[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla pracowników nadzorubyłyśmytylko obowiązkiem.Czas spędzony znami przeliczali na pensje, a takie nadprogramoweprzypadki -nanadgodziny. Ale papierkowa robota (powiedział ktoś zestraży) była "prawdziwym utrapieniem".Kiedy pewnego wieczorurozmawiałam przeztelefonz rodzicami, jakaś kobietaupadła na podłogę tuż przedemną, w konwulsyjnych drgawkach epilepsji.Po jej szyi,z rany na twarzy, karminowymi strużkami spływała gęstakrew.A ja zwyczajnie postąpiłam krok do przodui jakbynigdy nic kontynuowałamkonwersację.Miałam szczerąochotę porządnie kopnąć ją za to, że ośmiela się przeszkadzać mi wrozmowie.Co ta kobieta sobie myśli?Czy niemogłaby w mojej obecności powstrzymać się od urządzaniacyrku?Niech lepiej nadsobą panuje, bo jeszcze przezniąwszystkie nas zapędzą do celi i jużdo rana nie wypuszczą!O nie, dziękuję za coś takiego!W tych nieludzkich warunkach straciłam dar empatiii cierpiący dookoła blizniprzestali we mnie budzić współczucie.Widokbroczącej krwi, napadów padaczkii obłędu,podpalenia, samookaleczeń irozprutych brzuchówzatracił swoją drastycznośći stał sięniewygodny, co najwyżej375. irytujący.Tak, moi drodzy, wygląda życie w prawdziwymwięzieniu.Niktnie może liczyć na to, że miejsce takie jakDurham opuści zdrowy i cały.List do rodziców, 14pazdziernika 1998Najdrożsi Mamo i Tato!Mam dla was nowiny: dzisiaj ranorozpoczął się dlamnie okresdwutygodniowego odosobnienia - przez całeczternaście dni będę spędzać w mojejceli dwadzieściatrzy godziny na dobę.Nie bądzcie zdziwieni, że do wasnie dzwonię!Przedwczoraj rano dziewczynaz trzeciegopiętra podpaliła materac na łóżku, a potemmocnopopchnęła strażniczkę.Ukarano ją trzemadniami samotnej odsiadki.Zastanawiacie się pewnie, co złego zrobiłam, by zasłużyć na taką surową karę (.) coś znaczniegorszego od napaści na strażnika ipodpalenia, ot, miałam pecha.(.) Nie przejęłam się tym specjalnie, na niczym mi już nie zależy, po prostu wszystkomi jedno.SandraMusiałam zmierzyć się zkolejnym wyzwaniem - surowym odosobnieniem.A moja zbrodnia?WHolloway, podczas zawodów triatlonowychw ramach festynu na celedobroczynne,doznałamdrobnej kontuzji: uszkodziłamsobie nieznacznie jeden z korzonkównerwowych wybiegających z kręgosłupa.Już po przybyciu do Durhamw okolicach urazu rozwinął sięstan zapalny.Ponieważprzeszywający ból nasilał sięprzy każdym ruchu, odruchowo oszczędzałamkręgosłup i prawie przez rok kulałam.Nasz doktor orzekł, że moja praca"na skrzydle" -zatrudniono mnie przyremonciepomieszczeń,które376przemalowywałam z cukierkowego różowego na bladązieleń mięty- musiaładoprowadzić do zaostrzenia objawów.Jako kurację zaordynował "bezwzględny odpoczynek w celi".Tak rozpoczęłam dwa tygodnie "odosobnienia", co w praktyce oznaczało, że przeznastępnychkilkanaście dni i nocy z mojejpojedynczej celi będę wychodzić tylkonagodzinę w ciągu doby.Listdo rodziców,brakdatyNajdrożsi Mamo i Tato!Siedząc tak, odcięta od świata, przestaję panowaćnad uczuciami i jak szaleniecprzechodzę od euforii doczarnej rozpaczy.Nie chcę, żeby drzwi na korytarz otwarłysię ponownie.Niech mnie zostawią w spokoju!Wolałabym odbyć resztę kary samotnie, w kompletnym odosobnieniu, wychodząctylko na kąpiel i żeby przynieśćtermos z gorącą -wodą.Samotna odsiadka, ku mojemu zaskoczeniu,przyniosłami wielką ulgę i czułam się takodprężona,jakby wypuszczono mnie z więzienia na urlop.Zdałamsobie sprawę,żejest mi tu dobrze, że wcale minie brak wychodzenia z celii nietęsknię za jakimś zajęciem, choć nie mamnicdo roboty.To prawda, że nikomu nie wolno było rozmawiać zemną, ale i ja sama straciłamochotędo rozmowy.W tymstanie względnego spokojuspędziłam dwa tygodnie, zamykając się wprywatnym światku razem z moimipapużkami.Ze wszystkich stworzeńna świecie dbałamtylko o tedwa stworzonka.Kiedy skończyło się oderwanie od świata, udawałam, żeczuję się szampańsko,że ból mnie opuściłi tryskam energią,377. choć tak naprawdę serce mi pękało, że muszę dołączyć doinnych skazanych.Więzienna mądrość głosi, by nigdyi nikomu nie objawiać swoich prawdziwychuczuć, a najlepszym sposobem ukrycia ich przed światem jest maska zadowolenia:uśmiech, beztroska, sprawianie wrażenia, żewszystko idzie śpiewająco.Skłonna jestem przyznać racjęTajlandczykom: płacz sprawia, żeczujesz sięjeszczegorzej,a użalanie się nad sobąnie prowadzi do niczego.Cierpienierównie dobrzemożna znosić z uśmiechem.List do rodziców,listopad 1998Najdrożsi Mamo i Tato!Ci ludziedookoła, przysięgam, są naprawdę obłąkani(.).Zobojętniałam na wszystko, nieczuję nawet gniewu(.) zło panoszy się tutaj niczym przeklęte chwasty; tonieskażonych się boję, leczpracowników więzienia.Skoro pragnępozostać zboku - skoro nikim nie pomiatam,ale też przednikim nieklękam - nie wiedzą, o co michodzi ani jak mają mnie traktować.No więc próbują mnieunicestwić, powoli, zaczynając od duszy.Nie mogę zebraćmyśli, mam zszargane nerwy (.).Jedno wiem napewno-.jeśli nadal będę wydana naich pastwęi niktpalcem nie ruszy, aby temu zaradzić,stanęsię już niedługokandydatką do lobotomii.SandraChichotałamnieprzytomnie przez telefon i rodzicenabrali podejrzeń, żezamierzam popełnić samobójstwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl