[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.- Rzucam się naprzód, nie przejmując się jego na wpół nagą postacią, iłapię za klamkę.- Puść.- Ciągnę za klamkę, choć to bezcelowe.- Jesse, otwórz techolerne drzwi!- Licz się&Odwal się! - warczę, szarpiąc za klamkę jak jakaś pomylona, rozstrojonahormonalnie ciężarna.- Avo- - Przytrzymuje drzwi, które bezskutecznie próbuje otworzyć.Nigdy niewygram, ale nie poddam sięWykluczone.Nagle oboje zastygamy nieruchomo, bo czyjś głos przerywa naszą sprzeczkę inie należy on do żadnego z nas.Jeśli wcześniej byłam lekko wytrącona z równowagi,to właśnie wpadam w totalną psychozę.Jesse nie będzie musiał otwierać drzwi, boza chwilę zacznę latać po apartamencie jak diabeł tasmański i po prostu je wyważęPodnoszę na mego wzrok, zaciskając zęby.Jesse zwiesza ramiona.Co ona tu robi, do diabła?Korzystam z jego chwilowej dekoncentracja, otwieram szarpnięciem drzwi, bystanąć twarz, w twarz z Coral.- - Co ty tu robisz, do diabła? - syczę, mierząc jąspojrzeniem pełnym pogardy.Związała dziś włosy, ale krótkie czarne włosy ledwoudało jej sie zebrać w mysi ogonek.To wredna mysi, ale czuję, że jest to dopiero jedna z wielu.I może sie nie skończyć na myślach.Cord zupełnie nie zwraca na mnie uwagi i patrzy prosto na mojego na wpółnagiego boga.Dlaczego, u diabła, nie założył dżinsów ani koszulki?- Muszę z tobą porozmawiać.- W jej głosie słychać determinacje.- W czteryoczy dodaje, rzucając mi impertynenckie spojrzenie.Odwaga na nic jej się nie zda.Prędzej padnę trupem, niż zostawi, ich samych.Masz większe szanse na herbatkę z Królową warczę.Z każdą sekund, ogarnia mnie coraz większa furia, nad którą nie jestem w staniezapanować.- Czego chcesz? - Jesse kładzie mi dłoń w dole pleców.To niemaprośba, żebym się uspokoiła.Nic z tego.Im dłużej patrz, na tę bezczelną wywłokętym większa złość mnie ogarnia,o ile to w ogolę możliwe.Czuj, się jak szybkowar, który zaraz eksploduje.-Zadałam ci pytanie.- Avo.- Uspokajający głos Jessego rozwściecz mnie jeszcze bardziej.- Uspokójsię, skarbie.- Przesuwa dłoń na mój brzuch.Martwi się o moje ciśnienie, strachliwydureń.Moje ciśnienie powinno być ostatnim z jego zmartwień.Rozlew krwi - tego się powinien obawiać.- Jestem spokojna - mówię, choć to nieprawda - Drugi raz nie zapytam.-Odpycham rękę Jessego, ale nie uchodzi mi to na sucho.Odciąga mnie do tyłu, zasiebie, a potem wyciąga ramię w bok w niemym ostrzeżeniu.Nie powstrzyma mnie,ale odzywa się, zanim zdołam się przez nie przedrzeć.- Coral, już ci mówiłem.Nic z tego nie będzie.- W jego głosie pobrzmiewazłość, ale po przedstawieniu, jakie dałam, nie jestem pewna, czy jest bardziej zły namnij czy na Coral.- Odpieprz się i znajdz sobie kogoś innego do prześladowania.W myślach zagrzewam go do walki, choć jestem pewna, że dostanę za swoje,gdy Coral ustąpi i sobie pójdzie Muszę wyglądać idiotycznie w koszuli Jessego, zrozczochraną szopą czekoladowych fal na głowie, resztkami wczorajszego makijażuna twarzy, gdy próbuję ominąć mojego prawił nagiego męża.Coral wodzi wzrokiem od Jessego do mnie, aż w końcu jej zadowolonespojrzenie ląduje na moim bogu Nie podoba mi się wyraz jej twarzy.Jest śmiały ijestem pewni, że takie będą jej następne słowa.Nigdzie się stąd nie ruszy, dopókinie powie tego, co przyszła powiedzieć, a ja jestem irytująco ciekawa, co to takiego.- Jak sobie chcesz.- Wzrusza nonszalancko ramionami i wyciąga w stronęJessego kartkę papieru.- Co to, kurwa, ma być? - warczy ze złością Jesse.Sam zobacz.- Macha kartką, żeby Jesse wziął ją od niej.Mimowolnie wyciągam szyję, żeby zobaczyć, co na mej jest, ale Jesse znówodpycha mnie do tyłu.Wyrywa jej kartkę z ręki i wbija w nią wzrok.Na twarzyCoral pojawia się najbardziej przebiegły uśmieszek, jaki kiedykolwiek widziałam.Na co ona liczy? Plecy Jessego robią się sztywne jak deska, napięte mięśnieświadczą o jego zdenerwowaniuChcę wiedzieć, co trzyma, i chcę wiedzieć, skąd ten uśmiech na twarzy Coral, zaktóry miałaby ochotę ją spoliczkować, ale jednocześnie wolałabym nie wiedzieć.- Co to jest? - wyrywa mi się pytanie, którego wcale nie chciałam zadać.AleJesse nie odpowiada.Robi to za niego Coral.- To zdjęcie USG mojego dziecka.Wiem, że zataczam się do tyłu, i wiem, że Jesse odwrócił się, żeby mniepodtrzymać, ale świat rozmazuje mi się w oczach.Jasny gwint.- Jego zmartwiony głos brzmi jak przytłumiony szum i wiem, że todlatego, że cała krew odpłynęła mi z głowy.Kręci mi się w głowie.Cholera, Avo.-Porywa mnie na ręce i ułamek sekundy pózniej siedzę na kanapiez głową między nogami.- Oddychaj, skarbie.Po prostu oddychaj.- Kładzie mi rękęna głowie i masuje ją kolistymi, nerwowymi ruchami.- Co to, kurwa, za gierki?! -krzyczy w stronę Coral.- Pieprzona kretynko! Nie spałem z tobą od wielu miesięcy!- Od czterech miesięcy, a ja jestem właśnie w czwartym miesiącu - odpowiadaszybko z dumą.- Sam oblicz.Wiem, że ma teraz tę chytrą minę, ale nie mogę na nią spojrzeć, bo będę chciałaod razu się na nią rzucić.Muszę zapanować nad oddechem, bo wciąż szumi mi wuszach i robi mi się czarno przed oczami.Padnę jak długa, jeślispróbuję wstać.- To niemożliwe - rzuca niespokojnie Jesse, ale w jego głosie słychaćniepewność.- Kurwa!To koniec.To dziecko urodzi się przed blizniętami, a Jesse tak rozpaczliwiepragnie dziecka, że rzuci się na pierwsze, jakie wpadnie mu w ręce.Zostawi mnie.Zostanę sami, bez żadnej pomocy, z jego rozwrzeszczanymi niemowlakami.Mojedzieci nie będą miały ojca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]