X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będzie jeszcze z ciebie chłop, Mattias!- Może nawet ojciec? - spytał.- Sam się o tym prędko przekonasz.Ale nie z nią, przebiegło przez głowę Mattiasowi. Z takiego czy innego powodu miał pewność, że ona po�myślała o tym samym.Zciana za jego plecami była chłodna.Twarda i nie�równa.Mattias przymknął oczy i zapragnął, żeby towszystko okazało się jedynie sennym koszmarem.Kie�dy otworzy oczy, wszystko minie, nie będzie już oka�leczony w ten najbardziej upokarzający sposób.Trzeba jedynie, żeby te oczy otworzył.Ale wszystko było tak jak przedtem.Może odrobi�nę gorzej.Maść Rozy piekła jak ogień, który trawiwrzosowiska, a jej palce nieustannie ją wcierały.Moż�na było odnieść wrażenie, że Roza dokładnie wiedzia�ła, w jaki sposób sprawić mu najgorszą udrękę, i jakgdyby rozkoszowała się tym, że to robi.Nie zwiąże się z żadną kobietą już do końca życia.Być może będzie do tego zmuszony.- Jak się dalej będziesz tak wiercił, to pomyślę, że cisię to podoba! - syknęła Roza, a Mattias natychmiastznieruchomiał na swojej ławie pod ścianą.Za nicw świecie nie chciał dawać jej podstaw do takich przy�puszczeń.Zacisnął zęby i cierpiał w milczeniu, starającsię nawet nie mrugnąć.Gdy otworzyły się wejściowe drzwi, jego spojrzenienatychmiast powędrowało w tamtą stronę.Jej wzrokrównież tam się skierował, a dłonie zaczęły żyć własnymżyciem, ścisnęły.Mattias jęknął ze straszliwego bólu.Zimny powiew, który wpadł do środka, schłodził po�liczki, ale Mattias i tak pragnął zapaść się pod ziemię.Zamknięcie oczu na nic się nie zdało, bo gdy na powrótje otworzył, inżynier Warren był równie rzeczywisty.Roza schowała to, co trzymała w rękach, pod poła�mi koszuli Mattiasa i zapięła krzywo jego spodnie.Mat- tias miał wrażenie, że zęby trzonowe zrosną mu się zachwilę, jeśli Roza natychmiast go nie puści.Zaciskał jetak mocno, że niemal stopiły się ze sobą, ale już nie ję�czał, by drugi mężczyzna nie mógł go usłyszeć.Wystar�czało, że w ogóle był świadkiem takiej sceny.A potem Mattias zobaczył twarz Rozy.Ujrzał wy�raz jej oczu.Przez głowę przeleciało mu, że kiedyś gowidział.Roza miała takie same oczy jak poprzedniegowieczoru.Powiew wiatru.Mattiasem wstrząsnął dreszcz, ale i tak nie spuszczałwzroku z Rozy.Bał się nawet mrugnąć z obawy, że onapowie albo zrobi coś, czego on nie zauważy.Coś się tu działo.Coś tutaj niepokoiło Rozę.To nie może chodzić o tego Anglika.Równie dobrze może chodzić właśnie o niego.- Przeszkadzam - stwierdził David Warren sztywno,nie patrząc na Mattiasa.Również ten angielski inżynierprzytrzymywał Rozę wzrokiem.Nie ustąpił nawet nacal, co jeszcze bardziej umocniło Mattiasa w niejasnychpodejrzeniach.Coś się tu działo i nie było to nic dobrego.Mattiasmiał wrażenie, że czuje zapach jesieni i zgnilizny.Roza wstała i otrzepała spódnicę z drobinek kurzu,których tak naprawdę wcale na niej nie było.Jakbyprzypadkowo pogładziła się po biodrach, zapominająco tym, że wciera tłustą maść w czarną wełnę.Anglikprzesuwał wzrokiem za jej dłońmi, dokładnie tak, jakona tego chciała.Mattias zorientował się, że inżynierulega jej woli, i od tej świadomości zaschło mu w ustach.Roza nie powinna się tak bawić.Mogła się przy tej zabawie porządnie sparzyć, a na takie poparzenie niepomoże żadna maść.- Ona się o ciebie dopytuje - powiedział David War�ren, z trudem chwytając oddech, jakby zdyszany.Mattiasa nie zdziwiłoby ani trochę, gdyby dowie�dział się, że ten człowiek całą drogę do Krety przebyłbiegiem.Zapewne w każdym oknie po drodze siedzia�ły baby, które trochę wiedziały i dużo myślały, wkrót�ce się spotkają i aż je szczęki zabolą, gdy będą gadaćo tym wszystkim, a zwłaszcza o rzeczach, które niezdarzyły się naprawdę.Zresztą to, co rzeczywiście się wydarzyło, i tak było do�statecznie poważne.Mattias mówił Rozie, że nie powin�na mieszać się w sprawy ludzi, którzy stoją od niej o wie�le wyżej.Mówił jej to wcale nie dlatego, by uważał, że ci,którzy pracują w biurze, są ludzmi lepszymi od innych,lecz dlatego, iż wiedział, że są oni w mocy zranić Rozę.A teraz ten inżynierek w białym kołnierzyku przy�szedł tu, na Samuelsborg, i pod pretekstem swojej cię�żarnej żony chciał zwabić Rozę do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.