[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczęśliwie a raczej nieszczęśliwie dla Jane nasza Marguerite nie ma pojęcia, co jestgrane. Zgoda. Dobrze.W takim razie zorganizuj spotkanie.Zapytaj Jackie, kiedy jestem wolna.Chciałabym jak najszybciej zobaczyć się z agentką.Nie zapominaj, że czas nagli, bopracujemy już nad grudniowym numerem. Podnosi słuchawkę na znak, że spotkaniedobiegło końca.Inni powiedzieliby do widzenia , lecz Jane nie zawraca sobie głowy takimigłupstwami.Gdy kładę dłoń na klamce, raz jeszcze zwraca się do mnie po imieniu. Vig, nikomu ani słowa.Zachowajmy to w tajemnicy, rozumiesz? Nie chcę, żebyśprzeze mnie podpadła wiceszef owej.Obiecuję solennie milczeć jak grób i wychodzę.Ramowy szkic: 24 sierpnia zmiana gatunkuMaja pisze o trupach znajdowanych w metrze, rzymskich łazniach i opuszczonychmieszkaniach zamkniętych na głucho.Rozrzuca zwłoki hojną ręką i pozwala je odnalezćnieprzygotowanym na te niespodzianki bohaterom.Przechodnie potykają się o trupy, apisarka zmusza dyletantów do prowadzenia śledztwa i szukania mordercy.Takie są powieściMai, w których zwykli ludzie stopniowo nabierają odwagi, posuwając się mozolnie ślademnieboszczyka.Nikt tego nie kupi. Moje powieści są zbyt mało zagadkowe, żeby uznać je za kryminały powiedziała, gdysiedziałyśmy w barze hotelu Paramount. Z drugiej strony jednak wydają się nazbyttajemnicze, żeby uchodzić za powieści obyczajowe.To hybrydy.Ni pies, nie wydra,dziwaczne mieszańce, do których nikt już nie ma serca.Po kilku głębszych Maja staje się czułostkowa.Postanowiła pisać kryminały, bo uznała, że to łatwizna.Sądziła, że będzie produkować jedziesiątkami, ponieważ zna schematy fabularne, i sprzedawać hurtowo, bo na powieścidetektywistyczne od dawna jest duży popyt.Dopiero pózniej zorientowała się, że nie potrafispłodzić typowego kryminału.Z czasem odkryła również, że ich jednorodność jest uciążliwa,bo nie wolno na krok odejść od schematu, a rozwiązanie zagadki kryminalnej i wskazaniemordercy nie ma nic wspólnego z rozwojem osobowości bohaterów. Zacznę pisać romanse oświadcza teraz, otwierając brązową torbę.Wyciąga kanapkę z szynką i żółtym serem, butelkę soku owocowego, torebkę chipsówziemniaczanych oraz babeczkę.Przygotowała sobie taki lunch, jaki matka szykuje do szkołypiątoklasiście.Brakuje tylko jabłka.Mój posiłek jest znacznie skromniejszy: kanapka z masłem orzechowym i galaretką;żadnych dodatków, napoju, deseru. Romanse? powtarzam. Aha. Dlaczego? Bo są koszmarne odpowiada, jakby te słowa wszystko wyjaśniały.Oczy ma nadalprzekrwione, ale są już mniej opuchnięte i przestały łzawić.Zapisane przez lekarza kroplepowoli zaczynają skutkować.Jej wyjaśnienie niczego nie tłumaczy. I co z tego, że są koszmarne? No, nie wszystkie.Część nadaje się do czytania, ale większość to chłam.Co miesiącwydaje się ich tak dużo, że po prostu nie mogą trzymać poziomu.Tak samo dzieje się, gdyzwiększa się liczba drużyn uczestniczących w rozgrywkach sportowych dodaje, mrużącoczy, bo słońce świeci jej prosto w twarz.Jemy lunch, siedząc na ławce w Central Parku.Po drugiej stronie ulicy stoi hotel Plaża,widzimy też kilka niezadowolonych koni ciągnących bryczki, którymi jadą turyści.Pojawił się nowy wątek.Maja do tej pory nie używała sportowych porównań. A co się dzieje, jeśli w rozgrywkach sportowych uczestniczy więcej drużyn? powtarzam jej określenie. Poziom spada na pysk i pojawiają się partacze.Te zwroty brzmią znajomo; tak pisządziennikarze sportowi, ale nie są to moje klimaty. Skoro tak mówisz. Popyt jest tak wielki, że przy masowej produkcji nie da się utrzymać wysokiej jakości wyjaśnia. Na pewno jestem w stanie pisać co dwa miesiące sto tysięcy słów.Moim zdaniemto łatwizna. Nie odpowiadam. Dlaczego? Bo nie. O co ci chodzi? Nie podoba mi się twój pomysł wejścia na rynek romansu mówię, przerażona wizjąMai piszącej co dwa miesiące sto tysięcy słów na temat, który w ogóle jej nie interesuje.Szkoda twojego czasu. Czemu tak sądzisz? Nic z tego nie będzie.Zirytowana albo zła mamroce coś pod nosem i okruch bułki wypada jej z ust. Dlaczego? Bo nie znasz się na pisaniu romansów. A na czym tu się znać? Dwoje ludzi zakochuje się i już. Gardzisz tym gatunkiem. Ale mogę na nim sporo zarobić. Wzrusza ramionami. No nie! Co nie? Nie pisz romansów.Zapomnij o kryminałach.Pisz książki. Zmieszny pomysł, wiesz? mówi, zaglądając do torebki z chipsami. Co cię tak śmieszy?Nie odpowiada, lecz wcale się temu nie dziwię.Wiele razy wałkowałyśmy już ten temat.Zawsze chroni się za murem milczenia, lecz dokładnie wiem, co myśli.Pisanie książek przyporządkowanych określonym gatunkom jest łatwe.Wystarczy robićswoje najlepiej, jak potrafimy, i konsekwentnie trzymać się schematu, ale nasz produkt nieumywa się do dzieł pisarzy, których uwielbiamy, takich jak: E.M.Forster, ChristopherIsherwood, Virginia Woolf.Zresztą to nie ma znaczenia.Nikt od nas nie oczekuje arcydzieł.Płodzenie komercyjnych powieści jest łatwe.Trudno natomiast uznać siebie za pisarkę zprawdziwego zdarzenia. Musisz z tym skończyć mówię po chwili milczenia. O co ci chodzi? Maja udaje kretynkę, mruga powiekami i zajada chipsy. Mówię o ramowym schemacie, kuksańcach i świadomym przyspieszeniu oraz zmianachgatunków literackich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]