[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatem wszystko, co trzebazrobić, to dopaść pana Milligana!Rzuciła Rileyowi triumfujące spojrzenie.Riley utkwiłw niej niechętny wzrok i zaproponował, by wracali, bopowinien być w restauracji przed wieczornymnapływem gości.- Nie wiesz przypadkiem, gdzie znajdziemy Aleca?- spytał siostrę.-.Nie przejmuj się nim - odparła Mary Beth.- Zabiorę go, gdy będziemy jechać do domu.Jednodziecko więcej nie zrobi różnicy.- Robin nie będzie zachwycona - mruknął Riley,gdy wychodzili z domu.- Ale nie mam zamiaru kłócićsię z Mary Beth o opiekę nad tym szczeniakiem.- Mówiłam ci, że Bowers i Milligan będą ważni- powiedziała z satysfakcją Debora, gdy tylko wyjechaliz farmy.Riley mruknął coś pod nosem z niedowierzaniem.- Zobaczymy, jacy są ważni.Nic nie możesz z tymzrobić przed poniedziałkiem.9ZARCZYNY NA NIBY- To co? Och!- No właśnie, wciąż zostaje nam na jutro problempastora Adamsa.- Nie chciałabym kłamać człowiekowi w sutannie,Riley.- Wystarczy, że się będziesz uśmiechać i mówić osprawach ogólnych.- A kłamać będziesz ty? Zdejmujesz mi kamień zserca.Rzucił jej uważne spojrzenie.- Jak na kogoś, kto w ogóle nie chce iść dokościoła, masz bardzo wrażliwe sumienie - mruknął.-Chyba powinniśmy mu powiedzieć, że mamy zamiarpobrać się wiosną.- Dobrze - zgodziła się Debora.- Nie powiemy mutylko, którą.- Chyba Ida nie zacznie wydawać pieniędzy natych-miast, skoro ślub ma być dopiero za parę miesięcy.- Najwyrazniej nie miałeś do czynienia ze zbytwieloma ślubami.- A ty tak? Opowiedz mi, Debbie, kochanie!- Przypomnij sobie te wszystkie dziewczyny, któremają być druhnami na moim ślubie - powiedziałaDebora oschle.- Połowa z nich to już mężatki.Każdąz nich odprowadzałam do ołtarza.I pomagałam przezwszystkie miesiące organizowania, planowania iUstalania budżetu.- Proszę, nie mów o budżecie.Samo to słowosprawia, że zaczyna boleć mnie brzuch.- Mnie też - przytaknęła Debora ponuro.- Jednej znich zajęło to cały rok, a ślub wcale nie był takokazały, jak chciałaby ciotka Ida.W gruncie rzeczyprzychodzi mi na myśl tylko jedna rzecz gorsza odplanowania mojego ślubu przez ciotkę Idę - mianowicieplanowanie przez nią własnego ślubu.%7łartowała, więc zaskoczyło ją, że Riley potrak-ZARCZYNY NA NIBY 95tował te słowa poważnie i zamyślił się na dłuższąchwilę.- Chyba jednak do tego nie dojdzie - powiedziałw końcu.- Ostatecznie śliski wąż dostaje ws2ystko,co chce, bez podejmowania jakichkolwiek zobowiązań.Myślę, że tego nie zmieni - chyba że będzie musiał.Debora zaniemówiła.Dojeżdżali już do Lassiter House, gdy Riley znowusię odezwał:- Popraw mnie, jeśli nie mam racji, ale odnoszęwrażenie, że nie zależy ci na wielkim ślubie takbardzo, jak początkowo myślałem.Debora wciąż miała przed oczami wizję osiem-dziesięcioletniej panny młodej w białej satynowej suknii w welonie - była gotowa się założyć, że Ida maprawo do welonu.Z drugiej jednak strony ciotkaokazywała się być osobą pełną niespodzianek.- Właściwie nie - powiedziała.- Moim ideałemjest krótka ceremonia o dziewiątej rano, potemśniadanie z szampanem i odjazd młodej pary nadługi, leniwy miodowy miesiąc w jakimś romantycznymmiejscu, nie na tyle daleko, żeby podróż stawała sięproblemem, gdzieś, gdzie nie ma nic do roboty pozależeniem w słońcu i bliższym poznawaniem się.Riley zachichotał.- Zawsze możesz rozstawić namiot nad jezioremParadise.- Powiedziałam romantycznym", nie pamiętasz?Ale może poproszę Prestona, żeby zarezerwował miapartament dla nowożeńców w swoim nowym hotelu.- To świetny pomysł, jeśli nie zamierzasz wychodzićza mąż w ciągu najbliższych dwudziestu lat.Podjechał na sam szczyt wzgórza.Debora byławdzięczna, że nie musi wspinać się po schodach, i gdysamochód stanął przed drzwiami Lassiter House,podziękowała szczerze Rileyowi i wysiadła.96 ZARCZYNY NA NIBY- Poczekaj! - zawołał i obszedł samochód.- Co jeszcze? Powiedziałam dziękuję".- Ale nie dość czule - zamruczał.- W każdym razienie dość, jeśli Ida nas obserwuje.Pamiętaj, że ten domma milion okien.Obecność publiczności nigdy mu nie przeszkadza,pomyślała Debora nieco nieprzytomnie, podczas gdyRiley całował ją żarliwie.To śmieszne, że choć zawszetrzymał ręce w bezpiecznych i przyzwoitych miejscach,czuła, jak działają na jej zmysły.No, przedtem był tenlekki, ciepły dotyk jej piersi, ale to się nie liczyło; tobyło tylko muśnięcie dłoni o bluzkę, przerwanegwałtownie przez balon z wodą.Dobrze, że nam przerwano, pomyślała.Chyba zabardzo spodobała jej się ta gra.A jeśli chodzi owczorajszy komentarz, że ten, kto nauczył ją całować,powinien otworzyć szkołę.No cóż, Riley też mógłbydawać lekcje.Ciekawa jestem, przemknęło jej przez głowę, gdzieon się tego nauczył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]