[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułajego ciepły oddech na szyi, przy uchu.- Wez ode mnie to, czego potrzebujesz, Savannah - wyszeptał łagodnie, głosem miękkimjak aksamit.- Daję ci to dobrowolnie, tak jak kiedyś.Pamiętasz, jak smakowałem? - Była toczysta pokusa, diabelskie kuszenie.Pamiętasz? Wyszeptał to słowo w jej umyśle.Zamknęła oczy.Zapach krwi był obezwładniający, przyzywał ją cichym zaklęciem.Byłataka słaba.Tylko raz się napić i być znowu silną.Powinno wystarczyć na bardzo długo.Takłatwo byłoby go posmakować.Jej ciało spięło się na samą myśl o tym, instynktownie błagająco życie.Przesunął dłonią po jej udzie, wywołując dreszcz.Znów wysunęła język i dotknęła go nim,zwlekała.Palce Gregoriego odnalazły wilgotne gorąco i niespiesznie zaczęły je pieścić.Drasnęła jego skórę, a potem lekko przygryzła.Opanował pragnienie, żeby pochwycić jejbiodra i od razu ją posiąść.Nie zatraciła się jeszcze w pełni, umysł miała zmącony, dręczył jągłód, ciało płonęło z pragnienia.Podsycał jej żądzę, zanurzając głębiej palce, badając, czującskurcz jej mięśni, jej biodra poruszające się w poszukiwaniu spełnienia.Głód.Myślał o nim, pozwolił mu rosnąć, dał mu się pochłonąć.Czuł ból, pragnienie, jego ciałobyło rozpalone, twarde i zbolałe.Jej umysł odnalazł jego umysł i stopił się z nim tak, że niedałoby się ich rozdzielić.Głód.Pamiętasz.Smak.Tylko jeden raz, jego smak.Nie była w stanie trzezwo myśleć.Odczuwała tak wielkie pragnienie, tak wielki głód.Jakaś jej cząstka była świadoma dotyku nagiej, gorącej skóry Gregoriego na jej skórze, jegoagresywnie męskiego ciała, ale pociągało ją przede wszystkim miarowe, głośne bicie serca.Palce Gregoriego zanurzyły się głęboko w jej cieple, wzbudzając w odpowiedzi płomienie- czerwone języki ognia, białą żądzę, błękitne błyskawice.Gregori krzyknął ochryple,eksplodując rozkoszą graniczącą z ekstazą.Był to czysty erotyzm, jej poruszające się wargi,którymi czerpała jego życiodajną siłę do swego ciała.Tak długo czekał.Umysł miałprzyćmiony, spowity czerwoną mgłą przeszywającego pragnienia.Przygniótł jej szczupłebiodra z brutalną siłą, unieruchamiając je przed natarciem.Była tunelem aksamitnego ognia.Zanurzył się w niej najgłębiej, jak zdołał, rozrywająccienką ochronną barierę, płonąc, pragnąc, z determinacją, by związać ją ze sobą na zawsze.Krzyknęła z bólu.Była taka drobna, tak ciasna i gorąca, że zatracił się w czystym doznaniu.Odczuwaniu.Czystym odczuwaniu.Prawdziwym odczuwaniu.Nie w fantazji, które tworzył,aby przetrwać ciemność, samotność, ale w prawdziwym odczuwaniu.Słodki, miedzianyzapach krwi był obezwładniający, przyzywał go nieustanną pokusą.Woń jej krwi, zmieszana zich połączonymi zapachami, wzmogła jego szaleństwo, sprawiła, że całkowicie straciłpanowanie nad sobą, i obudziła w nim agresywny, bestialski instynkt drapieżnika.Savannah odruchowo zasklepiła językiem ranę na piersi Gregoriego i zaczęła zacieklewalczyć.Sprawiał jej ból swoją brutalną siłą, przedzierając się przez jej niewinność.Jego dłoniebyły wszędzie, podobnie jak zęby.Z jego gardła wydobyły się ciche, ostrzegawcze warknięcia,kiedy z nim walczyła.Uniósł głowę.Jego oczy lśniły czerwienią, niebezpieczne, nieopanowane, już nie ludzkie, naskraju szaleństwa.Im bardziej Savannah się opierała, tym bardziej stawał się brutalny, jak dzikiezwierzę dążące do dominacji, do własnej przyjemności.Kiedy wbił zęby w bezbronne wzgórki piersi, przeszył ją ból.Krzyknęła w sprzeciwie, aleprzygniatał ją swoim ciałem, uwięzioną i bezbronną, samemu czerpiąc rozkosz.Kiedy jej krewnapływała do jego ciała, zanurzał się w niej, coraz głębiej i mocniej.Gorąca krew wlała się do jego ust.Nie znał dotąd takiego smaku, nie mógł się nimnasycić.Był niczym nektar, palący, a zarazem kojący
[ Pobierz całość w formacie PDF ]