[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wporównaniu z tym, co zarabiał wcześniej, za nędzne grosze.Był prawdziwym zapaleńcem.Nie musiałam go długo namawiać do udziału w tym eksperymencie. W jakim eksperymencie? spytał Patrik.Leila zastanawiała się, co powiedzieć. Fristad jest organizacją jedyną w swoim rodzaju powiedziała w końcu.Zazwyczaj w ośrodkach pomocy dla kobiet nie pracują mężczyzni.Powiedziałabym nawet, żeto absolutne tabu.Natomiast u nas, w czasach, gdy pracował z nami Matte, obowiązywałparytet.Dwie kobiety i dwóch mężczyzn.I właśnie o to mi chodziło, gdy zakładałam Fristad.Ale nie było łatwo. Co to znaczy? spytała Paula.Nigdy się nad tym nie zastanawiała, bo nigdy niemiała do czynienia ze schroniskami dla kobiet. To bardzo drażliwy temat.Zderzają się dwa punkty widzenia, mającezdecydowanych orędowników.Jedni uważają, że mężczyzn należy trzymać z dala odschronisk, ponieważ kobiety po przejściach potrzebują strefy wolnej od nich.Inni, tak jak ja,są zdania, że to zła droga.Uważam, że mężczyzni mają w schroniskach ważną rolę doodegrania.Są wśród nas, więc wyłączenie ich daje złudne poczucie bezpieczeństwa.Przedewszystkim zaś uważam, że ważne jest, żeby pokazać tym kobietom, że są mężczyzni inni odtych, z którymi miały do czynienia.Trzeba im pokazać, że są też dobrzy mężczyzni.Dlategoposzłam pod prąd i jako pierwsza zorganizowałam schronisko dla kobiet, w którym pracujązarówno kobiety, jak i mężczyzni. Zrobiła krótką przerwę. Oznacza to również, żemusimy sprawdzać zatrudnianych mężczyzn, musimy mieć do nich pełne zaufanie. Dlaczego pani uznała, że Mats Sverin jest godny zaufania? spytał Patrik. Przyjaznił się z moim siostrzeńcem.Często się spotykali, więc i ja widywałamMattego.Mówił, że praca nie daje mu satysfakcji i że szuka czegoś innego.Bardzo się zapalił,gdy usłyszał o Fristad, i przekonał mnie, że się nadaje do tej pracy.Naprawdę chciał pomagaćludziom i my daliśmy mu tę możliwość. A dlaczego odszedł? Patrik spojrzał na Leilę.W jej oczach dostrzegł błysk, któryjuż po chwili zniknął. Chciał się rozwijać.A po tym, jak został pobity, zapewne przyszło mu do głowy,żeby wrócić do domu.Nie ma w tym nic niezwykłego.Pewnie wiecie, że był w ciężkimstanie. Tak, byliśmy w Sahlgrenska odparł Patrik.Leila odetchnęła głębiej. Dlaczego o niego pytacie? Minęło kilka miesięcy od jego odejścia. Czy potem utrzymywaliście kontakt? Patrik nie chciał odpowiedzieć. Nie, poza pracą nie utrzymywaliśmy kontaktów, więc tym bardziej kiedy odszedł.Ateraz domagam się odpowiedzi.Dlaczego mi zadajecie te pytania? Powiedziała to niecopodniesionym głosem i zacisnęła pięści. Przedwczoraj znaleziono go martwego.Został zastrzelony.Leila aż przestała oddychać. Niemożliwe. Niestety to prawda odpowiedział Patrik.Zastanawiał się, czy jej nie przynieśćszklanki wody.Była blada jak ściana.Przełknęła ślinę, opanowała się, ale jej głos lekko drżał: Dlaczego? Wiadomo, kto to zrobił? Jeszcze nie znalezliśmy sprawcy. Patrik zdał sobie sprawę, że zaczyna mówićpolicyjnym żargonem, jak zwykle, gdy w grę wchodziły wielkie emocje.Leila była wstrząśnięta. Czy to miało jakiś związek z. Nie dokończyła. Jeszcze nie wiemy odpowiedziała Paula. Chcemy się o nim dowiedzieć jaknajwięcej.Chcemy też wiedzieć, czy był ktoś, kto mógłby chcieć go zabić. Prowadzicie dość szczególną działalność powiedział Patrik. Domyślam się, żepogróżki to dla was chleb powszedni. Rzeczywiście odparła Leila. Ale kierowane są raczej pod adresem naszychpodopiecznych.Poza tym Matte zajmował się przede wszystkim sprawami finansowymi i zkobietami kontaktował się sporadycznie.Jak już mówiłam, trzy miesiące temu od nasodszedł.Jakoś nie widzę. Nie przypomina sobie pani nic szczególnego z czasów, gdy tu pracował? %7ładnejnietypowej sytuacji? %7ładnych pogróżek pod jego adresem?Znów miał wrażenie, że w jej oczach dostrzegł błysk, ale może to było złudzenie. Nie, nic.Matte pracował na zapleczu, zajmował się księgowością.Przychodami irozchodami. Czy miał styczność z kobietami, które szukały u was pomocy? spytała Paula. Bardzo ograniczoną.Należały do niego przede wszystkim sprawy administracyjne.Leila nadal wyglądała na wstrząśniętą.Patrzyła pytającym wzrokiem na Paulę i Patrika. Na razie nie mamy więcej pytań powiedział Patrik.Wyjął wizytówkę i położył jąna wysprzątanym biurku Leili. Proszę zadzwonić, gdyby pani albo pani współpracownikomcoś się przypomniało.Leila kiwnęła głową i wzięła wizytówkę. Oczywiście.Pożegnali się, ciężkie stalowe drzwi zamknęły się za nimi. Co myślisz? spytał cicho, gdy schodzili na dół. %7łe coś ukrywa powiedziała Paula. Ja też tak myślę powiedział ponuro. Trzeba się im przyjrzeć bliżej.Fj�llbacka 1871Przez cały dzień panował szczególny nastrój.Karl i Julian dyżurowali w latarni, pozatym trzymali się od niej z daleka i nie patrzyli jej w oczy.Oni też wyczuli, że zanosi się na coś złego.Wyrazniej niż zwykle czuła ich obecność.Szybko się pojawiali i błyskawicznie znikali.Trzaskali drzwiami, na piętrze słychać byłokroki.Milkły, gdy szła na górę.Domyśliła się, że czegoś chcą, ale nie wiedziała czego.Wielerazy czuła na policzku czyjś oddech, ktoś dotykał jej barku albo ramienia.Dotknięcie lekkiejak piórko i tak zwiewne, jakby było złudzeniem.Ale wiedziała, że były tak samo rzeczywistejak pewność, że powinna uciekać.Spojrzała tęsknym wzrokiem na morze.Powinna się odważyć.Ledwo o tym pomyślała,gdy na plecach poczuła dłoń.Popchnęła ją lekko do drzwi.Może chcieli jej powiedzieć, żepowinna uciekać, póki czas? Ale zabrakło jej odwagi.Snuła się po domu jak pokutującadusza.Sprzątała, snuła się z kąta w kąt i próbowała nie myśleć.Brak złych spojrzeń byłbardziej złowróżbny niż złe spojrzenia.Tamci ciągle usiłowali zwrócić jej uwagę, chcieli, żeby ich posłuchała.Próbowała, alenic nie rozumiała.Czuła dotyk rąk, chodzili za nią krok w krok, gdziekolwiek szła, i ciąglesłyszała ich wzburzone, pomieszane szepty, nie do rozróżnienia.Gdy nadszedł wieczór, ze zdenerwowania cała się trzęsła.Wiedziała, że wkrótce Karlzacznie zmianę w latarni, więc musi szybko przygotować kolację.Jak automat przyrządzałasoloną rybę.Kiedy odcedzała ziemniaki, ręce trzęsły jej się tak bardzo, że o mało nie oblałasię wrzątkiem.Usiedli do stołu.Nagle z góry dobiegło dudnienie.Coraz głośniejsze, coraz bardziejmiarowe.Karl i Julian chyba nie słyszeli, ale kręcili się nieswojo na ławie. Daj na stół wódkę odezwał się chrapliwym głosem Karl.Kiwnął głową, wskazującna szafkę, w której stała.Nie wiedziała, co robić.Od Abeli wracali pijani jak świnie, ale w domu rzadko sięgalipo flaszkę. Powiedziałem, daj wódkę powtórzył Karl.Poderwała się, otworzyła szafkę i wyjęłaprawie pełną butelkę.Postawiła ją na stole i sięgnęła po dwa kieliszki. Dla ciebie też powiedział Julian.Oczy błyszczały mu tak, że ciarki jej przeszły pokrzyżu. Sama nie wiem wyjąkała.Wolałaby nie pić.Kilka razy umoczyła język istwierdziła, że jej nie smakuje.Karl wstał z wyrazną złością, wyjął z szafki jeszcze jeden kieliszek, postawił go przedEmelie z głośnym stuknięciem i nalał do pełna. Ja nie chcę. Głos jej się załamał, trzęsła się coraz bardziej.%7ładne z nich jeszczenie tknęło jedzenia.Powoli podniosła kieliszek do ust i wypiła odrobinę. Duszkiem powiedział Karl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]