka i nie zamknęła ich zasobą.Przez chwilę stała w miejscu, próbując odzyskać równowagę, którą onzachwiał w posadach.Usłyszała ryk silnika rozdzierający ciszę nocy.To właśnie zrobił.Rozdarł jej ciszę.Wszystko, co powiedział, było prawdą.Co więcej, cholernie dobrze ją rozumiał, co było.przerażające isatysfakcjonujące jednocześnie.Nikt, powiedziała sobie Parker, wchodząc na schody, nikt, kogo nieuważała za rodzinę, nie znał jej tak dobrze.Nie była pewna, jak się czuje z tym, że Malcolm zaszedł tak daleko, iabsolutnie nie miała pewności, czy uda się jej go powstrzymać.A przede wszystkim nie miała bladego pojęcia, co, u diabła, z nim zrobić.113RLTROZDZIAA SI�DMYPomimo że stało się to już tradycją, Parker wolałaby darować sobiefascynującą opowieść śniadaniową.Ale motocykle wydawałycharakterystyczny dzwięk, który Mac słyszała wyraznie, siedząc z Carterem naich nowym patio, kiedy Mal przywiózł Parker do domu.Mac przywlokła się do siłowni, gdy Parker już prawie skończyła trening,a Laurel była w połowie.I przyciągnęła ze sobą Emmę. Poprosiłam panią G.o naleśniki ogłosiła. Najbardziej lubię słuchaćseksownych opowieści śniadaniowych przy naleśnikach. A kto będzie opowiadał? chciała wiedzieć Laurel. Parker. Poczekaj chwilę. Laurel odwróciła się błyskawicznie do przyjaciółki,która pozostawała już nieco zbyt długo w skłonie. Masz coś takiego i nic minie powiedziałaś? To nic takiego.Poza tym przez następnych kilka dni mamy mnóstwopracy. Jeżeli to nic takiego, to gdzie wczoraj zniknęłaś z Malem na prawie trzygodziny? Nie, nie mów nam teraz. Mac tylko się uśmiechnęła i z przesadnąafektacją machnęła dłonią, kiedy Parker się wyprostowała. Musimy miećnaleśniki. Ja nie monitoruję twoich wyjść i powrotów, Mackensie. Och, nie Mackensuj" mi tu. Mac to także zbyła machnięciem ręki irozpoczęła serię ćwiczeń na bicepsy. Carter i ja słyszeliśmy, jak przyjechałMal, a ja widziałam, jak wychodzisz, bo byłam na patio.I dlatego potem114RLTnasłuchiwałam, kiedy wrócisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]