X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazało się, \e jest to młoda kobieta.Lot i lądowanie wcale jej nie zaszkodziły.Chłopcy natychmiast odkryli w niej nowy obiekt po\ądliwych obserwacji. Cześć, ludziska  zawołała, odrzucając do tyłu swe złotozielone obfite loki. JestemChlorine, wasza przewodniczka przysłana przez Dobrego Maga Humfreya.Za chwilę zjawisię mój towarzysz, zaraz potem musimy porozmawiać.Zanim zdą\yli zamknąć usta, przyleciała kolejna lalkowata postać.Ona tak\e się odbiła,ale nie miała sukienki, która mogłaby łagodnie opaść.Miała spodnie i okazała się przy-stojnym młodzieńcem. To Nimby  przedstawiła przybysza Chlorine. Jest miły, chocia\ nie mówi.Pomo\emi wam pomóc.Ale najpierw muszę was ostrzec, \e nadciąga potę\na wichura. Zauwa\yliśmy  powiedział Jim, występując krok przed innych.Witam, jestem JimBaldwin a to moja \ona i nasze dzieci, Sean, David i Karen.Jesteśmy z.jak wy to nazywa-cie, Mundanii. Tak nazywamy  zgodziła się z uśmiechem Chlorine.Popatrzyła na Sheilę. Dziękuję,\e doprowadziłaś zagubionych ludzi a\ tutaj.Jestem pewna, \e pragniesz ju\ wrócić naWyspę Centaurów. Owszem, zanim wiatr przybierze na sile  przytaknęła centaurzyca.Następnie zwróciłasię do rodziny:  śyczę wam wszystkiego najlepszego.Przyjemnie było spotkać się z wami.Je\eli spotkacie siostrę Carletona Chenę, jej tak\e przeka\cie najlepsze \yczenia. Z pewnością tak zrobimy  zapewnił Jim. Dziękujemy tobie i Carletonowi za pomoc. Bardzo proszę. Odwróciła się i kłusem ruszyła z powrotem przez pla\ę.Chłopcyodprowadzali ją wzrokiem, a\ zniknęła z pola widzenia, i zaraz potem wrócili spojrzeniem doChlorine, która była przyzwoicie odziana, ale równocześnie tak piękna w ka\dym tego słowaznaczeniu, \e w równym stopniu jak naga centaurzyca potrafiła zawrócić w głowach.Chlorine zwróciła się do Jima. Nie chciałabym być nieuprzejma, ale muszę niestety zachęcić do pośpiechu.Tu niejesteście bezpieczni.śona Dobrego Maga była w tej kwestii stanowcza.Sama pochodziz Mundanii, więc wie, jak trudny musi być dla was pobyt w Xanth.Zdaje się, \e macieporuszający się dom.Dzieci się roześmiały. Wóz kempingowy  powiedziała Mary. Ale właściwie tak, to dom, który się porusza. Mo\ecie go wprawić w ruch? Mamy niewiele czasu na ucieczkę przed nasilającym się sztormem.Moim zadaniem jest bezpiecznie zaprowadzić was tam, gdzie sobie \yczycie, aletu ju\ nie jesteście bezpieczni. Mo\emy nim pojechać  zapewnił Jim. Dla ciebie i Nimby ego tak\e znajdzie sięmiejsce. Ciekawiło go to imię, ale teraz nie było czasu o to pytać. Ale wkrótce będziemypotrzebowali paliwa, bo inaczej utkniemy. Paliwa?  zapytała Chlorine, nie rozumiejąc, o co chodzi. Paliwa.Benzyny.To coś, co pije nasz dom. Och. Chlorine odwróciła się w stronę swojego towarzysza.Nimby, wiesz mo\e, gdzieznajdziemy to paliwo dla nich?  Nimby skinął potakująco. W takim razie poka\ namdrogę, poniewa\ nie mo\emy dłu\ej tu zostać. Wsiadajcie  zaprosił Jim. Je\eli Nimby zna drogę, mo\e siąść obok mniei wskazywać kierunek.Wsiedli więc do auta, a milczący towarzysz Chlorine zajął miejsce pasa\era z przodu.Ona sama zajęła miejsce z tyłu wraz z resztą rodziny, co, jak doskonale wiedział, poruszyłochłopców.Zwykle nie zabierał autostopowiczów, ale w Xanth nale\ało postępować zgodniez tutejszymi zwyczajami, a Chlorine bez wątpienia miała rację co do zagro\enia burzą;najwyrazniej huragan Gladys nasilał się, albo zawracał, aby ich znowu złapać.Ostatniąrzeczą, jakiej sobie \yczył, było uwięzienie w samochodzie przez szalejący huragan.Włączył silnik.Chlorine krzyknęła zaskoczona, ale Nimby zachował się zupełniespokojnie.Wskazał drogę, którą Jim i tak zamierzał pojechać.Wyglądała na solidną szosę.Jeśli będzie mógł rozwinąć sporą prędkość, zapewne ucieknie przed burzą i znajdzie paliwo.Przy wjezdzie na drogę stało okropne stworzenie. Nic nie mówcie, pozwólcie zgadnąć  powiedział Jim. Troll.Nimby się uśmiechnął.Najwyrazniej rozumiał, co się do niego mówi, jedynie sam niepotrafił mówić.Dziwak, ale dość przyjaznie usposobiony.Zatrzymał samochód tu\ przed trollem.Zresztą stał tu znak z napisem: STOP.P�ATROL.Niestety nie dostrzegł \adnej informacji na temat wysokości opłaty.Có\, zaczął od małych sum. Oto dwa centy  powiedział, wręczając trollowi dwie małe monety.Stwór uśmiechnąłsię  okropny widok  wziął dwa centy i machnął na niego.Mo\e właśnie o tyle chodziło.Jim wjechał na drogę i przyspieszył.Powoli zaczynał sięczuć jak w domu.Dostrzegł znak drogowy.Strzałka w górę  pomyślał więc, \e jest na drodzejednokierunkowej.Zdziwił się więc, kiedy zobaczył, \e droga zaczyna się piąć w górę a\ nasam szczyt.Wszystko tu wydawało się bardzo dosłowne.Niestety na tej wysokości nara\enibyli na silniejsze podmuchy wiatru. Długo będziemy jechać na szczyt?  zapytał Jim.Nimby pokręcił przecząco głową, ale nic ponad to.Rzeczywiście dziwak.Jim tymczasem usłyszał rozmowę dzieci, które wypytywały Chlorine  dziwne imię o ró\ne rzeczy, a ona starała się odpowiadać wedle swej najlepszej wiedzy.To było nawetinteresujące. Tak, cukierki naprawdę rosną w Xanth i ciasteczka tak\e, wszelkiego rodzaju wyjaśniła Chlorine. Czy w Mundanii jedzenie rośnie na drzewach? Jasne, w pewnym sensie  przytaknął David. Owoce rosną na drzewach, a warzywaw ogrodach, ziarno zaś na polach.Ale cukierki i ciastka muszą być produkowane.I kupowane.Po to właśnie jest pensja. Pensja? Macie jakieś pojęcie o pieniądzach w Xanth?  zapytała Mary. Oczywiście.To zielone byle co, którego przyzwoite istoty nie tykają.Wszyscy się roześmiali. Właśnie tego u\ywamy  odparł Sean.Potę\ny podmuch wiatru uderzył w samochód. Och, to mi o czymś przypomina  odezwała się Chlorine. Muszę wam opowiedziećo czyhającym na was wielkim niebezpieczeństwie.Dobry Mag kazał mi się upewnić, \e zro-zumiecie, o co chodzi.A chodzi o to, \e w Tarczy pojawił się słaby punkt. W jakiej tarczy?  zapytała Karen. W Tarczy, która ochrania Xanth.Nie pozwala Mundańczykom przedostawać się do nas.Bez obrazy Coś poszło nie tak i mundańska burza przeszła na naszą stronę, a wy wraz z nią.Huragan zmierza ku centrum Xanth, a to oznacza, \e wymiecie sporo magicznego pyłu i. Magiczny pył?  zapytał Sean. To pył, który zgromadził się w centrum Xanth, przynosząc magię  wyjaśniła. Bezniego nie będzie czarów, a to byłoby okropne.Ale tam, gdzie warstwa pyłu jest zbyt gruba,magia jest za silna, no i w efekcie mamy tam prawdziwe szaleństwo.Je\eli Wesoły Wicherek rozrzuci pył po całym Xanth. Rany!  zawołał Sean. Wszyscy oszaleją. No, nie do końca.Ale ró\ne sprawy zaczną się dziwnie toczyć.W ka\dym razie niemusicie się o to niepokoić.Mam nadzieję, \e pomogę wam przedostać się przez Xanth i uciecprzed niebezpieczeństwem, zanim huragan stanie się naprawdę grozny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.