[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?- Bo właściwie to nie rozmawiałam z nim, ale z jego menedżerem i kilkoma astystentkami.Poza tymon wyjeżdża teraz na koncerty do Vegas.- Skąd wiesz? - zapytała podejrzliwie Madison.- Raz rozmawiałam z nim przez telefon - przyznała się Jamie.- Kris.Kris zaprosił mnie na koncert.- Ciekawe, że ani słowem mi o tym nie wspomniałaś.- Tyle się działo, a poza tym nie chciałam zachowywać się jak podniecona nastolatka i biegać doprzyjaciółki po każdym telefonie od faceta.- Po każdym telefonie?- Nie wygłupiaj się - mruknęła Jamie.- Kimm chce się z tobą zobaczyć.Możesz teraz do mnie przyjechać?- Teraz? - Jamie się zaniepokoiła.- Czy to aż takie ważne?- Wyjeżdżam jutro z samego rana, więc pomyślałam, że może lepiej, bym była przy waszej rozmowie. - Dlaczego? Kimm ma dla mnie złe wiadomości?- Zobaczymy, co powie.- O Boże! - Jamie jęknęła. Jak ja to zniosę? Kocham i jestem pewna, że on też mnie kocha.- Naglezniżyła głos.- Nie mogę teraz rozmawiać, bo Anton kręci się w pobliżu.- Więc łap taksówkę i przyjeżdżaj.- Zaraz będę.* * *Kimm miała na sobie czarny skórzany płaszcz, który kupiła jej Madison, i była nawet lekkoumalowana.- Aadnie wyglądasz - powiedziała Madison, wprowadzając ją do salonu.Slammer natychmiast zaczął radośnie obwąchiwać nogi Indianki, a ona pochyliła się, aby go poklepać.- Mam wodę Evian o temperaturze pokojowej  oświadczyła Madison.- Widzę, że Slammer bardzocieszy się z twojej wizyty.Kimm podrapała psa po głowie.- Przykro mi, że przynoszę złe wiadomości - odezwała się.- Miałam przeczucie, że tak będzie.Zwykle podejrzenia żony potwierdzają się w stu procentach.- Jamie nie przyjmie tego zbyt dobrze - powiedziała Madison po chwili zastanowienia.- Nie jest takasilna jak ja, w gruncie rzeczy jest o wiele bardziej wrażliwa i delikatna.- To widać.- Z powodu jej urody wszyscy zawsze ją rozpieszczali.Traktują jak jasnowłosą, błękitnooką boginkę.Jest kobietą, w której kochają się wszyscy mężczyzni.Nie chodzi o to, że jej pożądają - oni ją kochają.Dlatego Jamie żyje pod kloszem.- To fajnie - rzekła sucho Kimm.- Zaraz po ukończeniu college'u poznała Petera.Trzy lata temu pobrali się i są.To znaczy bylibardzo szczęśliwi.To ją zniszczy.- Kiedy zobaczy zdjęcia, zupełnie się załamie  mruknęła Etnm.- Dlaczego? Czy ta dziewczyna jest taka piękna? - Najlepiej będzie, jeśli na nią zaczekamy.- Dobrze.To jej sprawa, nie moja.Może nawet nie powinnam PrzY tym być.- Nie o to mi chodzi - powiedziała Kimm.- Po prostu wolałabym nie opowiadać tego dwa razy.- Rozumiem.Slammer zaczął ujadać, obwieszczając przybycie Jamie.Madi-son pobiegła do drzwi.- Cześć - powiedziała Jamie, śliczna jak obrazek w długim płaszczu z niebieskiego kaszmiru.-Błyskawica z ciebie, nie zdążyłam nawet zadzwonić.- Mam psi radar.- Właśnie - rzekła Jamie surowo.-1 już za bardzo się do niego przywiązałaś, "wcześniej czy pózniejbędziesz musiała go oddać i co wtedy?- Jego właścicielka nie ma zamiaru wracać z Australii - oświadczyła Madison.- A jeśli nawet wróci, topowiem jej, że pies jest mój.Przez zasiedzenie.- Zabawna jesteś.- Jamie odgarnęła z czoła krótkie jasne włosy.- Pamiętam, że kiedyś straszniebałaś się dużych psów.- Slammer jest znacznie lepszym kumplem niż jakikolwiek mężczyzna - zażartowała Madison.-Wierny, kochający i zawsze na miejscu!Slammer przewrócił się na grzbiet, wymachując łapami, najwyrazniej świadomy, że się o nim mówi.- Zupełnie jak facet.-Jamie się roześmiała.- Pokazuje, co ma i jest z siebie dumny!- Miło cię widzieć, Jamie - odezwała się Kimm.- Sama już nie wiem, czy mnie także jest miło. Jamie westchnęła, wbijając wzrok w twarz kobiety.-Co dla mnie masz?- Niespodziankę - odparła Kimm.- Kiedyś uwielbiałam niespodzianki.- Jamie zdjęła płaszcz i rzuciła go na fotel.- Ta raczej ci się nie spodoba.- No, mów - powiedziała Jamie, przygotowując się na najgorsze.- Mam zdjęcia - rzekła Kimm.- I taśmę z nagranymi rozmowami telefonicznymi.- Wolno ci nagrywać rozmowy?- Nie o to chodzi, czy mi wolno, ważne, że to robię.- Jasne.-Jamie spuściła wzrok.- Słuchajcie.- zaczęła Madison.- Gdybyście mnie potrzebowały, będę w pokoju obok.- Nie.- Jamie zaprotestowała.- Jesteś mi potrzebna tutaj.Zostaniesz ze mną.Kimm otworzyła teczkę.- Może najpierw przejrzyj te zdjęcia - powiedziała poważnie. - Przecież to tortury! - Jamie jęknęła.- Maddy, błagam, przejrzyj je, ja nie jestem w stanie tegozrobić.- Musisz, Jamie.- Nie, nie mogę.A jeśli ją znam?- Musisz je przejrzeć, Jamie - powtórzyła cicho Madison.Jamie niechętnie wzięła kopertę.Jej ręce drżały.Długą chwilę wpatrywała się w zdjęcia z pozbawionąwszelkiego wyrazu twarzą.- Co to jest? - odezwała się w końcu, podsuwając zdjęcia Madison.- Co to jest, do diabła?Madison uważnie obejrzała fotografie.Na pierwszej Peter rozmawiał z jakimś mężczyzną na ulicy.Nadrugim obaj stali, nachyleni ku sobie, dotykając się czołami.Na trzecim obejmowali się, a na czwartymramię w ramię wchodzili do jakiegoś hotelu.- O Boże! - Madison jęknęła, przejęta głębokim współczuciem.W pokoju zapadła cisza.- Strasznie mi przykro - przemówiła Kimm. Przypuszczam jednak, że wcześniej czy pózniej i takbyś się tego dowiedziała.- Czego bym się dowiedziała? - zapytała Jamie, blednąc jak ściana.- To dosyć oczywiste - wyszeptała Madison.- Co?! - krzyknęła Jamie.- Co jest oczywiste, na miłość boską?!Madison i Kimm wymieniły szybkie spojrzenia.Potem Madison skinęła głową, pozwalając Kimmwypowiedzieć te słowa na głos.- Twój mąż ma romans z mężczyzną - rzekła Kimm.Rozdział 40Rosarita była doskonale przygotowana do wyjazdu do Vegas Odwiedziała Barneya, gdzie kupiła dwakomplety ubrań sławnych projektantów, potem zaś wybrała się do jednego ze swoich ulubionychnowojorskich sklepów, drogerii oraz perfumerii Bigelow na Sixth Avenue.Miała hopla na punkciemakijażu i w perfumerii popuściła sobie cugli, kupując drogi lakier w kolorze przerazliwej, lśniącejczerwieni, kilka szminek Laury Mercier, kolekcję portugalskich mydeł Klausa Porto oraz tubkęrozjaśniającego skórę kremu z kwasem glikolowym Petera Thomasa Ro-tha.Zapłaciła za zakupy kartą kredytową wystawioną na konto, które na bieżąco uzupełniał Chas, po czymwróciła do domu taksówką.Może tata wysadziłby się na samochód z szoferem teraz, kiedy jestem w ciąży, pomyślała.Niepowinnam tułać się po ulicach, na zimnym wietrze, bez przerwy łapiąc te idiotyczne taksówki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl