[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ten sposób gra zbli\a nas jeszczebardziej, a nie, jak zwykle się zdarza, odpycha od siebie.Pewnego ranka przy śniadaniu Franky powiedział, \e zdarzyło się coś bardzo dla naswa\nego.Wilhelm i ja spojrzeliśmy na siebie, a potem na Franky ego.- Wojna się skończyła.Kilka dni temu w Europie zapanował pokój.Amerykanie,Brytyjczycy i Francuzi zwycię\yli Niemców i Włochów.Ty, Wilhelmie, mo\esz wracać prosto do domu, jeśli tylko chcesz.Nie sądzę, byś miałjakieś kłopoty, panuje tam teraz wielkie zamieszanie, mo\esz zatem wyruszyć nawet od razu.Twoja \ona czuje się świetnie, mogę zanieść cię do niej bez kłopotu.Twój kraj czekają cię\kieczasy, ale pamiętaj o wszystkim, co ci mówiłem i staraj się kierować w swym \yciu miłością.Moja reakcja jest dla mnie samego zaskoczeniem.Jestem zadowolony, \e wojna sięskończyła, ale przera\a mnie myśl o konieczności rozstania się z Wilhelmem i Frankym.Niemam rodziców, nie mam nikogo, kto czekałby na mój powrót.- Twój powrót, Williamie, będzie trudniejszy.Twoja ojczyzna nadal toczy wojnę zJaponią.Nie sądzę jednak, \e wojna ta potrwa długo.Twój kraj skonstruował broń o ogromnejmocy, która zabije lub okaleczy wiele tysięcy ludzi.Niełatwo jednak przyjdzie ci wytłumaczyć, gdzie byłeś tak długo.Myślę, \e niepostąpiłbyś najmądrzej, gdybyś starał się powrócić do kraju w tajemnicy.Najlepiej będzie, jeślizwrócisz się do \ołnierzy amerykańskich tutaj, we Włoszech, i powiesz im, co się z tobą działo.Nie uwierzą ci, ale nalegaj, mów, \e mieszkałeś tutaj wraz ze mną i Wilhelmem.Wierz we mnie.Nie przyjdzie ci to łatwo, ale tak będzie najlepiej.Jestem wstrząśnięty.Siedzę przy stole nie wierząc, \e tak wspaniałe \ycie właśnie siękończy.- Nie mógłbym zostać tutaj razem z tobą, Franky? Nikt na mnie nie czeka w moim kraju.- Williamie, proszę.Spędziłem z wami tak wiele czasu po to, byście wrócili między ludzii własnym przykładem nauczyli ich, jak nale\y \yć.Jeśli zostaniesz ze mną, nie pomo\esznikomu.Rozumiesz?Kiwam głową.Rozumiem.Jest to jedna z rzeczy, których nauczył nas Franky - rozumieć igodzić się tak\e z tym, o czym nie chcemy nawet słyszeć.- Obydwaj byliście bardzo miłymi gośćmi.Mnie równie\ przykro będzie się z wamipo\egnać.Musicie mnie zrozumieć.Dostarczyliście mi tak wielu potrzebnych informacji oludziach, czuję się teraz znacznie bli\szy waszemu gatunkowi.Wszystko jednak ma swój kres.Najpierw zabiorę do domu Wilhelma, a potem wrócę po ciebie, Williamie.Wilhelm podnosi się z opuszczoną głową.- Dziękuję za wszystko, co dla nas zrobiłeś, Franky.Dziękuję za to, \e ocaliłeś mi \ycie ipomogłeś stać się lepszym człowiekiem.Spróbuję \yć z Riki tak, jak mnie tego nauczyłeś.Nie\ałuję, \e mój kraj przegrał wojnę.Nie mogła skończyć się dla nas zwycięstwem.Podnosi wzrok, patrzy najpierw na mnie, potem na Franky ego.- Będę tęsknić za waszym towarzystwem, to były naprawdę piękne dni.Ale teraz tęskniętylko za moją \oną.Będę bardzo szczęśliwy, Franky, jeśli mnie do niej zabierzesz, razemprzetrwamy jakoś cię\kie czasy.Franky podchodzi do niego i kładzie łapę na jego dłoni.- Dla nas wszystkich były to piękne dni, Wilhelmie.Ale do rzeczy, wyczyściłem inaprawiłem twój mundur.Przyniosę ci go jutro.Jeśli chciałbyś zachować jakąś pamiątkę, proszę,zabierz to razem ze sobą.Wilhelm spogląda na mnie.- Czy miałbyś coś przeciwko temu, \ebym na pamiątkę naszego spotkania, na pamiątkętych dobrych czasów, zabrał szachownicę?Franky odpowiada, poruszając głową, i Wilhelm wychodzi z pokoju.- Kiedy wrócę, oddam ci twój mundur, Williamie.Celowo go nie czyściłem,wyszczotkowałem tylko, chcę, aby twoi towarzysze broni od pierwszej chwili widzieli, \e przezwiele przeszedłeś.Oczywiście, przed rozstaniem przywrócę tobie i Wilhelmowi wasze normalnerozmiary i sprawię, \e znowu staniecie się widzialni.Patrzy mi prosto w oczy.- Pamiętaj, ze liczę na ciebie.Wierzę, \e ocalisz ostatnią szansę, która stoi przed waszymgatunkiem.Mam straszne przeczucie, \e wkrótce zdarzy się coś potwornego, co zagrozi istnieniucałej planety, a stanie się to z winy ludzi.Odpowiadam mu spojrzeniem i próbuję nabrać od niego sił przed rozstaniem.Następnego dnia Wilhelm i Franky odchodzą.Zostaję sam w domu, odbywam więc długispacer przez tak znajomy las.Jest spokojnie, pośród drzew przebiegają tylko zwierzęta.Prawiezapomniałem, co oznacza prawdziwe \ycie.Nie potrafię ju\ go sobie przypomnieć: śmiercirodziców, gdy miałem sześć lat, przybranej rodziny, ochronek dla sierot, szkoły, pracy w gara\ua\ do poboru - niczego, co kazałoby mi wracać.Nie chce porzucać tego pełnego spokoju miejsca.Gdy wracam, Franky ju\ na mnie czeka.Tak bardzo przyzwyczaiłem się do godzenia sięz koniecznościami, \e nie mam odwagi podawać ich w wątpliwość.Posiłek upływa w ciszy.Franky mówi, \e Wilhelm jest ju\ ze swoją \oną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]