[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy mo\esz zrobićto samo ze stołem z detonatorami?- Jasne.- Tom nie miał zielonego pojęcia, o chodzi wy-strojonemu Tony'emu.313:38Tony Wyman trzymał fotografie obok siebie, dokładnie na-przeciw swego długiego nosa i porównywał je bacznie.Znówmruknął:- Hm.- Spojrzał na Toma, obrócił się z fotelem i powiedział:- Obejrzyj to.Tom spojrzał nad ramieniem Wymana.Wzruszył ramionami.- Czego mam szukać?Wyman skinął na Reuvena małym palcem prawej ręki.- A ty? Co widzisz?Izraelczyk nachylił się nad drugim ramieniem Wymana.- Stoły.plecaki.zapalniki.ręcznik kuchenny.Wyman spojrzał do góry na MJ.- Ty tu jesteś specjalistką, szanowna pani.MJ wzięła od niego fotografie, poło\yła je na biurku Toma isięgnęła do torebki.- Chyba zostawiłam okulary u Toma.Tony, czy mogępo\yczyć twój monokl?Wyman poło\ył na jej dłoni oprawne w złoto szkło.Owinęławokół szyi czarną jedwabną wstą\kę i zbli\yła monokl doprawego oka.- Oj! To dla mnie du\o za silne! - Próbowała u\yć monoklajako szkła powiększającego, ale to te\ nie dało rezultatu.Zniechęcona MJ oddała go Wy mano wi.- Nie widzę nic wartegouwagi, Tony.Palce Wymana zabębniły o biurko.Tony wstał.- Tak? To chodzcie ze mną.Pozostała trójka podą\yła więc za nim w towarzystwie dwóchuzbrojonych stra\ników, postawionych przez Wymana pod276drzwiami Toma.Zjechali piętro ni\ej i poszli korytarzem poperskim, tkanym dywanie.Za zakrętem widniały przesuwnedrzwi, wiodące do sekcji badań.Miejsce to bardzo przypominało bibliotekę prawniczą - ciemne,drewniane szafki i półki, cztery skórzane fotele klubowe, ka\dyz własną lampką do czytania.W rogu MJ zauwa\yła komputer.Jako wygaszacza jego płaskiego ekranu u\yto logo 4627.Najednym z dwóch długich stołów stały słowniki w kilkunastujęzykach.Drugi znajdował się obok szafki na dokumenty o pięciuszufladach, zawierającej mapy miasta i kraju.Stały na nimfirmowe atlasy świata.Do końca stołu przykręcono ruchomą,powiększającą, czarną lampę.Wyman poło\ył zdjęcia na stole, zdjął ze szkła powiększającegoosłonę, włączył światło i cofnął się.- Mademoiselle, s il vous plait?MJ starannie obejrzała fotografie, przesuwając dwudziestocen-tymetrowe szkło powiększające za pomocą uchwytu lampy.Zaczęła od lewej strony, przesuwając się do prawej i z powrotem.Te same czynności powtórzyła nad drugim zdjęciem.Trzejmę\czyzni stali spokojnie, Wyman kiwał się jedynie na obcasach,bawiąc się monetami w prawej kieszeni spodni.MJ skończyła pracę i spojrzała na wystrojonego Tony'ego.- Widzę tam coś dziwnego - odezwała się.Wyman przesłał jej szybki, krzywy uśmieszek i odezwał sięw stylu Długiego Johna Silvera:- A co to by było dziwne, Marilyn Jean?- Po co Ben Said trzyma dwa pojemniki z oliwą z oliwek,jeśli powiedzieliście, \e otoczenie ma być mo\liwie sterylne?Reuven Ayalon kiwnął głową w stronę MJ.- Oliwa? Jesteś pewna?- Albo oliwa, albo importowane oliwki.- MJ odeszła na bok.- Zobacz, Reuven.Izraelczyk skierował na fotografię szkło powiększające.Popewnym czasie spojrzał na nich.- Ona ma rację.Według mnie to jednak oliwki, nie oliwa.- Cofnął się, by zrobić miejsce Tomowi.Tom równie\ obejrzał zdjęcie i posłał MJ niespokojne spoj-rzenie.Kiedy skinęła głową, odezwał się:277- Dajmy MJ na to parę minut.Myślę, \e wyjaśni sytuacjęlepiej ni\ ja.3:56Tom zamachał fotografią formatu 20x25 w stronę Tony'egoWymana.- Zrobiła to! - zawołał dumnie.- Ona jest genialna!MJ zarumieniła się.- Nie według pani Sin D\in.Tony Wyman wziął zdjęcie.- Mój arabski zardzewiał, ale zdaje się, \e widzę BoissonsMaghreb Exports.- Spojrzał na Toma.- Brzmi znajomo.Co tojest?- To firma eksportowo-importowa, nale\y do Marokańczykanazwiskiem Jahja Hamzi.To trzeci człowiek na fotografiiSzachrama.Szachram opisał go jako bankiera Ben Saida.Dianne Lamb, nasza przyjaciółeczka zamachowca, spotkałaHamziego w Pary\u - odparł Tom.- W libańskiej restauracji wSiedemnastej.- Znalazłem ją - wtrącił Reuven.- Nazywa się Rimal", naboulevard Malesherbes.- Lamb powiedziano, \e nazywa się Talal Massud - ciągnąłTom - i jest wydawcą Al Arabii", magazynu, w którympracował Malik.- Czyli jest w kierownictwie siatki - podsumował Reuven.Wyman przechylił głowę w kierunku Toma.- Czy dwa plusdwa równa się tu cztery, panowie?- Jeśli myślimy o tym samym, to tak.- Tom odwrócił się doReuvena.- Co o tym myślisz?- Zgadzam się.MJ spojrzała na Toma z zakłopotaniem.- O czym wy mówicie, na litość boską?- Szachram powiedział mi podczas tego ostatniego obiadu -wyjaśnił Tom - \e ten nowy materiał Ben Saida jest bardzotrudny do otrzymania i powstaje tylko w małych porcjach.I \ezu\ył cały zapas na wybuch w Gazie.- I co z tego?278- A to, \e po pierwsze mo\emy zało\yć, \e goni resztkami.Poza tym, co le\y na tackach, w pokoju nie widzę innegoplastiku.- Spojrzał na twarze pozostałych.- A wy?- Nie - odparła MJ - ale nie wiem, czego szukać.- Nie ma nic więcej - powiedział autorytatywnie Reuven.Tony Wyman otaksował go wzrokiem.- A więc wszystko jest na tackach?- Tak uwa\am - potwierdził Reuven.- Po drugie - ciągnął Tom - Reuven stwierdził, \e wcześniejna rue Lambert nie działo się nic.Wnioskuję z tego, i\ Ben Saidatam nie było.- Spojrzał na Tony'ego Wymana.- Tej nocyjednak pojawili się wrogowie.- No i?- Albo więc DNT coś podejrzewa, albo ma się pojawić BenSaid.- Tom poło\ył rękę na ramieniu MJ.- I teraz dodaję dwado dwóch: pytałaś, jak Ben Said transportuje plastik, gdy go ju\wytworzył.Wziąwszy pod uwagę zdjęcie, odpowiedz jestoczywista - plastik trafia do jego kryjówki w pojemnikach zimportowanymi oliwkami, które sprowadza firma JahjiHamziego.Szachram powiedział mi, \e Hamzi to bankier BenSaida.Czy to była przenośnia? Mo\e chciał powiedzieć, \eHamzi zajmuje się interesami Ben Saida: pierze materiały,pieniądze czy co tam chcecie.Teraz dodajmy jeszcze to, \e, takjak powiedział Szachram, plastik wytwarza się w Maroku wmałych porcjach.Następnie przybywa do Pary\a czygdziekolwiek indziej w pojemnikach z oliwkami.MJ ścisnęła lekko palce Toma.- Czy olej nie zaszkodzi plastikowi?- Nie - odparł Reuven.- Pozbycie się warstwy oleju wymagatylko mydła i wody.Oczy MJ rozszerzyły się.- A niech to!- Tom - odezwał się Tony Wyman - wydaje mi się, \e muszęo tym wszystkim porozmawiać z panem Hamzim.- Obrócił siędo Izraelczyka.- W warunkach pełnej prywatności, oczywiście.Czy mógłbyś to jakoś załatwić, Reuven?- Jakiś termin?279- Jasne, \e im szybciej, tym lepiej.Idealnie byłoby w ciągudoby.- Wyman spojrzał na Toma.- Widzę, \e w to wątpisz,Tom.Czy\bym \ądał niemo\liwego?- Wszystko jest mo\liwe, Tony.- Tom zauwa\ył, \e pierwszepytanie Wyman zadał Reuvenowi, który miał doświadczenie wtakich operacjach.Tony zresztą współpracował ju\ z Mossadem wsprawie Abu Nidala
[ Pobierz całość w formacie PDF ]