[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Susan przesunęła dłonią powidocznych słojach. I detale.Eleganckie, bez przeładowania iostentacyjności. Pasuje do pani.Twarz jej się rozjaśniła. Inteligentnie powiedziane. Powiedziałbym również, co myślę, gdyby nie pasowała.Lubi panirzeczy stonowane i niepowtarzalne.Nie przeszkadza pani, jeśli coś jestniepraktyczne, jednak woli pani, żeby do czegoś służyło. Boże, trafił pan w sedno.Stolarz jasnowidz rzekła Dee ześmiechem. Powinnaś to kupić, Susan.To przeznaczenie. Może. Susan znów otworzyła drzwiczki, wysunęła szufladę.Gładka jak jedwab.Doceniam dobrą robotę. Ja także. Zwrócił uwagę, że Sylvia wstawiła do szafki bardzo ładnekieliszki i kilka butelek dobrego wina. Od jak dawna obrabia pan drewno? Moja matka twierdzi, że od drugiego roku życia.153RLT Dobrze wykorzystany czas.Sylvia mówi, że przeprowadził się panna wyspę.Skąd?Zaswędziała go skóra. Ze Spokane przez Seattle odparł. Doyle mruknęła Dee. Zdaje mi się, że czytałam o panu jakiś czastemu w dziale poświęconym sztuce. Możliwe.Susan znów przechyliła głowę w taki sam sposób jak wówczas, kiedyoceniała kolczyki wybierane przez siostrę. Nie jest pan nastawiony na autoreklamę, co? Praca powinna bronić się sama. Absolutnie się z tym zgadzam.W tym wypadku tak właśnie jest.Kupuję. Miłe panie zawołała Sylvia od drzwi. Może wejdziecie domagazynku? Dee, chyba mamy dla pani miskę.Simonie, zabrałamszczeniaka.Nie gniewasz się, mam nadzieję.Wiem, że to potrwa trochędłużej, niż planowałeś, ale on tak się ucieszył, kiedy mnie zobaczył. Szczeniak. Uwaga ostrzegła Dee, gdy jej siostra rzuciła się pędem domagazynku. Jego też zechce kupić.Szaleje na punkcie psów.Jeszcze przez pół godziny Sylvia używała wybiegów, by zablokowaćmu ucieczkę, a wniebowzięty Jaws poddawał się głaskaniu i pieszczotom.Simon nosił pudła i torby do samochodu sióstr, a cały epizod w sklepieuznał za bardziej męczący niż wyrywanie pnia z ziemi.Sylvia zaciągnęła go do magazynku i zatańczyła z nim w kółko.Jawsszczekał i skakał.154RLT Simonie! Dzięki tym dwom klientkom mamy nie tylko dobry dzień,ale i cały tydzień! A one tu wrócą, o tak, wrócą.Za każdym razem, kiedySusan spojrzy na swoją szafkę na wino albo na wazon, a Dee użyje misy,pomyślą o sklepie i o tobie.I wrócą. Brawo, brawo. Simonie, sprzedawaliśmy rzeczy zaraz po ich rozpakowaniu.Aszafka? Szczerze mówiąc, myślałam, że będziemy ją eksponować jeszczedługo po rozpoczęciu sezonu turystycznego.Musisz zrobić drugą!Klapnęła na sofkę, na której wcześniej przysiadły dwie klientki,popijając cytrynową wodę. Wobec tego muszę się zabrać do roboty. Okaż trochę entuzjazmu.Zarobiłeś dziś fantastyczne pieniądze.Brzdęk, brzdęk.I sprzedaliśmy rzeczy, którymi te panie będą się cieszyć.Naprawdę cieszyć.Potrzebowałam czegoś na poprawę humoru i właśnie todostałam.Pochyliła się i pogłaskała Jawsa. Martwię się o Fee.Dziś rano w U.S.Report" ukazał się artykuł oPerrym i niedawnych morderstwach.Pojechałam ją odwiedzić, ale jużwyszła.Dzisiaj jej zespół ma ćwiczenia. Słyszałem. Rozmawiałam z Laine, jej matką.Postanowiłyśmy nie dzwonić doniej w czasie ćwiczeń terenowych. Rozmawiasz z jej matką? Jesteśmy w dobrych stosunkach.Obie kochamy Fee.Wiem, że jużdowiedziała się o artykule i na pewno ją zdenerwował.Mógłbyś oddać miwielką przysługę.155RLTZnowu poczuł swędzenie. Jaką? Ugotowałam dla niej minestrone. Wskazała wolnowar. I upiekłamchleb z rozmarynem.Powinna niebawem wrócić do domu, o ile już niewróciła.Zawieziesz jej to? Dlaczego ja? Ty powinnaś to zawiezć. Zawiozłabym i nawet tak zamierzałam, ale przyszło mi na myśl, żedobrze jej zrobi, jeśli wpadnie do niej ktoś inny, prawie rówieśnik.No ijeszcze ten mały urwis. Pogłaskała Jawsa. Przy nim trudno czućprzygnębienie.Uniosła głowę i choć wiedział, że z rozmysłem patrzy prosząco, niepotrafił odmówić. Zgodzisz się, Simonie? Zaczynam dygotać, kiedy pomyślę, przez coprzeszła.Mogłabym tylko pogorszyć sytuację.Poczułabym się lepiej,gdybym wiedziała, że zje coś porządnego, a ktoś przez chwilę dotrzyma jejtowarzystwa.Jak to jest zastanawiał się Simon, że niektóre kobiety potrafiąnamówić do zrobienia czegoś zupełnie innego, niż się chce?Matka też ma taki talent.Obserwował ją, słuchał, próbował robićuniki, manewrować, przechytrzać, a jej i tak udawało się popchnąć go wzamierzonym przez nią kierunku.Sylvia była ulepiona z tej samej gliny, miał więc teraz wolnowar,bochenek chleba, zadanie do wypełnienia, a pełen zadumy spacer po plażyskończył się, zanim się zaczął.156RLTCzy oczekiwano od niego, że pozwoli Fionie wypłakać się na swymramieniu? Nie znosił być tylko ramieniem.Nie wiedział, co wtedypowiedzieć czy zrobić.Poklepać, pocmokać.On tego, psiakrew, nie potrafi.Poza tym jeśli ona ma trochę zdrowego rozsądku a chyba ma towolałaby samotność niż towarzystwo. Ludzie lepiej by się mieli, gdyby inni zostawiali ich w spokoju rzekł do Jawsa. Zawsze tak jest, że jedni ludzie wyrządzają krzywdęinnym.Postanowił, że zostawi jedzenie i zaraz zabierze się z powrotem.Takdla wszystkich będzie najlepiej.Proszę bardzo, bon app�tit.Potem będziemiał czas na oglądanie, mierzenie i projektowanie przy pizzy i piwie.Może nie zdążyła wrócić.Jeszcze lepiej.Zostawi garnek i chleb naganku, i sprawa załatwiona.Ledwie skręcił na jej drogę, Jaws się ożywił.Zaczął tańczyć nasiedzeniu.Oparł się łapami o deskę rozdzielczą.Ponieważ mu się to udało inie spadł na podłogę, Simon uzmysłowił sobie, jak bardzo urósł przezostatnie kilka tygodni.Pewnie trzeba mu kupić nową obrożę.Wyciągnął rękę i wsunął palec pod obrożę. Cholera! Czemu mi nie mówisz?Kiedy przejeżdżał przez mostek, ogon szczeniaka obijał się drzwi,siedzenie, drzwi, siedzenie w radosnym rytmie. Miło, że ktoś jest szczęśliwy mruknął Simon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]