[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Obaj przeżyli odrzekł Bors.Tannh�user zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na przyjaciela. I Ludo, i jego kulawy pies dodał Bors. Nie popisaliśmy się. %7ładen z nas nie trafił? Przecież widziałem, jak padli. Trafiłeś Ludo prosto między łopatki, ale miał na sobie pancerz Negrolego.Mapęknięte żebra i bóle w plecach, to wszystko. A Anacleto? spytał Tannh�user, klnąc w duchu mediolańczyka. Obrócił się, kiedy padał jego pan.Moja kula trafiła go w twarz i stracił oko atakże swą cudną urodę ale wszystko wskazuje na to, że przeżyje.Tannh�user zasępił się. Powinienem był go zasztyletować przy ognisku. Wiedział, że bałby sięwalczyć na miecze tak blisko Carli.Przypomniał sobie jednak, jak dzielnie zniosła śmierćksiędza na drodze do Syrakuz, i sklął w duchu własną głupotę.Teraz było za pózno. Nic sięnie martw zwrócił się do Borsa. De la Valette za bardzo ceni nasze miecze, żeby naspowiesić pod wpływem plotek, jeśli w ogóle się takie pojawią. Jeszcze ich nie słyszałem. W takim razie Ludovico sam doniesie.Albo zacznie działać.Tak czy owak, toon ma więcej powodów, żeby się nas obawiać, nie na odwrót. Tannh�user ruszył dalej,schodami w dół. A teraz dowiedzmy się, dlaczego nas szukają.Zastali de la Valette a i Olivera Starkeya na stanowisku dowodzenia, na głównymplacu.Skromny był to sztab: kilka krzeseł, stół, jego słynne mapy i plany, a wszystko toocienione czerwonym żaglem rozpiętym na drzewcach wbitych w ziemię.Od strony murówdobiegały odgłosy bitwy, po tak długim czasie nie mniej swojskie i nie bardziej absorbująceniż chlupot fal na plaży.Tego dnia po raz pierwszy wielki mistrz wyglądał na wyczerpanego.Miał ziemistą cerę, rzadkie włosy, chude ramiona oraz nabrzmiałe żyły na dłoniach.Rany,które odniósł poprzedniego dnia, sprawiły, że kulał.Kiedy wstał z krzesła, by ich powitać,omal nie usiadł z powrotem.Tannh�user bardzo się starał kuleć jeszcze efektowniej, poczęści, by ukryć, że jeszcze przed chwilą dobrze się bawił w łóżku, a po części, byzminimalizować oczekiwania de la Valette a względem jego osoby.Ukłonił się. Wasza ekscelencjo powiedział. Kapitanie odrzekł wielki mistrz, pochylając głowę. Obiecana przez ciebiewieża oblężnicza właśnie się pojawiła.Tannh�user przeklął w duchu szlachetnego Abbasa, którego piekielna machinaokradła go z cudownego poranka w pościeli.Zastanawiał się jednocześnie, jak się spisałwybitny umysł jego dawnego patrona. Chodzmy rzekł de la Valette. Potrzebuję twojej rady.Ruszyli we czterech przez ruiny, w kierunku bastionu Prowansji.W murze, którytak niedawno wydawał się nie do ruszenia, widniało teraz więcej przerw niż w uśmiechużebraka.Jego wysokość wahała się od dawnych czterdziestu stóp do wzrostu człowieka, przyczym w tych najniższych miejscach był to w zasadzie tylko stos gruzu.Tureccy saperzypostarali się, by z solidnego muru kurtynowego pozostały jedynie spękane kikuty ścian,przedzielone zwaliskami kamieni i głębokimi dołami.Całe sekcje umocnień przestały istnieć inie dało się już iść koroną muru dłużej niż przez sto stóp, nie napotykając kolejnego wyłomu.Bastion Kastylii był zaś już tylko barykadą z resztek muru, po której obu stronach trwałygorączkowe prace nad podwyższaniem wałów.W każdej chwili można było się spodziewaćkolejnego ataku.Turecka strategia w tej kwestii w drugim dniu nieustających szturmów polegałana doprowadzaniu do krótkich, niezbyt intensywnych potyczek, których celem nie byłoprzerwanie obrony, ale wyczerpanie sił obrońców.Nie było więc walki do ostatniej kroplikrwi gazi wycofywali się po krótkim starciu, w doskonałym szyku, tracąc bardzo niewieluludzi, by zrobić miejsce dla nowego oddziału i tak w nieskończoność.Była to metodauporczywie powracającej fali, stopniowo wypłukującej cienkie szeregi chrześcijan.Wszędzie,gdzie pojawiały się wyrwy w umocnieniach, na pomoc żołnierzom śpieszyli skuci paraminiewolnicy, a także kobiety i dzieci wszyscy zgodnie dzwigali kawałki gruzu, byodbudować przynajmniej wał.Harówka ta nie ustawała nawet w nocy, choć szczególnieniebezpieczna była za dnia, pod ogniem muszkietów.Nikomu jednak nie było wolnoprzerwać pracy.Przeciwwagą dla nieustających jęków i lamentów były modlitwy kapelanów,którzy w nieskończoność odmawiali dziesiątki różańca.Ich głosy niosły elegijną nutę, niczymzłota nić wpleciona w tkaninę rozpaczy. Ave Maria, gratia plena, Dominus tecum, benedicta tu in mulieribus, etbenedictus fructus ventris tui, Iesus. Sancta Maria, Mater Dei, ora pro nobis peccatoribus, nunc et in hora mortisnostrae.Amen. Ave Maria, gratia plena, Dominus tecum, benedicta tu in mulieribus, etbenedictus fructus ventris tui, Iesus. Sancta Maria, Mater Dei, ora pro nobis peccatoribus, nunc et in hora mortisnostrae.Amen.De la Valette nie komentował tego spektaklu.Gdy wspinali się po schodach naszczyt muru zewnętrznego opodal bastionu Prowansji, zatrzymał się tylko na chwilę i wskazałna zachód.Tannh�user odwrócił się.Za pływającym mostem w Porto delle Galere wznosiłysię samotnie dymiące mury L Isoli. Del Monte inspiruje obrońców Zwiętego Michała do cudów odwagi rzekł de laValette. Ale jeśli obrona zostanie przełamana, nie będziemy mogli udzielić im wsparcia.Zatrzymali się poniżej krawędzi półokrągłego bastionu.Mury zadrżały odniedalekiego uderzenia kuli armatniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]