[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A kto ci powiedział, że nie potrafi mówić?  zapytała Sephrenia nie prze-rywając czesania małej. Nie odezwała się nigdy ani słowem. A co ma jedno do drugiego?Sparhawk postanowił nie ciągnąć tego tematu dłużej. Po co chciałaś się ze mną widzieć, mateczko? Trzeba będzie nie lada sztuki, aby nas stąd wydostać.Być może będę po-trzebowała waszej pomocy. Wystarczy jedno twoje słowo.A masz w ogóle jakiś pomysł? Kilka.Naszym głównym problemem jest jednak Ortzel.Jeżeli będzie ob-stawał przy swoim, nigdy go nie wydostaniemy z zamku. A gdybym tak przed wyjazdem dał mu po głowie, a potem przywiązał dosiodła? Sparhawku!  ofuknęła go. Tak tylko sobie pomyślałem. Wzruszył ramionami. A Flecik niemogłaby nam pomóc? Co masz na myśli? Sprawiła przecież, że żołnierze w Vardenais i szpiedzy przed bramą klasz-toru w Cimmurze nas zignorowali.Czy mogłaby uczynić tutaj coś podobnego? Chyba nie zdajesz sobie sprawy, Sparhawku, jak ogromna armia stoiu bram.W końcu Flecik to tylko małe dziecko. Nie wiedziałem, że to ma jakieś znaczenie. Oczywiście, że ma. Czy nie mogłabyś Ortzela uśpić?  zapytał Talen. No wiesz, machaćmu palcami przed oczyma, dopóki nie zaśnie? Myślę, że to możliwe. A więc nie wiedziałby, że korzystałaś z czarów, aby nas stąd wydostać. Ciekawa uwaga  przyznała czarodziejka. Skąd ci to przyszło do gło-wy? Jestem złodziejem  odparł z bezwstydnym uśmiechem na ustach. Niebyłbym taki dobry, gdybym nie był bystrzejszy od innych. To nieważne, jak sobie poradzimy z Ortzelem  rzekł Sparhawk. Głów-nym problemem jest wciągnięcie do współpracy Alstroma.Może się nie zgodzićna to, aby jego brat z narażeniem życia uczestniczył w czymś, czego on sam nierozumie.Porozmawiam z nim rano. Tylko bądz bardzo przekonujący. Postaram się.Chodz, Talenie.Pozwólmy damom trochę się przespać.Ma-my z Kaltenem dodatkowe posłanie w naszym pokoju.Możesz tam spędzić noc.Sephrenio, jeżeli będziesz potrzebowała pomocy przy którymś zaklęciu, to beznajmniejszej obawy wezwij mnie czy kogoś z pozostałych.64  Nigdy się nie obawiam, mój drogi, nawet wtedy, gdy jestem pod twojąopieką. Daj spokój. Uśmiechnął się. Zpij dobrze, mateczko. I ty też, mój drogi. Dobranoc, Fleciku  dodał jeszcze przed wyjściem.W odpowiedzi dziewczynka wydobyła kilka dzwięków ze swej fujarki.Następnego ranka Sparhawk wstał wcześnie i wrócił do głównej części zamku.Los chciał, że w długim, oświetlonym pochodniami korytarzu spotkał Enmanna. Jak wygląda sytuacja?  zapytał lamorkandzkiego wojownika.Enmann miał twarz poszarzałą ze zmęczenia.Najwyrazniej całą noc był nanogach. Odnieśliśmy pewien sukces, dostojny panie  powiedział. Około pół-nocy odparliśmy szturm na główną bramę zamku i przygotowujemy właśnie naszekatapulty do pracy.Powinniśmy zniszczyć machiny oblężnicze i statki Gerrichajeszcze przed południem. Czy w takiej sytuacji on się wycofa?Enmann potrząsnął głową. Bardziej prawdopodobne, że rozpocznie budowę okopów  stwierdził.Możliwe, że oblężenie się przedłuży. Tak, chyba masz rację  przyznał Sparhawk. Czy wiesz, gdzie mógł-bym znalezć barona Alstroma? Muszę z nim porozmawiać, i to bez udziału jegobrata. Pan baron jest na murach obronnych, dostojny panie.Chce, by Gerrich gowidział.To może popchnąć hrabiego do jakichś nie przemyślanych ruchów.Jesttam sam.Jego brat o tej porze zwykle modli się w kaplicy. Pójdę więc porozmawiać z baronem.Na szczycie murów hulał wiatr.Sparhawk szczelnie otulił się płaszczem. Witaj, dostojny panie Sparhawku  powiedział baron znużonym głosem.Miał na sobie pancerz, a na głowie hełm z przyłbicą osobliwego kształtu, charak-terystycznego dla lamorkandzkiej zbroi. Witaj, panie baronie  odpowiedział Sparhawk, chowając się za blanki.Czy moglibyśmy porozmawiać gdzieś na uboczu? Nie wiem, czy byłoby dobrze,aby Gerrich wiedział, że w murach twojego zamku, baronie, przebywają RycerzeKościoła.Jestem pewien, że nie brak mu obserwatorów o sokolich oczach. Chodzmy do wieży nad bramą  zaproponował Alstrom i poprowadziłrosłego pandionitę wzdłuż murów.Pomieszczenie wewnątrz wieży było surowe, ale funkcjonalne.Przez wąskieszczeliny okienne kilkunastu kuszników ostrzeliwało napastników. %7łołnierze, chcemy tu porozmawiać.Idzcie strzelać na mury  rozkazałAlstrom.Kusznicy wyszli, podzwaniając na kamiennej posadzce podkutymi butami.65  Mamy kłopot, baronie  odezwał się Sparhawk, gdy zostali sami. Zauważyłem to  powiedział krótko Alstrom, spoglądając przez jedną zestrzelnic na wrogie oddziały zgromadzone pod murami jego zamku.Sparhawk uśmiechnął się w odpowiedzi na tak rzadki w podobnych sytuacjachprzebłysk humoru. To twój kłopot, baronie  rzekł. Natomiast naszym wspólnym pro-blemem jest to, co zrobić z twym bratem.Zeszłego wieczoru Sephrenia trafiław sedno sprawy.Korzystając jedynie z naturalnych sposobów nie wydostaniemysię z oblężenia.Nie mamy wyboru.Musimy posłużyć się czarami, a jego świąto-bliwość, jak się zdaje, jest temu absolutnie przeciwny. Nie ośmieliłbym się udzielać mu rad w tej materii. Ani ja, baronie.Ale pozwolę sobie zauważyć, że jeżeli jego świątobliwośćzasiądzie na tronie arcyprałata, będzie musiał zmienić  a przynajmniej złago-dzić  swoje stanowisko wobec tego rodzaju praktyk.Nasze cztery zakony sązbrojnym ramieniem Kościoła i my rutynowo posługujemy się magią przy reali-zacji naszych zadań. Jestem tego świadom, dostojny panie.Jednakże mój brat jest nieugiętyi niechętnie zmienia zdanie.Sparhawk począł spacerować tam i z powrotem gorączkowo.Rozmyślał. A więc dobrze  zaczął ostrożnie. Sposób, w jaki zamierzamy wy-dostać jego świątobliwość z zamku, może wydawać się nadnaturalny dla ciebie,baronie, ale zapewniam, że okaże się skuteczny.Sephrenia jest szczególnie biegław magii.Widziałem, jak robiła rzeczy zakrawające na cuda.Zapewniam, baronie,że nie narazi na niebezpieczeństwo życia twego brata. Rozumiem, dostojny panie. To dobrze.Obawiałem się, że możesz być temu przeciwny.Większość lu-dzi broni się przed zgodą na coś, czego nie rozumie.A teraz do rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl