[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Morderczeinstynkty.Lokatorzy we włosach.Umył je, lecz bestie się niewyprowadziły.Chyba się nawet ożywiły, bo maluch drapał się co paręsekund.Uwaga na przyszłość: nie spać w odległości pchlego skoku oddzieciaka.Na skraju Torleya mijaliśmy budynek, na którego widok stanęłamjak wryta ze ściśniętą krtanią.Zginęło tu dziesięciu szamanów, którzyw duchowym świecie weszli mi na barana, żeby dopaść Eskaalima.Ich umysły rozsypały się jak motek wełny.Najbardziej przygnębiłamnie śmierć Vayu.Była silną, dobrą kobietą.Zginęła przez mojąnaiwność, w dodatku nadaremnie.Teraz szukałam innych szamanów z Trójki.Co się z nimi stanie,kiedy ich odnajdę? Z czarnych dziur w mojej pamięci dobiegały echaszyderczego śmiechu.Wysiłkiem woli ruszyłam w dalszą drogę, opuszczając swój teren.* * *Wieczorem musieliśmy już znosić niemiłą woń Muenoville.Ozdobą ścian były tu różnobarwne proporce i makaty.Mieszały się zesobą zapachy warzonego jadła: gulaszu, pierogów, szawarmy, fasoli imiksu korzennego.Zewsząd dolatywała muzyka z pirackich zestawówsatelitarnych.Latynoskie rytmy konkurowały ze zwykłą trójkowąpulpą i przedpotopowym rapem.W muzyce gniew był raczej nieobecny.Ludzie potrzebowali tujakiegoś balsamu, panaceum na troski codziennego życia.Automatycznie obrałam najkrótszą drogę do Pasa, czyli na przełajprzez Villas Rosa, slumsy w slumsach.Poznałam tu kiedyśdziewczynkę lat około jedenastu, bez rąk, bez imienia.Właśnie tenbrak imienia wstrząsnął mną najbardziej.Pomogła mi i co ją spotkałow zamian za fatygę? Porwał ją dziennikarski interrogator.A że życiejest czasem pierońsko pokręcone, została adoptowana przezwielmożów z Vivy, a ściślej przez samego króla Bana.Znalazł sobiesposób na poprawę wizerunku.Może choć jeden jedyny raz ktoś, zkim się zetknęłam, dobrze na tym wyszedł.Często o niej myślałam.Ibis na moją prośbę szukał informacji na jej temat, ale figę znalazł.W sumie udało mu się tylko dowiedzieć, że dziewczynka żyje, ma siędobrze i reklamuje jakąś nową klinikę protetyczną.Kiedy ją spotkałam, żywiła się odpadkami wyrzucanymi przezMuenów, mieszkała pod schodami i dzień w dzień znosiła seksualnezaczepki.Nazwałam ją Bras.O zmierzchu Gurek zbliżył się do mnie.I nie dziwota, bo jeśli Diszasługiwał na miano czarnego serca Trójki, to Villas Rosa była jejściekiem. Zwiedziłeś to miejsce? zapytałam.W blasku neonów jego szeroko otwarte oczy wyrażały czujność.Wmiarę jak zapadał mrok, ulice się wyludniały.Czas na psioszczury,pomyślałam. Nie.Tylko Torley i Shadoville.Raz Larry wysłał mnie z pocztąpod granicę.Poczta w języku potocznym oznacza wiadomość, której dlabezpieczeństwa nie wysyła się z komu.Dostarcza się ją osobiścieodbiorcy. A dokładnie dokąd? spytałam podejrzliwie. Pod same nieużytki.Blisko Fishertown.Gwałtownie przystanęłam.Tam przecież Teece rozkręcił swójinteres. Komu niosłeś wiadomość? Nie pamiętam odparł z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.Ale strasznie tam jedzie.Zdusiłam w sobie histerię jak niedopałek papierosa. No przytaknęłam swobodnym tonem. Po wojnie spopielilitam ciała.Przepędzili cały rybi fetor.Zastąpiony fetorem spalonych zwłok.Szliśmy dalej, ale wciąż byłam zaniepokojona.Komu naprawdęmogłam ufać? Moje myśli znowu pobiegły do Daaca.Jego rewirznajdował się nieco ponad dwadzieścia kilometrów na wschód.Lekkosię pociłam, mając na wyciągnięcie ręki pana Hormona Byczka.Zupełnie jakby nie dość mi było nocnych odgłosów Villa Rosy.Gdy muzyka cichła, słyszało się płacz dzieci i wrzaski kobiet.Muenowie parają się voodoo i składaniem ofiar.Ilekroć o tymmyślałam, coś mnie ściskało w brzuchu.No i jeszcze te pieśni; ichrytm budził lęk, tamował oddech w piersi.Przeszliśmy przez plac, gdzie schodzą się na kształt gwiazdy długiesegmentowce.Martwe, samotne drzewo wystawiało poszarpanypaluch przez dziurę w plastikowym zadaszeniu.Znałam to miejsce.Rozprawiłam się tu z bydlakami, którym sięubzdurało, że gwałt na bezrękim dziecku to fajna zabawa.Wtem zrozumiałam swój błąd.Nie powinnam tu była przychodzić,ale cóż, stało się.Kolana się pode mną ugięły, a neony zamrugały miprzed oczami czarnymi i szarymi kropkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]