[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu musiałem wytrzeć ręce.Zazasłoniętymi żaluzjami oknami nie robiłem nic, co by.Nastała zima.Noce, długie i zimne, jakszyny Kolei Transsyberyjskiej, przemierzałem zdewastowanym pociągiem do kobiet.Zatrzymywałem się rzadko i na krótko.Na przystankach nie było nikogo, kto by.Pejzaże byłyraczej jednostajne.Rozległa biel skacowanej pościeli.To też minęło.I teraz, najwierniejszą aromatyczną przyjaciółkę, którą spijałem, rozłożywszy sięwygodnie w restauracji hotelu Monopol, chciałbym posłodzić poczuciem spełnienia, a jednakzadowalam się jak zwykle cukrem.Wszystko, co zdarzyło się naprawdę i na niby w moim życiu,znowu tańczy walca z tym, co się jeszcze nie wydarzyło w ogóle.Czterdzieści sześć pragnieńatakuje mnie w podstępny, nagły i niespodziewany sposób, jak drobiny piasku i kurzuwznieconego przez wiatr atakują oczy.Zasłonięcie ich rękami jest zawsze spóznione.Jedno jest jednak pewne.Zwiat już zdobyłem! Pora zatem wyruszyć na podbój mojegoprywatnego Wszechświata i biada temu, kto będzie chciał mi w tym przeszkodzić.Zanim wyruszyłem, znalazłem rozwiązanie zagadki Igora.To był zabity na oślep przezzazdrość.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]