X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musisz go pokonać, nie-ważne jakimi środkami.Znowu się uśmiechnął.- Będę próbował, moja droga.Nie po to prowadziłem ten inte-res przez tyle lat, by teraz Julius miał mnie wywalić pod byle pre-tekstem i wsadzić na moje miejsce jakiegoś swojego fagasa.O tomu chodziło przez całe lata, tylko nie miał nikogo pod ręką, ktomógłby zająć moje stanowisko.Nie, nie jestem zarozumiały, takajest prawda.Możesz uważać mnie za głupca, ale kierowałem lon-dyńską filią od lat i to z niemałym powodzeniem.Zapytała zupełnie otwarcie, jak to czynią kobiety, gdy zagrożo-ne są ich najbardziej żywotne interesy:- Kto to ma być?- James Hastings.Wysłano go z prostą misją do Paryża, pod-czas gdy Andrews w Moskwie ma dokonać rzeczy niemożliwej.- Mój Boże - powiedziała - Hastings.Nigdy go nie lubiłam.Todlatego pojechał do Paryża.Do licha, dlaczego mi o tym wcześniejnie powiedziałeś?- Nie było powodu, aby cię niepokoić.Naprawdę, moja droga,wszystko sprowadza się do jednego: przeoczyliśmy to złoże.Poprostu pech.To właśnie Julius chce wykorzystać przeciwko mnie.Pojawiła się jeszcze dodatkowa okoliczność, która czyni te rosyj-ską kopalnię bardzo niebezpieczną dla nas.Mówiąc krótko: jeśliAndrewsowi się nie powiedzie, moja sytuacja będzie szalenie204 trudna.Jeśli mu się nie powiedzie, a jednocześnie Hastings od-niesie sukces, będę skończony.Wytłumaczyłem ci?- Tak, teraz tak.Wyglądał mizernie.Kiedyś najbardziej pociągała ją w nim �egołagodność i uprzejmość.Była w nim do szaleństwa zakochana.Ale okazał się zbyt delikatny i w tym cały kłopot.Tak bardzo pró-bował ją zadowolić i tak często mu się to nie udawało, że w końcuznienawidziła go.Nagle poczuła niepokój.Rzeczywiście nie ukła-dało mu się.Wstała, zsuwając z ramion biały, przezroczysty ne-gliż.- Arthurze - powiedziała - w takiej chwili powinniśmy trzymaćsię razem.Chodz już spać.Słysząc ten ton, podniósł wzrok.Stała teraz przed nim; jej na-gie ciało przeświecało przez białą tkaninę.Sięgnęła ręką do saty-nowej wstążki na szyi i rozwiązała ją, odsłaniając dekolt.Poczułrumieniec wypełzający mu na kark, ale poza tym nie odczuwałżadnej reakcji, żadnego poruszenia.Nagle uświadomił sobie, żenie czuje do niej ani pożądania, ani żalu.Po tych wszystkich la-tach wreszcie uwolnił się od niej.Uśmiechnął się łagodnie ismutno i potrząsnął głową.- Nic z tego, Christa.Wracaj do łóżka.Ja jeszcze posiedzę.Popatrzyła na niego bez słowa i wolno zaczęła zawiązywaćwstążki negliżu.Jej oczy wypełniły się łzami.- Nigdy już nie będziesz miał szansy powiedzieć mi nie.- Przykro mi, ale nigdy nie mieliśmy żadnych sukcesów natym polu - odparł łagodnie.- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli zo-stawimy wszystko tak, jak jest.Dobranoc, moja droga.Nie patrzył, gdy wychodziła.Nie trzasnęła drzwiami, co gonawet zdziwiło.Płakała.Nie poczuł jednak satysfakcji z faktu, żeteraz role się odmieniły.Nareszcie się od niej uwolnił.Było to dziwne uczucie, jakbynagle zdjęto z niego jakiś ciężar, który przedtem dzwigał, zupełnienie zdając sobie z tego sprawy.Rosjanie chcieli, aby obiecał im rzecz niemożliwą do zrealizo-wania, aby podpisał osobistą gwarancję zobowiązującą DE do205 milionowych wydatków.Podniósł się, ponownie napełnij szkla-neczkę i sączył whisky małymi łykami.Jeśli podpisze, będzieskończony.Jeśli odmówi, rezultat będzie dokładnie taki sam.Więc co ma do stracenia? W odpowiednich okolicznościach zpodpisu można się wycofać.Uśmiechnął się do siebie.Zawszeten sam, szary, ostrożny, kalkulujący wszystko negocjator.Agdzie Arthur Harris decydujący się na ryzykowny krok? Pokona-nie żony po niemal trzydziestu latach małżeństwa okazało sięzupełnie proste i dało mu poczucie wolności.Jej brata, JuliusaHeydermana, także pokona.Poczucie pewności siebie i zdecydo-wania wprowadziło go w euforyczny nastrój.Zrobi wszystko, conależy zrobić, by zatriumfować.***Telefon dzwonił już dłuższą chwilę.Stella Heyderman Yakumisiedziała w miejscu, skąd mogła go z łatwością dosięgnąć, i nasłu-chiwała.Wiedziała, kto dzwoni.Dzisiaj już raz odwiesiła słu-chawkę, słysząc ten głos, a wczoraj dwa razy.To Reece, osobistyszpicel ojca.Przyjechał, aby uporządkować jej sprawy.Wcale gonie potrzebowała.Miała londyńskich prawników, którym za topłacono.Nie miała nic przeciwko zwracaniu się do nich, gdysprawy wymykały się jej spod kontroli.Byli jakby pośrednikamimiędzy nią a resztą rodziny.Jej dawne życie w Południowej Afryce.Zerwała wszelkie więzyz przeszłością, a jednak udało jej się przetrwać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.