[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy znali historię - zamordowanyniedoszły informator, zabójca, ranni policjanci i ciężko ranny lekarz -ubarwioną dramatycznymi zdjęciami doktor Leslie Adams.Materiałpokazywano we wszystkich programach informacyjnych na wszystkichkanałach przez trzydzieści sześć godzin.Do każdej ze stacji telewizyjnych zadzwoniła rekordowa liczba osób.Wymknąwszy się reporterom, Leslie pobiegła na blok operacyjny,do pokoju pielęgniarek.Blok operacyjny Szpitala Ogólnego San Francisco był bardzo ruchliwymi miejscem.Operowano tu pacjentów dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.W tym momencie Mark był jednym z czterech przypadków.- Jak on się czuje? - zapytała Leslie przełożoną pielęgniarek, Gwen.Mimo pozostałych operacji, wszyscy najbardziej niepokoili się o Marka.Był w najgorszym stanie.- Na razie jako tako.Dopiero zaczęli - rzekła Gwen.Potem, patrząc na Leslie, zdjęła z wieszaka biały fartuch.- Proszę.Nie wiem, czyjjest.Wisi tu od trzech tygodni.Do kogokolwiek należy, ty potrzebujeszgo bardziej.1138 - Zmienność uczuć- Dzięki, Gwen.- Opróżniliśmy jedną poczekalnię dla ciebie, jego przyjaciół i rodziny.To poczekalnia B.- Dzięki.- Leslie wciągnęła powietrze.- Chyba zadzwonię do kilku osób.Było piętnaście po dziesiątej.Leslie postanowiła, że zawiadomi Janet po przedstawieniu.Najpierw zadzwoniła do biura numerów, żebydowiedzieć się o numer telefonu do rodziców Kathleen.- Tak, doktor Adams.Oczywiście, że panią pamiętam - powiedziała Virginia Jenkins.- Tak dobrze się pani mną opiekowała.- Jak się pani czuje, pani Jenkins?- Dobrze.Bardzo dobrze.Ustąpiła nawet dusznica.Powiedziano mi,że w końcu odblokowała się część zwężonej tętnicy, która powodowałaból.Zatem czuję się nawet lepiej.- Cieszę się.Czy zastałam Kathleen?- Nie, moja droga.Kathleen mieszka w mieście.Z Markiem Taylorem.Podać pani ich numer?- Tak, proszę.- Mieszka w mieście, z Markiem.Virginia Jenkinspowiedziała to spokojnie.Kto by nie był spokojny? Leslie nie znała domowego numeru telefonu Marka.Mogłaby znów zadzwonić do biuranumerów, ale Virginia Jenkins podała numer z pamięci.- Dziękuję - powiedziała Leslie.- Cześć, kochanie - Kathleen odebrała po drugim dzwonku.Markzawsze dzwonił o tej porze, jeśli tylko mógł.Czasami dzwonił tylko poto, żeby powiedzieć, że nie może rozmawiać.- Kathleen, tu Leslie Adams.- Och, Leslie.Marka nie ma.- Wiem, Kathleen.Mark miał wypadek.- Głos Leslie się załamał.Po policzkach popłynęły jej gorące łzy.- Leslie!- Mark jest na sali operacyjnej.Został ranny.- Ranny?- Postrzelony.- Postrzelony! Nie.Nie! To niemożliwe.Jak on się czuje.Czy.- Operują go.Postrzelono go w klatkę piersiową.Przed operacjąbył przytomny.Niesparaliżowany - powiedziała Leslie.Podała Kahtleenwszystkie pozytywne informacje, które przyszły jej do głowy.Nie mówiła o krwi.Nie powiedziała, że jeśli Mark straci jeszcze jedną kroplękrwi, może umrzeć.- Przyjedz na chirurgię, poczekalnia B, dobrze? I weztaksówkę.Będzie bezpieczniej.114- Tak.Dobrze.Leslie, jesteś z nim? Będziesz?- Jestem tutaj.Bardzo blisko.Na bloku operacyjnym.Dwie godziny pózniej Mark wciąż leżał na sali operacyjnej, wciążżył.Janet, Leslie i Kathleen siedziały w poczekalni B.Reporterzy znalezli je bez trudu.Już zainteresowali się niebieskooką bohaterką, któranie chciała z nimi rozmawiać.Potem ktoś rozpoznał Janet, gwiazdę Joanny, najpopularniejszej sztuki teatralnej w San Francisco, i zainteresowanie reporterów jeszcze wzrosło.Nikt nie rozpoznał Kathleen, ani nawet nie zapytał jej o nazwisko.To było szczęście.Leslie musiała się przebijać przez tłum reporterów, żeby iść na blokoperacyjny i sprawdzić, jak się czuje Mark.Za każdym razem była totrudna przeprawa.Wszystkie trzy kobiety czuły się jak w pułapce.Siedziały, w milczeniu, na trzech kanapach, ustawionych pod kątem prostym do siebie, podjasnożółtymi ścianami.Z powodu natrętnych reporterów wiadomości o stanie Marka zaczęła przekazywać Gwen, żeby Leslie nie musiała wychodzić z poczekalni.Ale Leslie wciąż nie mogła sobie znalezć miejsca.A jeśli coś się stanie,a Gwen nie będzie mogła wyjść? Przecież coś się stało.- Nie krwawił już - powiedziała.-1 zaszyli tętnicę.Musieli usunąćdolny prawy płat płuca.Kathleen i Janet krzyknęły chórem.- To nic groznego - zapewniły Leslie i Gwen.- Dlaczego jeszcze go operują? - zapytała Janet.- Bo ma w ciele mnóstwo odłamków kości.Lekarze wyciągają jepo kolei.I ponieważ rana została zainfekowana.Chcą ją dobrze oczyścić.%7łeby go ponownie nie otwierać.Po prostu są bardzo ostrożni.Jegoparametry życiowe są w porządku.- A hematokryt, Gwen? - zapytała z ociąganiem Leslie.- Jedenaście.O mój Boże, pomyślała Leslie.- Co to znaczy? - zapytała Kathleen, wyczuwając, że Leslie się denerwuje, choć próbuje to ukryć.- Mało - przyznała Leslie.Nie dodała, że Mark nie może już więcejkrwawić.Ani trochę.Gdybym tylko szybciej dostała się do tętnicy, pomyślała, nieprzytomna z bólu.Gdybym tylko.- Reporterzy dokuczają, co? Nie mogąc dotrzeć do ciebie, wypytują nawet mnie - powiedziała Gwen podczas swojej trzeciej wizyty115w poczekalni B.- Próbowałam ich wyrzucić, ale domyślają się, że niemam tu żadnej władzy.Poza tym wyczuwam odrobinę szowinizmu, drogie panie.- Tego się obawiam - powiedziała Leslie.- Potrzebny nam ważnylekarz.- Albo ktoś, kto za takiego się uważa, pomyślała.- Gwen, z tegotelefonu nie ma wyjścia na zewnątrz?- Nie.- Ale tutaj można zadzwonić?- Operator może połączyć.- Wezwiesz pagerem doktora Hala Rollinsa? I poprosisz, żeby go tuprzełączono?- Jasne.Mam zaznaczyć, że to pilne?- Nie trzeba.Hal szybko się odzywa.To jeden z jego mocnych punktów.Czekając, Leslie przypomniała sobie, jak patrzył na nią Hal, gdywyszła z urazówki.Co to była za mina? Z pewnością nigdy dotąd jej niewidziała.Telefon w poczekalni zadzwonił po trzech minutach.- Cześć, szefowo - powiedział Hal.- Jak tam, Hal?- Dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]